czwartek, 3 września 2015

Obsession – Marshall Law




Obsession – Marshall Law
1983/1998, Metal Blade Records
Szpaler Marshalli i piątka zakapturzonych egzekutorów to świetny motyw na okładkę, zwłaszcza, że mamy rok 1983, a amerykański heavy/power dopiero się rodzi na jankeskiej ziemi. Prawdziwy heavy metalowy kicz w najlepszym wydaniu. Mimo trochę rachitycznej i topornej kreski grafika prezentuje nam to, czego możemy się spodziewać po krążku jaki skrywa. A to dlatego, że zawartość muzyczna też jest trochę toporna i rachityczna, lecz na szczęście tylko pod kątem produkcji dźwięku. Brzmienie jest wybitnie old-schoolowe, a sama muzyka Obsession prezentuje się z klasą. Słychać, że to stu procentowy metal pełną gębą.
Muzyka przypomina zadziorność i szybkość jaką serwowało nam ADX na samym początku swej kariery. Wyraźne podobieństwo można także znaleźć w amerykańskim Malice, a także w Damien, jeżeli się od niego odejmie wyraźne wpływy Riot. Obsession tłucze energiczny speed metal z melodyjnymi oraz mocarnymi riffami. Jak na 1983 rok ten materiał wręcz zabija. Spokojnie może stawać w szranki z inną świetną epką ze stanów z tego roku, mianowicie z "Deliver Us" Warlorda. Obsession serwuje nam jednak nieco odmienną stylistykę niż majestatyczny i bardziej melodyjny Warlord. Tutaj lecą cegły w okna, tutaj wirują krowie łańcuchy, słowem - rzeźnia niesłychana.
Na "Marshall Law" spotykamy bardzo dobrze dopracowany miks. Wspaniale słychać swawolny bas, a także bardzo fajnie zreverbowany werbel, którego niemiłosierny łomot wspaniale współgra z wysokimi i mięsistymi gitarami. Wiosła mimo niezbyt dużego poziomu przesteru i brzmienia w stylu bzyczenia komara, naprawdę dają radę.
Na płycie możemy znaleźć cztery wyśmienite utwory. EP startuje szybkim i przebojowym "Only the Strong Will Survive". Speed metalowy riff ze złowieszczymi zwrotkami i refrenami przechodzi w ostry gitarowy pojedynek. Wiosła wyją i jęczą niczym upojone seksem kobiety podczas rzymskiej orgii. Płomienie dźwięków przeszywają to nagranie na wskroś raz po raz. Gra solowa i moc, która płynie z tego kawałka to naprawdę heavy metal iście wysokich lotów.
Następny utwór ochładza trochę klimat otulając nas całunem mrocznej tajemnicy. Średnie tempo i zwiastujący zgubę riff otwierający "Hatred Unto Death" idealnie koreluje z umiejętnie kreowanym klimatem. Reszta utworu to doskonałe połączenie wszystkich kluczowych składników, które powinny się znaleźć w takim metalowym oberku. Mamy tu dobre riffy, mamy fajną miarową perkusje, dobre wokale, no i przecudowną grę solową, która uprawia sporo mariaży z wczesnym Iron Maiden i Tokyo Blade.
Klimat ulega natychmiastowego podgrzaniu, po tym jak na wysokich obrotach wjeżdża szybkie i energetyczne "Execution". Tu nie ma miejsca na odstępstwa - szybkie gitary serwują nam taką speed metalową ucztę, że głowa mała. Ostatnim numerem jest utwór tytułowy, czyli "Marshall Law". Szybkie tempo i podwyższona dawka ożywiającego heavy metalu są nadal obecne. Judasowy riff został otoczony z każdej strony przebłyskami strzelających płomieni leadów gitarowych. Ten utwór to szaleństwo autostradowe cadillakiem z urżniętym dachem. Istna speed metalowa impreza.
Wydawnictwo "Marshall Law" pokazuje jak się powinno grać heavy metal. Swoisty znak czasu - bardzo zgrabne amerykańskie świadectwo na to, że Nowy Świat też potrafi tworzyć świetne kompozycje i albumy.
Ocena: 5,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz