piątek, 18 września 2015
Cancer - Black Faith
Cancer - Black Faith
1995, EastWest
Są takie wydawnictwa, w których już po okładce mozna zauważyć, że nie będą dobre. Tak jakby ktoś chciał już na wstępie ostrzec - nie dotykaj tego gówna. I tak jest też z "black Faith". Ostre logo zostało zastąpione jakąś gazetową czcionką, a na samej okłądce szczerzy żółte zęby zdjęcie jakiegoś łysawego arlekina. Zawartość muzyczna… w ogóle na tym albumie jest jakaś zawartość muzyczna? To, co można usłyszec na “Black Faith” to eksperymenty z groovem, industrialem, elektroniką i alternatywnym rockiem. Nie dość, że Cancer zmienił zupełnie stylistykę, to także ucierpiała na tym forma kompozycji. Pierwszy utwór czyli “Ants (Nemesis Ride)” (już przemilczę sam tytuł) nuży już po półtorej minuty, a to nawet jeśli zaoramy fakt, że jest to numer death/thrashowego Cancer i będziemy to traktować jako interesującą industrialną kompozycję. Potem nie jest wcale lepiej, a nawet wręcz przeciwnie. Dziwne czyste wokale z nałożonymi wokalami, synkpowane riffy, uproszczone motywy… ten album zwyczajnie męczy i nudzi. Mamy na nim trochę eksperymentów zarówno brzmieniowych jak i muzycznych. W większości nieudanych. Trudno rzec, co muzycy chcieli tu osiągnąć i w jaki sposób cała czwórka się zgodziła na takie rozwodnienie swej muzyki. Najgorsze jest to, że szybko się okazuje, że pierwszy utwór był w sumie najbardziej słuchalny z całej płyty...
Ocena: 1,5/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz