piątek, 18 września 2015
Cancer - Spirit in Flames
Cancer - Spirit in Flames
2005, Copro Records
Ostatni jak dotąd album studyjny Cancer to niezła schizofrenia. Zespół nie mógł się chyba okreslić jak ma wyglądać muzyka jaką chcą grać po reaktywacji. Nic dziwnego, że w sumie wkrótce po premierze tego szkaradztwa kapela się rozpadła.
“Spirit in Flames” jest albumem nudnym, nieoryginalnym, miałkim i w sumie nie przynoszącym żadnej radości ze słuchania. O tym, że thrashu i deathu tu właściwie nie ma, poza sporadycznymi momentami, to nawet nie wspominam, bo z tym Cancer dał se spokój po “The Sins of Mankind”. Na “Spirit in Flames” mamy do czynienia z popłuczynami po groove metalu przyozdobionymi w nowoczesne cyfrowe brzmienie. Wokale nie mają w sobie nic z pazura klasycznego Cancer, a przypominają raczej pitolenie w stylu Robba Flynna z Machine Head. Kompozycje są uproszczone do bólu, tak samo jak partie instrumentalne.
Słychać, że muzycy Cancer chyba celowo się upośledzili, by nie brzmieć zbyt technicznie czy skomplikowanie, lecz prostacko i średnio. Nawet jeżeli zespół przez chwile zaczyna brzmieć nieźle, a trafiają się takie momenty w niektórych utworach, to po chwili chyba celowo psuje dobry flow utworu na rzecz jakiś dziwnych patentów. Ech…
Ocena: 2/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz