poniedziałek, 7 września 2015

Superior - Moral Alliance




Superior - Moral Alliance
1989/2014, Divebomb Records
Początek przygody niemieckiego Superior miał miejsce w 1989 roku, gdy światło dzienne ujrzała kaseta “Moral Alliance”. Niedawno materiał z tej demówki został wznowiony przez Divebomb Records na srebrnym krążku. Oprócz sześciu utworów, które znalazły się na ówczesnej kasecie, wydawnictwo zapełniło także kilka nagrań live. Podejrzewam, że niewielu będzie takich, którzy kojarzą ten zespół, więc spieszę z krótką charakterystyką tego, co możemy się spodziewać po “Moral Alliance”. Superior na tamtej demówce łoił bardzo przyzwoity i solidny power/speed, który był wypadkową “Hypertrace” Scannera, “Walls of Jericho” Helloweenów, "Wizard of the Lost Kingdom" Manii oraz “Heading For Tommorow” Gamma Ray, przystrojonych w dostojny płaszcz US power metalu. 

Już na pierwszym utworze dostajemy wystrzał z armaty prosto na ryj. Po stosunkowo niewinnym, lecz niezmiernie epickim wstępie nagle po uszach tłucze nas majestatyczny, szybki, głośny i melodyjny riff. Nie ma tu miejsca na zbędne sypanie cukru i smarowanie lukrem wszystkich nut, gdyż jest to melodyjność na poziomie Scannera i Crimson Glory, czyli taka, która nie gubi po drodze swojej mocy i nieokiełznanych wyładowań energetycznych. Niemiecki staroszkolny power/speed wysokich lotów. 

Po niezwykle przebojowym, jednak wychodzącym daleko poza samą “hiciarskość”, “Far Away” kolejnym pociskiem jest tytułowy “Moral Alliance”, na którym widać, że Niemcom nie brakowało pomysłów w zakresie tworzenia riffów i ciekawostek aranżacyjnych. Nawałnica różnych riffów jest niemalże przytłaczająca, a niesamowita gra solowa, która w swej partii wzięła nawet na warsztat motyw z klasycznego „Marszu Tureckiego” Mozarta, jest czynnikiem wybitnie wyróżniającym. 

Akustyczny wstęp do “Strength in the Dark”, w którym znalazły swe miejsce także subtelne klawisze w stylu Virgin Steele, wprowadza bardzo dobrze dobrane uspokojenie do rozżarzonych emocji rozpalonych przez pierwsze trzynaście minut nagrania. Ten utwór jest bardzo przyjemną balladą z gatunku tych słuchalnych i nie męczących buły. Mile dudniący bas i dobrze dobrana gitara, która nie waha się przed przejściem na kanał z przesterem, to najbardziej charakterystyczne punkty tej kompozycji. 

Ze spokojnego nastroju wyrywa nas gwałtem lejący się strumień kosmicznej lawy w postaci apodyktycznego “Overlord”. Speed metalowy riff przewodni narzuca wyraźną metalowo-imprezową atmosferę. Siła przebicia tego wałka roztrąca wszelkie zapory ciszy i spokoju, które budują wokół siebie marne przegrywy życiowe i suchoklatesowe memeje. Ten cios wtrąca niegodnych uzurpatorów prosto w bezkresny mrok studni dusz, bez litości i bez wahania. 

Ostatnim utworem z pierwotnego wydania jest epicki, ponad dziewięciominutowy “Odyssey”. Superior także i tu sprawnie operuje klimatem i emocjami. Pełne patosu i podniosłych chórów zaśpiewy idealnie korespondują z mocnymi i potężnymi riffami. Warto nadmienić, że gitarzyści odwalili kawał dobrej roboty na “Moral Alliance”. Klękać przed ich techniką i co najważniejsze, przed umiejętnym zastosowaniem tej techniki w praktyce. Nie należy także zapominać o wokaliście. Jego głos jest głęboki, dźwięczny i melodyjny. Przypomina nieco barwą wokalistów Scannera i Heavens Gate, a niekiedy także Midnighta z Crimson Glory. 

Superior nagrał swoją debiutancką płytę studyjną siedem lat po kasecie “Moral Alliance”. Niestety wtedy już muzycy poszli w bardziej progresywne rejony, zostawiając wysokooktanowy power/speed metal gdzieś z boku. Szkoda, gdyż ta demówka z 1989 roku pokazywała, że zespół miał ogromny potencjał właśnie w tej odnodze muzyki heavy metalowej. Dziś, po dwudziestu pięciu latach, mamy okazję bliżej zaznajomić się z tym zaginionym dziełem sztuki. 

Jako bonus do oryginalnych kawałków, mamy osiem utworów live nagranych niedawno na koncercie poświęconym jubileuszowi grupy. Są to kompozycje, które pochodzą z tego samego okresu co “Moral Alliance”, jednak nigdy nie zostały zarejestrowane w studio. Pierwszym z nich jest “Fighters for Rock”, który zaczyna się jak typowy szybszy niemiecki heavy metalowy szlagier w stylu Warlock czy Accept. “Vikings Fall” wnosi już więcej power metalowej subtelności do muzyki Superior. Ciekawą sprawą jest, że w refrenie wokalista zamiast typowego “vajking” śpiewa “łajking”. “City’s Burning” jest kolejnym heavy metalowym numerem. Choć jest zagrany poprawnie i ma ten bajerancki klasyczny metalowy klimat, to nie zapada na długo w pamięć. Jest bardzo wiele podobnych heavy metalowych utworów, a ten się spośród nich nie wyróżnia. Następujący po nim “Light Burns Out” jest rzemieślniczo dopracowanym rockowometalowym wałkiem. Trudno rzec coś złego o tej kompozycji, jednak fakt faktem, nie zapada na dłużej w pamięć. “Fire Child” wnosi świeży powiew i kolejne megawaty mocy. Donośny refren komponuje się bardzo umiejętnie z mocnymi i mięsistymi heavy metalowymi riffami. Przedłużeniem tej gamy wyładowań energetycznych jest głębia esencjonalnego “Here I Am”. Ostatnim utworem jest “Against the Grain”, który zaczyna się trochę w stylu Accept z “Metal Heart”, by następnie przejść w szybki i skoczny power/speed metalowy riff. 

Nie wszystkie bonusowe utwory trzymają aż tak wysokiego poziomu jak oryginalne kompozycje z “Moral Alliance”. Nie wolno jednak zapominać, że te utwory, które trafiły na pierwsze wydawnictwo tej demówki wyśrubowały poziom niemożebnie i naprawdę ciężko jest im dorównać. Wczesny materiał Superior to istna profuzja wszelkiego dobra w niemieckim heavy metalu. Oddziaływanie bogactwa formy, które możemy doświadczyć jest powalające. Szkoda, że Superior nie zrealizował się w takiej formie w tamtym okresie.

Ocena: 5,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz