Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Living Death. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Living Death. Pokaż wszystkie posty

środa, 2 września 2015

Living Death – Vengeance of Hell




Living Death – Vengeance of Hell
1984/2014, High Roller Records

Debiutancki album Living Death doczekał się kolejnej reedycji, tym razem sumptem High Roller Records. Co ciekawe na tym wydawnictwie możemy usłyszeć utwory, które zostały poddane ponownemu zmiksowaniu w 1985 roku, czyli w następnym roku po pierwotnej premierze krążka. Sam remiks ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony wszystko jest w nim lepiej słyszalne i gitary oraz bas są o wiele czystsze. Sam dźwięk stał się także przy tym bardziej przestrzenny, a i niektóre wpadki produkcyjne zostały skrzętnie zniwelowane. Z drugiej strony po tym sprzątaniu dźwięk stracił swoją kompresję przy okazji gubiąc po drodze nieco swojej mocy.
Na szczęście High Roller wpadł na absolutnie genialny pomysł. Otóż na płycie zostały umieszczone zremiksowane i zremasterowane wersje utworów, a także zremasterowana oryginalna zawartość krążka z 1984 roku. Dzięki temu zabiegowi można porównać czy preferuje się utwory ciaśniejsze i pełne kompresji czy cieńsze lecz bardziej przestrzenne. Remiksy utworów stanowią bardzo ciekawe spojrzenie na muzykę Living Death z wczesnego okresu. Fakt faktem, niektóre utwory jak "Living Death" albo "Labirynth" dużo zyskują po ponownym zmiksowaniu.
Co do samej zawartości muzycznej krążka, ci którzy znają nazwę Living Death dokładnie wiedzą czego mogą się spodziewać. Surowe riffy, które wręcz promieniują rokiem 1984 (kłaniają się "Gates To Purgatory" Running Wild, "Sentence of Death" Destruction i wczesne demówki Iron Angel), aranżacje utworów, mieszające thrash metal z wpływami speed i heavy metalowy oraz jedyny w swoim rodzaju wokal Thorstena "Toto" Bergmanna.
O głosie Toto i jego pozytywnych i negatywnych aspektach można wręcz napisać pokaźnych rozmiarów pracę dyplomową. Toto należy do tych wokalistów, których można albo lubić albo nienawidzić. Jego barwa głosu jest niezwykle niejednoznaczna. Z jednej strony bardzo dobrze koreluje z agresywną i intensywną muzyką Living Death, z drugiej zalatuje amatorszczyzną i silnymi problemami z nieokiełznanymi strunami głosowymi, co słychać na przykładzie "My Victim" albo "Riding a Virgin". Niezależnie od opinii jaką ma się na temat wokali Toto Bergmanna, to bez jego charakterystycznej maniery piania niczym przekupka na odpuście muzyka Living Death wydaje się niepełna. Zabójcze tremola i pogięte riffy poprzeplatane z niezmiernie kreatywnymi przejściami stanowią kompozyt, który został pokryty chyba najdziwniejszymi wokalami w historii heavy metalu. Fakt faktem, ten album jest już właściwie kultowy – samo z siebie się to nie wzięło!

Living Death – Metal Revolution




Living Death – Metal Revolution
1985/2014, High Roller Records

Living Death, siedząc w thrash metalowej ekstremie, nie popadało w rutynę i sztampę. Choć, gdy pierwsze studyjne dokonania tej załogi ujrzały światło dzienne, thrash sam w sobie nadal był w fazie krystalizowania swej odrębności. Living Death jednak na szczęście pozostawało kreatywne i świeże pod względem pomysłów na swoją muzykę i przede wszystkim na jej strukturę. Wiele zespołów zaczynało powoli grać na jedno kopyto, jednak nie twórcy "Metal Revolution". Wczesna twórczość tego zespołu z Nadrenii Północnej - Westfalii pokazała, że nawet w rytmie cztery czwarte można skomponować satysfakcjonująco urozmaicone kompozycje. Dzięki temu "Metal Revolution", album studyjny Living Death numer dwa, jest wydawnictwem ponadczasowym. Przy okazji pokazującym jakim chybionym przedsięwzięciem jest z grubsza większość Nowej Fali Thrashu, która nadal nie przestaje nas zalewać. Brzmienie jak kalka innego zespołu nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem na dłuższą metę.
Wznowienie zremasterowanego "Metal Revolution" jest świetnym pretekstem do odświeżenia sobie twórczości Living Death. Zwłaszcza, że ten album to prawdziwy lodołamacz na skutym lodem oceanie heavy metalu ze świetnymi utworami na pokładzie. A ile tutaj świetnych hitów w ładowniach! Utrzymany w marszowym klimacie "Rulers Must Come" sprawnie operuje swą naturą, oferując ułudę spokoju, między kolejnymi atakami krzykliwego, miarowego refrenu. Świetne gitary, które przeplatają się ze sobą w melodyjnych lekko tłumionych przejściach to prawdziwe ukojenie dla każdego głodnego fana prawdziwego speed metalu z Niemiec. Czarne rytmy wypełzają ze złowieszczego "Screaming from a Chamber". Zaskakujący niski zaśpiew Toto prezentuje jego umiejętność operowania w szerokim spektrum dźwięków, zwłaszcza że nigdy nie porzuca swego firmowego piania na dłuższy okres. By nie było nudno słuchacz dostaje także po mordzie bardzo udanymi speed/thrashowymi łupaninami w postaci otwierającego album "Killing Machine" oraz "Shadow of the Dawn". Dudniące basy, szybkie tremola i rozpędzona perkusja zmiatają wszystko na swojej drodze. W dodatku w rzeczonym "Shadow of the Dawn" Toto pozbywa się swojej chropowatej chrypki i uderza w nas niezwykle wysokim i czystym zaśpiewem w refrenie. Megawaty niepowstrzymanej mocy, które biją wtedy z nagrania są trudne do oddania w słowach!
Do nowej reedycji tego albumu zostały dodane bonusy w postaci utworów z wydanej w 1985 roku epki "Watch Out" oraz z demówki "Living Death" z 1983 roku. Dzięki temu otrzymaliśmy także dostęp do innych wersji utworów, które znalazły się na debiutanckim albumie studyjnym "Vengeance of Hell". Przez całą długość trwania nowego wznowienia "Metal Revolution" mamy do czynienia z twórczością wysokich lotów. Muzycy Living Death pokazują klasę nie tylko w kompozycjach riffów i aranżacjach utworów. Solówki Niemców to niesamowity ogień w palcach i elektryzacja powietrza. Cudowna melodyka, która mimo mnogości dźwięków nie porzuca swej mocy i energii. Warto zarzucić dobrym old schoolem niezależnie od pory dnia czy nocy!