czwartek, 3 września 2015

Leatherwolf - wywiad

 
CHODZI O JAKOŚĆ, A NIE O ILOŚĆ
Firmowana szyldem Triple Axe Attack, grupa Leatherwolf jest jednym z drugoplanowych bohaterów kalifornijskiej muzyki metalowej. Ich pionierski potrójny atak gitarowy zagwarantował im oryginalne brzmienie i zupełnie nowe możliwości kompozycyjne w budowaniu aranżacji utworów. Choć zespół był lansowany w latach osiemdziesiątych w MTV, grał koncerty z Metalliką, Slayerem i innymi znanymi kapelami ze Złotego Stanu, to jednak nie zyskał równego im rozgłosu. W naszej rozmowie z założycielem i perkusistą tej kapeli dotknęliśmy kwestii związanych z tym jak grunge i hair metal zepchnął tradycyjny metal do podziemia, jak pop rockowy producent może zniszczyć brzmienie i o wczesnych latach kalifornijskiej sceny metalowej.
Gratuluję wydania znakomitej płyty. „Unchained Live” jest solidnym albumem koncertowym. Słuchając go zastanawiałem się czy w ogóle pamiętacie jeszcze swoje pierwsze występy?
Dean Roberts: Hej, wielkie dzięki, bardzo się cieszę, że podoba ci się nasz nowy album! Nasze pierwsze koncerty graliśmy po ogródkach znajomych. Pierwszym koncertem w klubie był, o ile dobrze pamiętam, występ w The Woodstock w Anaheim. Otwieraliśmy koncert dla jakieś innej kapeli. Możliwe, że to był Dante Fox, którzy potem przechrzcili się na Great White, ale nie jestem pewien.
Z jakimi zespołami graliście koncerty na progu swej działalności muzycznej?
Z całą masą różnych kapel. Jednym z bardziej legendarnych występów był nasz koncert grany razem z Metalliką, Slayerem i Enforcer we wspomnianym wcześniej The Woodstock (22 października 1982 – przyp.red.). Bardzo często organizowano tam metalowe koncerty w latach 1981-1983, a klub zawsze pękał w szwach. Graliśmy też koncerty w okręgu Los Angeles ze Steeler, Witch, Max Havoc, Damien (w którym grał basista Ozzy’ego Don Costa), Savage Grace, Dark Angel, Queensryche, Alcatrazz, Great White, Stryper, Poison, Hurricane i Warrant. Było ich tak dużo, że nie idzie spamiętać.
Czy uważasz, że miejsce w którym żyjecie wywarło wpływ na kształt waszej muzyki? W hrabstwie Orange i w Los Angeles powstawały zespoły, które różniły się od swych rówieśniczych konkurentów z Bay Area i reszty Kalifornii.
Trudno powiedzieć. Wszyscy się inspirowaliśmy muzyką z Europy – Judas Priest, Iron Maiden, Deep Purple, Led Zeppelin, Black Sabbath – dlatego to, że mieszkaliśmy na południu Kalifornii nie wydaje się być jakimś znaczącym czynnikiem w tym, jaką muzykę graliśmy. Może Van Halen nas trochę bardziej inspirował niż powinien, jednak ich brzmienie jest najbardziej kalifornijskie jak tylko się da. Nie mniej jednak najważniejszymi kapelami dla nas, na których się wzorowaliśmy, były europejskie formacje. Choć San Francisco Bay Area jest znane ze swojego speed metalu i thrashu, to o ironio, ówczesny największy gigant speed/thrashu – Metallica, pierwotnie wywodził się właśnie z południa Los Angeles.
Pierwszą rzeczą jaka przychodzi do głowy po usłyszeniu nazwy Leatherwolf jest wasz sławny Triple Axe Attack. Jak wpadliście na pomysł, by grać metal na trzy gitary?
Na początku nie mieliśmy żadnego takiego wielkiego zamysłu w głowach. Leatherwolf był swego rodzaju połączeniem dwóch kapel. Geoff Gayer i basista o imieniu Jerome Sevron grali w jednym zespole, a ja i Carey Howe w innym. Spotkaliśmy się po raz pierwszy, gdy nasze zespoły grały wspólny koncert i od razu się zaprzyjaźniliśmy. Postanowiliśmy więc spotykać się razem i wspólnie jammować. Niedługo potem doszliśmy do wniosku, że fajnie by było mieć trzech gitarzystów w zespole. Geoff kumplował się w szkole z Mikem Olivierim, którego zaprosiliśmy na próby. Okazało się, że Mike umie także śpiewać, więc został także naszym wokalistą.
Logo Leatherwolf zmieniało się co i rusz. Dlaczego tak często zmienialiście swój logotyp?
Nie było żadnego konkretnego powodu. Aktualne wywodzi się z oryginalnego, które mieliśmy na EP, więc można powiedzieć, że zmiany zatoczyły pełne koło. Gdy podpisaliśmy kontrakt z Island Records, ich dział artystyczny wpadł na pomysł, by zmienić naszą logówkę na bardziej mainstreamową. To odzwierciedlało także naszą zmianę brzmienia i fakt, że staliśmy się bardziej komercyjni. Nie nazwałbym jednak tego naszą świadomą decyzją. Był to owoc zatrudnienia Kevina Beamisha jako producenta. Gość wcześniej pracował z REO Speedwagon i Starship. Nie znał się za bardzo na metalu. Dlatego „Leatherwolf” z 1987 roku nie brzmi już tak ciężko i metalowo jak „Leatherwolf” z 1984 roku.
Czy to prawda, że Mike Olivieri gra w drużynie baseballowej?
Lubi grać w baseball dla zabawy, ale nie jest już członkiem aktywnej drużyny baseballowej, jeżeli wiesz o co mi chodzi. Sam uwielbiam grać w piłkę wodną i biorę udział w różnych zawodach ze swoją drużyną. Trzeba dbać o kondycję jak tylko się da.
Hail Mary było zespołem, który powstał na kanwie Leatherwolf. Dlaczego zespół wtedy zdecydował się na taką nazwę?
Leatherwolf rozpadł się po trasie promującej “Street Ready”. Geoff, Mike i Carey założyli nowy zespół, jednak nie mieli z nim za dużo szczęścia. Wszyscy wróciliśmy do swego codziennego życia i prac. Nie jestem ekspertem jeżeli chodzi o Hail Mary, gdyż nie byłem nigdy członkiem tego zespołu. Z tego co wiem, Geoff wybrał taką nazwę, nie wiedząc wówczas co ona znaczy. Dla waszej informacji – jest to początek modlitwy (pol. „zdrowaś mario” – przyp.red.). Po rozpadzie Leatherwolf Geoff, Mike i Carey chcieli grać trochę inną muzykę od tej, którą wtedy graliśmy. Nie mogli używać nazwy Leatherwolf beze mnie i Paula w zespole. Tak czy owak, to nie ma już znaczenia, bo ten zespół nigdzie nie zaszedł.
Czy według ciebie Nirvana i eksplozja ruchu grunge spowodowały to, że kapele metalowe nie otrzymywały już tak atrakcyjnych ofert kontraktowych od wytwórni w latach dziewięćdziesiątych?
Zdecydowanie Nirvana i ta muzyka ze Seattle wpłynęły na zmianę muzycznego mikroklimatu w USA. Z dnia na dzień metalowe zespoły lansowane przez ówczesne MTV traciły całą swoją popularność. Hair Metal, czy jakkolwiek to się teraz nazywa, stał się tak oporowo przewidywalny i stereotypowy, że ludzie się nim zwyczajnie znudzili. Trudno ich za to winić. Metal jednak całkowicie nie zniknął. Stał się po prostu inny. Co raz bardziej popularne stawały się jeszcze cięższe brzmienia. Metallica swym „Black Album” stała się niezwykle popularna, Megadeth dorobił się platyny, a „Vulgar Display of Power” Pantery było numerem jeden na liście Billboard. Naturalnie tradycyjny heavy metal ucierpiał straszliwie i na długie lata zaszył się w podziemiu, jednak nadal był popularny w Europie i Japonii.
Dlaczego Jeff Martin i Wade Black nie śpiewają już w Leatherwolf?
Jeff w sumie nigdy nie był członkiem zespołu. Nagraliśmy z nim tylko trzy utworową demówkę, gdy zbieraliśmy do kupy materiał na „World Asylum”. Chciał regularnych wynagrodzeń za swoje usługi. Nie szukaliśmy płatnego muzyka sesyjnego, tylko pełnoprawnego członka zespołu, wokalisty który razem z nami będzie niósł brzemię zespołu i razem z nami dzielił się zdobytymi nagrodami. Z Wadem była zupełnie inna sprawa. Gość mieszkał po drugiej stronie kraju, co nie pomagało w pracy zespołu. W tym samym czasie Mike wyraził zainteresowanie powrotem do zespołu, gdyż bardzo mu się podobała muzyka na „World Asylum”.
Gdzie zostało nagrane najnowsze „Unchained Live”. Czy utwory zostały zarejestrowane podczas jednego występu.
Nie, zostały nagrane podczas różnych koncertów w 2013 roku. Roy Z (który współtworzył także nasze demo z Jeffem Martinem) połączył wszystko razem w miksie. Roy jest naszym starym kumplem, który swojego czasu przychodził na nasze koncerty. Znał nas i znał naszą muzykę. Wykonał niesamowitą robotę z dźwiękiem na tym wydawnictwie, co nas bardzo raduje.
Dlaczego daliście na albumie „tylko” dziewięć utworów? Nie jest to za mało jak na płytę koncertową?
Ta, mogłaby być trochę dłuższa, jednak uważam, że lepiej jest pozostawić wrażenie niedosytu, niż pakować ludziom na siłę, powiedzmy, piętnaście utworów. Kiedyś mieliśmy tylko winyle, na których mieściło się dziesięć utworów, czyli 35 minut muzyki, i to było normą. Gdy pojawiły się srebrne cedeki, zespoły postanowiły wypychać je do granic możliwości, co było już zdecydowaną przesadą. Teraz znów tworzy się krócej trwające albumy, gdyż wszyscy zorientowali się, że chodzi o jakość, a nie o ilość.
W jaki sposób zdecydowaliście, które utwory trafią na płytę?
Setlista musiała zawierać mieszankę klasyków, utworów, które zwyczajnie sprawdzają się na żywo i kompozycji, które nam się podobają. Publiczność oczekuje od nas „The Calling” i „Hideaway”, bo do nich nakręciliśmy wideoklipy, które były puszczane na MTV. „Spiter”, „Rise or Fall” i „Street Ready” świetnie się gra na żywo, więc stały się z biegiem lat naszymi stałymi punktami podczas koncertów. „Kill and Kill Again” jest jednym z najbardziej ulubionych kawałków w zespole. Uwielbiamy ten kawałek, gdyż ma w sobie wewnętrzny ciężar. No i jest interesującą zmianą tempa.
Pierwszym krokiem Leatherwolf był mini album z pięcioma utworami, który nagraliście z Tropical Records. Po dodaniu kilku utworów ten album został wypuszczony jako wasz debiutancki LP, dalej nosząc miano „Leatherwolf” (choć wersja wydana przez Heavy Metal America była nazwana „Endangered Spiecies”).  Wydaje się nieco dziwnym fakt, że wasz drugi album też się nazywał „Leatherwolf”. Dlaczego tak się stało?
Najprawdopodobniej z powodu bezmyślności. Patrząc wstecz, widać wyraźnie, że powinniśmy nasz drugi album nazwać inaczej, by te dwie płyty łatwiej było od siebie rozróżnić. Może „Rise or Fall” albo „Rule The Night”. W każdym razie jest już na to za późno.
Dlaczego „World Asylum” zostało ponownie nagrane z wokalami Mike’a?
Mike’owi bardzo się ten album spodobał i bardzo chciał mieć możliwość na nim zaśpiewać. Ponieważ Wade’a nie było już w zespole, nic nie stało na przeszkodzie, by dograć wokale Mike’a do zarejestrowanego wcześniej materiału i wydać go ponownie, już z nim za mikrofonem. Niektórym bardzo brakowało głosu Mike’a, zwłaszcza naszym oddanym fanom. To także był ukłon w ich stronę. Można sobie także porównać jak śpiew Wade’a różnił się od Mike’a. Niektórym bardziej podoba się album z jednym, a innym z drugim wokalistą.
Czy macie jakieś plany na nadchodzący album studyjny?
Na szczęście będziemy nagrywać kolejną płytę w niedalekiej przyszłości, zwłaszcza, że mamy znowu stabilny skład. Wyglądajcie naszego kolejnego wydawnictwa!

Przeprowadzono: styczeń 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz