środa, 16 września 2015

Ironsword - None but the Brave



Ironsword - None but the Brave
2015, Shadow Kingdom Records

Już myślałem, że raczej nie usłyszymy nic nowego od tej maszyny zagłady, która pod sztandarami epickiego metalu niszczy pozerską ciżbę. A tu proszę Tann, dokoptował sobie nowych muzyków w tym roku i nagrał czwarty album długogrający pod szyldem Ironsword.

"None but the Brave" jest wydawnictwem osadzonym w krótkich, chwytliwych utworach z silnie zarysowanymi refrenami, czerpiących to co najlepsze ze sprawdzonych schematów tradycyjnego metalu. Mamy tutaj klasyczne podejście do zagadnienia oraz odpowiednią dozę epickości i podniosłego majestatu. Dzięki temu przez to wszystko przebijają się echa takich kapel jak Omen, Attacker czy Manilla Road. 


Ironsword wykuwa na swym kowadle bardzo zgrabny mariaż gibkiej szybkości i podniosłego charakteru. Zespół wie, kiedy uderzyć szybkością, a kiedy dorzucić kolejną warstwę patosu. Dzięki temu albumu słucha się z zapartym tchem. Nie ma tu co prawda nic nowego czy wyszukanego, brakuje też rozbudowanych epickich kompozycji, jednak całość nie nudzi i stanowi świetną zabawę.

W kwestii tekstów też nie ma żadnych niespodziewanych nowości. Liryki oscylują wokół tematu barbarzyńskich motywów oraz prozy Roberta Howarda (i to nie tylko wokół oczywistego wyboru jakim jest Conan, ale także innych tworów tego genialnego pisarza). Nie zmienia to faktu, że są dobrze napisane i pasują do warstwy muzycznej poszczególnych utworów.


To, co zasługuje na wyróżnienie, to fakt, że każdy z dwunastu utworów, które goszczą na "None but the Brave" jest wyraźnie oddzielony od reszty. Kompozycje są zróżnicowane i charakterystyczne. Dzięki temu, oraz świetnie dopracowanemu brzmieniu, ten album prezentuje się znakomicie i stanowi godne wydawnictwo. W gruncie rzeczy, mimo iż nie mamy tutaj żadnych spektakularnych nowości, a sam Ironsword ma w sumie na swoim koncie lepsze albumy, to ta płytka stanowi jedno z lepszych wydawnictw 2015 roku.

Ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz