środa, 17 czerwca 2015

Tank - War Nation





Tank - War Nation
2012, Metal Mind Productions


Na początku lat 80-tych ta brytyjska maszyna wojny pluła ognistym gradem bezkompromisowych albumów, które mimo że nie przysporzyły im szerszej popularności jaką cieszy się Saxon czy inny Iron Maiden, to sprawiły, że w podziemnych kręgach metalowych, ta kapela uznawana jest wręcz za kultową. To jednak stare dzieje, teraz oblicze pancernego zwierza wojny wygląda inaczej.

"War Nation" jest drugim albumem nagranym przez Tank bez ich charakterystycznego frontmana - Algy'ego Warda. Jego charakterystyczny brudny wokal został zastąpiony przez śpiewającego w diametralnie inny sposób Doogiego White'a, który choć prezentuje ciekawą barwę głosu, to jednak w Tank nijak nie pasuje. Wraz z odejściem Warda w Tank już nie pozostał nikt z oryginalnego składu założonej w 1980 formacji. Na szczęście obecny jest duet gitarzystów, którzy grał na epickim opus magnum jakim jest "Honour & Blood". Słychać, że panowie nie wyszli z formy, bo riffy są ciekawe i niosą w sobie jakiś pierwiastek z tamtego okresu. Utwory są lekkie, wysoko śpiewane i przebojowe - lecz niekoniecznie zawsze w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Pierwsza płyta nagrana z Doogie White'em, czyli "War Machine" niosła jeszcze ślady zadziornej agresji i radosnej zachęty do machania banią. Ostatnie dokonanie Tank brzmi raczej jakby zostało zebrane z odświeżonych odrzutów z sesji nagraniowej poprzedniego krążka. Nie jest jednak zupełnie źle - ogień okazjonalnie się pojawi, a i same utwory są dość zróżnicowane, więc nie jest monotonnie. Tank jednak nie sprawia już wrażenia toczącej się na pełnej szybkości, w pełni opancerzonej furii, a raczej umiarkowanie śpieszącej szosą lekkiej tankietki.

Podsumowując, jeżeli ktoś nigdy wcześniej nie słyszał muzyki Tank (są w ogóle tacy metalowcy?) i lubi lekki przebojowy heavy metal o balladowym zabarwieniu to może nawet znajdzie jakąś większą przyjemność w słuchaniu tej płyty. Wszystkich innych stanowczo zachęcam do wrzucenia do odtwarzacza starej dobrej brytyjskiej szkoły jaką sprezentowali nam czołgiści trzy dekady temu, na przykład w postaci "Filth Hounds of Hades".

Ocena: 3,8/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz