Nocturnus - The Key
1990/2015, Century Media
Bez ogródek można powiedzieć, że debiutancki album Nocturnus to jeden z najlepszych death metalowych pomników wpierdolu jaki powstał. Mało co może się z nim równać, a to za sprawą niesamowitej roboty jaką odwaliła ta kapela na tym wydawnictwie. Nie dość, że ten album jest innowacyjny jak cholera, to jeszcze miażdży swym ciężarem i agresją.
Nocturnus był jedną z pierwszych kapel, która na taką skalę zaczęła używać syntezatorów w death metalu. No klawiszy w kawałkach jest naprawdę dużo. Co najlepsze, paradoksalnie dzięki temu ten album jeszcze bardziej zyskuje na agresji i mocy. Nie mamy tutaj do czynienia z przesłodzonymi parapetami czy melodyjnym pitoleniem jak w Children of Bodom, tylko z bardzo umiejętnym zastosowaniem dodatkowego instrumentu w aranżacjach. Tu nie uświadczymy lipy. Nocturnus morduje swoją potęgą i siłą. Ten awangardowy dodatek w postaci klawiszowych motywów jest tylko dodatkowym smaczkiem, który wprowadza zupełnie nowy wymiar w kompozycjach.
To, co jest najlepsze na tym albumie, to niebanalne podejście do zagadnienia. Mamy rok 1990, a Nocturnus zamiast grać oklepany deszcz metal, serwuje coś innowacyjnego. Gitary i perkusja nie idą w prostackie schematy, lecz porażają swoja technicznością i nie stronią od progresywnych motywów. Świetne melodyjne shreddowane solówki, ślizgające się po gryfach jak opętane, idealnie uzupełniają mnogość brutalnych riffów jaka jest tutaj prezentowana. Utwory nie są oparte na prostych schematach, lecz zawierają naprawdę dużo zróżnicowanych riffów i motywów. Perkusja także potrafi zabłysnąć swoją techniką i przejąć pierwszeństwo w połamańcach. Nie jest to na szczęście czcze brandzlowanie się instrumentami i propsowanie przerostu formy nad treścią, lecz przemyślane techniczne granie z głową, które traktuje technikę jako wektor wpierdolu, a nie jako sztukę samą w sobie
Nocturnus ukuł jedyne w swoim rodzaju połączenie brutalności i melodii. Należy zaznaczyć, że to nie jest ten odcień melodyjnego grania jaki prezentuje Gothenburska scena melodic death metalowa, a prawdziwe i rasowe męskie granie. Mamy tutaj bestialstwo Massacre połączone z nowatorstwem Cynic, a to wszystko zostało okraszone świetnymi melodiami.
Jak widać perkusista i wokalista Mike Browning stworzył arcydzieło, po tym jak opuścił Morbid Angel. Zabrał ze sobą na pewno dużo inspiracji, gdyż Nocturnus ma w sobie coś z klimatu tamtej kapeli. Mimo wszystko brzmi lepiej, brutalniej i bardziej profesjonalnie niż kapela Davida Vincenta w tamtym okresie. W dodatku, co należy zaznaczyć, każdy z utworów na "The Key" jest na tyle charakterystyczny, że nie da się go pomylić z pozostałymi. Jest to nie lada sztuka jak na death metalowy album, żeby wydawnictwo brzmiało jednocześnie ciekawie i zróżnicowanie. Nocturnusowi się udało i to w jakim stylu! Nie dość, że awangardowy eksperyment z klawiszami się powiódł, to jeszcze dosrali do tego taki ciężar, technikę i moc ostatecznego wpierdolu, że praktycznie nikt się nie może z nimi równać, nie idąc przy tym w przerost formy nad treścią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz