Nie ulega wątpliwości, że brytyjski Blitzkrieg jest jednym z najwytrwalszych i najpopularniejszych przedstawicieli klasycznego NWOBHM. Z charakterystycznym wokalem Briana Rossa i mięsistymi, mozolnymi riffami, ta maszyna zagłady dostarczyła kilka prześwietnych kompozycji, które z miejsca stały się klasykami gatunku. Ich muzyka była jedną z inspiracją Metalliki. Ten kwartet z Kalifornii coverował Blitzkrieg na koncertach a także na swych wydawnictwach - epce "Creeping death" oraz na "Garange Inc.". Można powiedzieć, że po latach piłeczka wróciła do Wielkiej Brytanii, gdyż na najnowszym longu Blitzkrieg uświadczymy obok utworów dotykających inspiracje kinowe z filmów "V jak Vendetta", "Gwiezdne Wrota", "Jeździec Bez Głowy" oraz popularnego na wyspach serialu telewizyjnego "The Prisoner", także cover "Seek & Destroy". Jest to swoiste drobne uchylenie kapelusza dla młodszych i bardziej znanych kolegów zza oceanu, którzy na kanwie muzyki Savage, Diamond Head oraz Blitzkrieg wykuli swój pomysł na muzykę.
Takich swoistych hołdów dla filmów i muzyki jest więcej na najnowszym krążku Blitzkrieg. Oprócz coveru Metalliki mamy utwór "Call For The Priest", na którego wersy składają się tytuły kawałków Judas Priest. Ponadto tuż po otwierającym tytułowym utworze "Back From Hell" do naszych uszu dobiega nagrany ponownie kawałek "Buried Alive" jedna z legendarnych kompozycji grupy.
Na płycie dzieje się dużo dobrego. Brzmienie jest dobrze wyważone i produkcja nie jest zbytnio wymuskana. Spokojny głos Briana Rossa pasuje idealnie do charakterystycznych riffów Blitzkrieg. Standardowa, wręcz podręcznikowa gitara z nurtu NWOBHM i miarowa perkusja sprawia wrażenie jakbyśmy mieli do czynienia z muzyką z roku 1982 roku raz jeszcze.
Płyta zaczyna się klimatycznym intro przedstawiającym powrót Kuby Rozpruwacza do swej dawnej dzielni. Powrót w wielkim stylu, gdyż kończący się kolejnym morderstwem londyńskiej ulicznicy. Wtedy wjeżdżają walcowate riffy przebojowego utworu "Back From Hell". Blitzkrieg nie odpuszcza już do samego końca. Kuba Rozpruwacz stanowi ważny element nowego albumu, jednak "Back From Hell" nie jest albumem koncepcyjnym. Blitzkrieg wraca do motywu Kuby Rozpruwacza, do którego nawiązywał już w swym wcześniejszym dziele "Unholy Trinity". Nie uświadczymy go jednak na albumie więcej niż we wspomnianym utworze, intro i na okładce wydawnictwa.
Nowy Blitzkrieg unika monotonii. Choć utwory są zdecydowanie utrzymane w stylistyce nurtu NWOBHM to jednak są stosownie urozmaicone i różnią się od siebie, nie tracąc swego klimatu, ciężaru czy przebojowości. Dużym plusem są świetnie napisane kunsztowne teksty, które zostały zainspirowane wymienionymi wcześniej filmami i motywami. Tu nie ma nieokrzesanych półśrodków, utwory są dopracowane w każdej sferze i na każdej płaszczyźnie.
Brian Ross zadziwia, gdyż w 2013 roku nagrał z dwoma kapelami dwie przezacne płyty. Genialny Satan ze swoim „Life Sentence" stanowi jeden z najlepszych, jak nie najlepszy, comeback w tym wieku i album NWOBHM w tej dekadzie. Brian pokazał też, że ze swoją drugą kapelą, czyli z Blitzkrieg, również potrafi pokazać klasę. Zwłaszcza, że obie kapelę, choć grające w podobnych klimatach, nie brzmią tak samo i są zupełnie inne w swej muzyce oraz kompozycjach. By szczerości stało się zadość, myślę, że każda szanująca się lista "best ofów" roku 2013 powinna zawierać w swym spisie najnowsze dzieło Blitzkrieg. "Back From Hell" jest dziełem wyjątkowo udanym i wspaniale brzmiącym.
Ocena: 5/6
Takich swoistych hołdów dla filmów i muzyki jest więcej na najnowszym krążku Blitzkrieg. Oprócz coveru Metalliki mamy utwór "Call For The Priest", na którego wersy składają się tytuły kawałków Judas Priest. Ponadto tuż po otwierającym tytułowym utworze "Back From Hell" do naszych uszu dobiega nagrany ponownie kawałek "Buried Alive" jedna z legendarnych kompozycji grupy.
Na płycie dzieje się dużo dobrego. Brzmienie jest dobrze wyważone i produkcja nie jest zbytnio wymuskana. Spokojny głos Briana Rossa pasuje idealnie do charakterystycznych riffów Blitzkrieg. Standardowa, wręcz podręcznikowa gitara z nurtu NWOBHM i miarowa perkusja sprawia wrażenie jakbyśmy mieli do czynienia z muzyką z roku 1982 roku raz jeszcze.
Płyta zaczyna się klimatycznym intro przedstawiającym powrót Kuby Rozpruwacza do swej dawnej dzielni. Powrót w wielkim stylu, gdyż kończący się kolejnym morderstwem londyńskiej ulicznicy. Wtedy wjeżdżają walcowate riffy przebojowego utworu "Back From Hell". Blitzkrieg nie odpuszcza już do samego końca. Kuba Rozpruwacz stanowi ważny element nowego albumu, jednak "Back From Hell" nie jest albumem koncepcyjnym. Blitzkrieg wraca do motywu Kuby Rozpruwacza, do którego nawiązywał już w swym wcześniejszym dziele "Unholy Trinity". Nie uświadczymy go jednak na albumie więcej niż we wspomnianym utworze, intro i na okładce wydawnictwa.
Nowy Blitzkrieg unika monotonii. Choć utwory są zdecydowanie utrzymane w stylistyce nurtu NWOBHM to jednak są stosownie urozmaicone i różnią się od siebie, nie tracąc swego klimatu, ciężaru czy przebojowości. Dużym plusem są świetnie napisane kunsztowne teksty, które zostały zainspirowane wymienionymi wcześniej filmami i motywami. Tu nie ma nieokrzesanych półśrodków, utwory są dopracowane w każdej sferze i na każdej płaszczyźnie.
Brian Ross zadziwia, gdyż w 2013 roku nagrał z dwoma kapelami dwie przezacne płyty. Genialny Satan ze swoim „Life Sentence" stanowi jeden z najlepszych, jak nie najlepszy, comeback w tym wieku i album NWOBHM w tej dekadzie. Brian pokazał też, że ze swoją drugą kapelą, czyli z Blitzkrieg, również potrafi pokazać klasę. Zwłaszcza, że obie kapelę, choć grające w podobnych klimatach, nie brzmią tak samo i są zupełnie inne w swej muzyce oraz kompozycjach. By szczerości stało się zadość, myślę, że każda szanująca się lista "best ofów" roku 2013 powinna zawierać w swym spisie najnowsze dzieło Blitzkrieg. "Back From Hell" jest dziełem wyjątkowo udanym i wspaniale brzmiącym.
Ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz