poniedziałek, 28 marca 2016

Protector - wywiad





obawiam się o naszą przyszłość

Tym, którzy z fascynacją pochłaniają niemiecki metal z lat osiemdziesiątych, zespołu o nawie Protector nie trzeba szerzej przedstawiać. Ich twory w postaci “Golem”, “Urm the Mad” i “Misanthropy” to ponadczasowe klasyki w pełni wykorzystujące agresywny potencjał teutońskiego thrash metalu. W dodatku w przeciwieństwie do takiej Vendetty, Protector nie stracił swego gniewnego pazura, nawet po przedłużającym się okresie hibernacji. “Reanimated Homunculus” z 2013 roku, wydany 20 lat po ostatnim studyjnym krążku, był tego dowodem. Najnowsza studyjna płyta Niemców tylko potwierdza fakt, że nadal można grać brutalny thrash rodem z lat osiemdziesiątych z dobrze dopracowaną produkcją dźwięku, w której nie uświadczymy zbędnej cyfrowej polerki.

Jeden z naszych redaktorów przeprowadził już z tobą wywiad kilka miesięcy temu, który niezwykle wyczerpująco pokrył wiele aspektów związanych z Protectorem, także teraz skupimy się głównie na najnowszym albumie, zatytułowanym „Cursed and Coronated”. Jak wygląda wasze samopoczucie po ukończonej sesji nagraniowej?

Martin Missy: Nagrywanie albumu poszło nam naprawdę dobrze. Zapewne dlatego, że wstępne taśmy nagraliśmy kilka miesięcy przed właściwą sesją nagraniową. W ten sposób mogliśmy posłuchać jak brzmią te utwory i wprowadzić w nich niezbędne zmiany, tudzież dodać jakieś nowe szczegóły, gdy już weszliśmy do studio. No i dzięki temu mieliśmy możliwość posłuchać tych kompozycji na spokojnie w domu, w samochodzie i tak dalej.

Nowy album już jest gotowy i czeka na swoją oficjalną premierę pod koniec lutego. Czy jesteś podekscytowany tym, że niedługo dowiesz się, co fani metalu sądzą o twoim najnowszym dziele? Czy masz nadzieję, że będzie to głównie pozytywny odzew?

Jestem niezwykle podekscytowany tym, co fani uważają na temat „Cursed and Coronated”. Nagrania, łącznie z miksem i masteringiem, zostały ukończone pod koniec lata 2015, ale zanim album się mógł ukazać musiało minąć kilka miesięcy, ponieważ kolejka oczekiwania w firmie tłoczącej winyle była niezwykle długa. Przez te ostatnie miesiące siedzieliśmy już jak na szpilkach. Większość recenzji, z jaką się spotkaliśmy do tej pory była w gruncie rzeczy pozytywna. Teraz zobaczymy, co oprócz prasy, sądzą o nowym albumie fani.
Nowy album rozpoczyna się wyjątkowo klimatycznym intro. Czy możesz nam powiedzieć czy jest w ono w jakikolwiek sposób powiązane z resztą albumu Czy kryje się za nim jakaś treść? Czy też jest to może jedynie środek, by wprowadzić słuchacza w odpowiedni nastrój, nim uderzy w niego siła riffu „Xenophobii”?
Zamysłem było stworzenie fajnego, niepokojącego „Protector-intro”. Głosy, które w nim słyszymy, unoszą się w zaśpiewie o Golemie i Urmie Szalonym (Urm the mad). Miało być bajeranckim wstępem do albumu, niezależnie od tego, co nastąpi po nim. Z początku chcieliśmy dać inny utwór na wstęp, jednak Tomas Skogsberg zasugerował nam „Xenophobię” jako otwieracz, a my posłuchaliśmy jego rady.

Na płycie spotkamy się z bardzo wieloma zagadnieniami w tekstach. Wygląda na to, że bardzo wiele rzeczy inspiruje cię do tworzenia. Czy łatwo ci to przychodzi?

Interesuję się bardzo wieloma rzeczami – historią, science fiction, zagadnieniami społecznymi, literaturą, filmami… znajduje to odzwierciedlenie w tekstach, które piszę.

„Xenophobia” to już przynajmniej drugi utwór Protectora która nawiązuje w swe nazwie do jakieś fobii. Był już „Germanophobe” na „Golemie”. Czy uważasz, że takie rzeczy, zrodzone z uprzedzenia i nieufności, stanowią w jakiś sposób zagrożenie dla spokoju i stabilności w społeczeństwach?

Nagraliśmy jeszcze „Agoraphobię” na naszej EP „Misanthropy”. Podoba mi się pisanie tekstów na takie tematy. Myślę, że uprzedzenie i strach przed tym, co nieznane, są zagrożeniem dla każdego kraju na tym świecie. Bardzo trudno jest o tym pisać i na „Xenophobii” starałem się podejść do tego tematu od strony jak najbardziej neutralnej, tak by tylko opisać to zagadnienie z wierzchu. W „Germanophobe” byłem bardziej bezpośredni. Napisałem wtedy taki tekst, ponieważ nadal bardzo wielu ludzi spoza Niemiec widziało w nas nazistów… a przecież minęło ponad 40 lat od zakończenia wojny. Chciałem wyjaśnić, że tak wcale nie jest, a przynajmniej nie bardziej niż w innych krajach.

Czy “Xenophobia” ma nawiązywać do tego, co aktualnie się dzieje w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji, Szwecji i tak dalej? Chodzi mi o ten tak zwany kryzys imigracyjny.

I tak i nie. Tekst został napisany w 2002 roku i to dla innego zespołu, dla którego tworzyłem teksty. Pisząc go miałem w zamyśle ogólną definicję ksenofobii. Jak widać sam tekst jest nadal aktualny, zwłaszcza dziś, gdy w Europie dzieje się to co dzieje.

Pytam, bo wygląda na to, że paniczny strach przed posądzeniem o ksenofobię, nietolerancję, faszyzm i inne nadmiernie używane wyświechtane slogany, sprawił że Europa Zachodnia stała się uległa i kompletnie bezbronna. Wystarczy spojrzeć na to, co się działo w Kolonii w noc sylwestrową, a to raptem jeden z wielu epizodów. Codziennie docierają do nas wieści o tym, że „na zachodzie” muzułmanie kogoś zgwałcili, zabili, zadźgali. Kilka lat temu przecież tak nie było.

Zgadza się. Nie było takich rzeczy, jakie miały miejsce w Kolonii. Przynajmniej nie w Niemczech czy w Szwecji, nie wiem jak to było w innych krajach. Nie wydaję mi się, by “normalna” prasa wyolbrzymiała ten problem. Muszę przyznać, że obawiam się o naszą przyszłość. Zwłaszcza, że mam dwóch czteroletnich synów i nie wiem jak będzie dla nich wyglądała rzeczywistość jaka nastanie wkrótce w  Niemczech lub Szwecji.

Ten utwór, tak samo jak “The Dimholt” pojawił się wcześniej na waszych splitach. Dlaczego postanowiliście umieścić te nagrania także na nowym albumie studyjnym?

Chcieliśmy zebrać wszystkie nasze utwory, które po drodze pojawiały się na splitach i demówkach, by wszyscy - zwłaszcza ci, którzy nie mają odtwarzaczy winyli albo nie śledzą naszych “mniejszych” wydawnictw - mieli możliwość ich usłyszenia. Dzięki temu, wszystkie utwory, które kiedykolwiek napisaliśmy dla Protectora znajdują się na oficjalnych albumach.

“Xenophobia” nie jest pierwszym utworem, w którym dotykasz kwestii społecznych. Zawsze się w sumie zastanawiałem czy postrzegasz aspekty kapitalizmu i demokracji jako takie samo zagrożenie jak nazizm. Odnoszę się tutaj naturalnie do “Capitascism” z płyty “Urm the Mad”. Czy twój punkt widzenia zmienił się na przestrzeni lat?

Wówczas miałem zupełnie inne spojrzenie na politykę. Byłem bardziej lewicowy niż prawicowy. Dlatego stawiałem kapitalizm na równi z faszyzmem. Dziś bym powiedział, że raczej jestem gdzieś po środku - liberałem, którego nie lubią ani ci z lewej strony, ani ci z prawej.

Tak z czystej ciekawości - czy według ciebie każda forma patriotyzmu lub dumy narodowej powinna być postrzegana jako przejaw nazizmu lub faszystowskiej postawy?

O, to jest trudne pytanie. Nie jestem politykiem. Nie studiowałem także czegokolwiek, co jest wymagane, by adekwatnie odpowiedzieć na to pytanie. Według mnie każdy powinien mieć prawo do swojego zdania, dopóki nie zagraża prawom innych ludzi i ich wolności.

Pozostawmy za sobą kwestię polityczne. W utworze tytułowym jest wspomniany syn Yragaela… czyżby postać Urma Szalonego wróciła na tym albumie?

Zgadza się. Utwór “Cursed and Coronated” traktuje o Urmie, synie Yragaela. Na “Reanimated Homunculus” wskrzesiliśmy Golema, a na tym z powrotem został sprowadzony Urm the Mad.

“Selfdestrugtion” raczej nie stanie się przewodnim motywem społecznych kampanii antynarkotykowych. Riffy i wokale w tym utworze są bestialskie. Tytuł tez jest niezwykle interesujący, choć jest nieco kiczowaty. Dlaczego zdecydowałeś się tutaj na taką grę słów?

Myślałem, że to będzie dobry sposób na połączenie tych dwóch słów, które według mnie, są ze sobą bardzo ściśle związane. Samozniszczenie i narkotyki. Ten utwór jest zadedykowany Michaelowi Hasse, który zmarł w 1994 roku w wieku 28 lat.

Wojenny “Crosses in Carelia” wydaje się być zainspirowany motywem wojny radziecko-fińskiej w czasie II Wojny Światowej. Co sprawiło, że ten temat pojawił się na waszym nowym albumie?

Ten utwór został zainspirowany książką “Żołnierz niezany” Vaino Linny. Przeczytałem ją w latach 80-tych. Widziałem także filmową ekranizację tego dzieła. Ta książka (i film) razem z “Na zachodzie bez zmian” Ericha Marii Remarque’a otworzyła mi oczy. Pokazała jak wyglądają horrory wojny. Był to jeden z powodów, który sprawił, że wolałem wybrać zastępczą służbę wojskową (Zivildienst) zamiast armii w 1988 roku.

Tematyka “The Dimholt” sugeruje, że jesteś fanem twórczości Tolkiena, zgadza się? Jacy inni pisarze zrobili na tobie wrażenie swoją twórczością?

Tolkien jest świetny. Oprócz niego lubię między innymi Isaaca Asimova, Fransa G. Bengtssona oraz Maję Sjowall i Pera Wahloo.

W “Base 104” widzimy inwazję obcych. Co stanowiło inspirację dla tego tekstu? Kim są ci Uraceels w nim wspomniani? Ciekawi mnie jaka historia stoi za tym utworem.

Utwór został zainspirowany niemieckim serialem science fiction “Raumpatrouille” z 1965 roku. Serial traktował o załodze statku gwiezdnego “Orion” i jego perypetiach. Głównym antagonistą jest rasa obcych, których w serialu nazywano Żabami. Wiele lat później, za pośrednictwem internetu, dowiedziałem się, że oni sami mieli siebie nazywać Uraceelami.

Brzmienie, które uzyskaliście na “Cursed and Coronated” jest niesamowite. Tradycyjne, a przy tym nie odbiega zbytnio od waszego poprzedniego dzieła. Myślisz, że ci, którzy polubili “Reanimated Homunculus” docenią także wasze najnowsze dzieło?

Mam taką nadzieję. Myślę, że nowe utwory napisaliśmy mniej więcej w podobnym stylu do tego, co można usłyszeć na “Reanimated Homunculus”. Tomas Skogsberg (miks) i Patrick W. Engel (mastering) dali nam prawdziwe thrash metalowe brzmienie na poprzednim i na nowym albumie.

Pojawiło się też trzech gości na najnowszej płycie.

Moi trzej kumple - Sahayn z Obscyria, Ollie z Phidion oraz Ludvig z Blood Mortized - udzielają się w chórkach na czterech utworach.

Niemcy mają szczęście mając taką firmę jak High Roller u siebie. Ich wydawnictwa są niezwykle solidne i genialne. Jak ci się podobają ich kolorowe wydania winylowe? “Cursed and Coronated”, jeżeli się nie mylę, będzie dostępny na czarnym, złotym i przezroczystym splatter winylu?

Lubię te ich kolorowe winyle, a wspólna praca z High Roller jest kapitalna. Od razu odpowiadają na maile i mają w składzie świetnych ludzi - jak Andre, który był odpowiedzialny za oprawę graficzną, i Patrick, który zawsze doskonale robi mastering naszych płyt. LP pojawi się dokładnie w tych kolorach, które wymieniłeś. Splatter jest już wyprzedany, gdyż była to wersja limitowana. Czarny i złoty będą jeszcze dostępne w przyszłości.

Jak wygląda wasz plan na promocję nowego albumu? Zamierzacie zagrać parę koncertów, a może nawet jakąś trasę machnąć?

Trasa odpada z powodu naszych prac, rodzin i innych zespołów, w których gramy. Na pewno zagramy jednak kilka koncertów w Europie w 2016 roku.

Jeżeli się nie mylę, to ostatni wasz koncert w Polsce odbył się w 1990 roku. No cóż, 26 lat to spory kawałek czasu. Czy kontaktowali się z wami jacyś promotorzy z Polski? Fajnie by było zobaczyć was u nas na żywo.

Prawdę powiedziawszy, jesteśmy w trakcie umawiania gigu na północy Polski, w rejonie Gdańska. Niestety, nie przebiega to po naszej myśli, ale mam nadzieję, że jednak wszystko w tym temacie wypali. Fajnie by było znów zagrać w Polsce.

To będzie wszystko. Wielkie dzięki za rozmowę i twoje odpowiedzi na nasze pytania, no i za wspaniały album!

Bardzo dziękuję za wywiad. A dla wszystkich fanów: Stay Metal i czujcie się zaproszeni do odwiedzenia naszej strony na Facebooku: www.facebook.com/Protector.666not777/

Przeprowadzono: luty 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz