Exumer -
Rising From The Sea
1987/1988, Disaster
"Rising From The Sea" jest drugim albumem
niemieckich thrasherów z Exumer, znanych przede wszystkim z kultowego klasyka
jakim był ich debiut "Possessed By Fire". Samo "Possessed By
Fire" stanowiło bardzo wysoko ustawioną poprzeczkę, której Exumer nie
pokonał przy nagrywaniu swej drugiej płyty. Ten album zwyczajnie nie dorasta do
pięt znakomitemu "Possessed By Fire", co rzutuje siłą rzeczy na jego
odbiór. Żeby tego jeszcze było mało, samo brzmienie "Rising From The
Sea" jest o wiele gorsze niż poprzedniej płyty.
Z początku nic nie zapowiada rozczarowania, może z wyjątkiem
tego dość irytującego brzmienia. Dwa pierwsze utwory to naprawdę świetne hity.
"Winds of Death" i samo "Rising From The Sea", choć nie są
jakimiś niestworzonymi cudami na kiju, tętnią energią i pierwotną furią.
Niestety, w przeciwieństwie do "Possessed By Fire" "dwójka"
Exumer nie trzyma równego poziomu jakości utworów na przestrzeni całej swej
długości. Kolejne wałki, które słyszymy nie mają już takiej barbarzyńskiej
iskry thrashowej destrukcji. Nie chodzi o to, że są słabe czy też nudne - po
prostu nie stoją na tak dobrym poziomie, do którego przyzwyczaił nas Exumer.
Nie można o to obwiniać wokalisty - Paula Arakakiego, który
zastąpił Mema Von Steina w zespole. Paul brzmi jak targany wewnętrznym gniewem
wykidajło. Jego thrashowe melorecytacje i warkliwe krzyki pasują bardzo dobrze
do wymowy utworów. Nie ma też obaw by od czasu do czasu dodać rozdzierający
krzyk. Jego wokale tworzą naprawdę klimatyczną otoczkę dookoła całości. Trudno
to samo powiedzieć o solówkach. Zdarzają się tutaj naprawdę fajne i inspirujące
leady, nawet dość często. Wrażenie jednak psują solówki, które zdają się być
zagrane trochę po łebkach, na odwal się. Na przykład te w "First
Supper" ewidentnie nie były wynikiem przemyślnego zamysłu.
Daleki jestem od skreślania jednoznacznie tego albumu. To
nie jest tak, że mamy tutaj "Winds of Death" i kawałek tytułowy, a
reszta to średniaki. "First Supper" posiada bardzo ciekawą strukturę
i pomysły na riffy, w "Are you Deaf?" (mimo iż jest średnim wałkiem)
włożono interesujące blasty, a "I
Dare You" prezentuje tęgi łomot. Niestety, czasem poszczególne utwory
brzmią dość bliźniaczo, zlewając się w jedno, a kiepska jakość brzmienia nie
polepsza takiego stanu rzeczy. Nie tak to wyglądało na „Possessed by Fire”. Swoją
drogą, czuć też, że zmienił się nieco styl kapeli. Może to zasługa Paula
Arakakiego, który będąc Amerykaninem wprowadził nieco jankeskiego flow w grze
Niemców, gdyż Exumer na "Rising From The Sea" brzmi bardziej jak
kapela z USA niż teutońscy niszczyciele.
Ocena: 4/6
A mnie się właśnie ta płyta bardziej podoba. Po pierwsze ma lepszy wokal bo mroczny podczas gdy poprzedni wokalista na debiucie darł się histerycznie, po drugie jest bardziej dojrzała niź Possessed by Fire i co prawda na Rising też słychać fascynację Slayerem ale nie ma takiej padaki jak na Possessed czyli skopiowany riff z Raining Blood na Fallen Saint
OdpowiedzUsuń