niedziela, 26 czerwca 2016

Artillery - wywiad II





GRAĆ TYLE, ILE SIĘ DA


Artillery to potężna nazwa na scenie thrash metalowej. Ich klasyczne albumy stanowią solidne podwaliny pod gatunek. Szkoda, że nowsze dzieła nie dorastają im do pięt. Niedawno miała miejsca premiera kolejnego wydawnictwa z zagrody Duńczyków, co stanowiło przy okazji wspaniały pretekst do krótkiej rozmowy na jego temat i na temat tego, co aktualnie dzieje się w Artillery.

Jak tam życie? Cieszę się, że mamy okazję porozmawiać. Przede wszystkim, jak się macie?

Michael Bastholm Dahl: Cześć, Aleksander! Także się cieszę, że możemy porozmawiać i że mogę odpowiedzieć na twoje pytania (śmiech). Czuję się świetnie, dzięki. Wróciłem do swego domu w Danii i póki co cieszę się ciszą.

Michael Stutzer: Udział w wywiadach przeprowadzanych przez magazyny i ziny z Polski to zawsze czysta przyjemność. Mamy wiele przyjaciół z Polski i duże wsparcie z waszej strony!

Miałem przyjemność rozmawiać z Michaelem Stutzerem przy okazji waszej poprzedniej płyty „Legions”. Cieszę się, że skład zespołu od tamtej pory nie uległ zmianie i udało wam się wydać kolejny album. Czy aktualna sytuacja Artillery stanowi dla was źródło satysfakcji?

MBD: Tak mi się wydaję. Rejestrowanie wspólnie kolejnego albumu było fajne i czułem się tym razem o wiele pewniej. Wspólna trasa sprawiła, że staliśmy się sobie bliscy jako muzycy i myślę, że to da się wychwycić słuchając naszego nowego dzieła.

MS: Tak, jest między nami naprawdę zdrowa chemia. Po przejechaniu całego świata i zagraniu wspólnie ponad stu koncertów jest to słyszalne na „Penalty by Perception”. Teraz znowu musimy wyruszyć w trasę i grać tyle, ile się da!

Czy nowy album w pełni uchwycił waszą wizję artystyczną i wszystko to, co chcieliście by się na nim znalazło?

MBD: Tak mi się wydaję. Znaczy, za każdym razem, gdy rozpoczynasz pisanie nowego materiału, najważniejszą rzeczą jest to czy czujesz się z tego powodu podekscytowany. Moją wizją jest to, by muzyka była właśnie ekscytująca. Nie staram się, by każdy mój pomysł, który pojawi się po drodze, zaowocował jakimś rezultatem, ale jak dla mnie emocjonującą kwintesencją warsztatu jest to, by teksty i tytuły utworów pojawiły się jako ukończone kompozycje.

MS: A ja myślę, że mamy w zanadrzu jeszcze kilka niespodzianek, które pojawią się na kolejnym albumie!

Jak byś określił postęp jaki udało wam się dokonać od czasów „Legions”?

MBD: Mamy za sobą długą trasę. Podczas czegoś takiego ewoluujesz jako osoba. To były przecież dwa lata i, przynajmniej chciałbym w to wierzyć, przez ten okres czytasz, obserwujesz i przeżywasz zupełnie nowe rzeczy, które sprawiają, że zyskujesz kompletnie odmienną perspektywę na życie i świat.

W promocyjnym info pojawia się cytat Michaela Stutzera, że „Penalty by Perception” jest „najlepszym muzycznym dokonaniem w historii Artillery”. Wow, to dość mocne stwierdzenie. Skoro naprawdę uważacie, że to wasze najlepsze dzieło, to jakie były ułomności waszych poprzednich?

MS: Dwa lata trasy sprawiły, że staliśmy się naprawdę sprawną jednostką, taką jak nigdy wcześniej. Pięciu oddanych sprawie muzyków, którzy sprawili, że ten album wzniósł się na wyżyny. Czuję, że dostarczyliśmy najlepszy muzyczny rezultat w historii Artillery. Wspólnie ze świetnym producentem Sorenem Andersenem sprawiliśmy, że „Penalty by Perception” naprawdę pyknęło. Nie oznacza to, że poprzednie nasze płyty nie miały dobrych momentów, zarówno muzycznych jak i pod kątem warsztatu poszczególnych muzyków. Nadal jestem zadowolony z większości naszych starych utworów, ale tak jak powiedziałem – wszystko wyszło idealnie na „Penalty by Perception”!

MBD: A ja nawet nie wiedziałem, że taki cytat się pojawia tam! Wow! (śmiech) Myślę, że to trochę przesadzone. Nie będę tutaj teraz wymieniał wszystkich niedoróbek poprzednich wydawnictw Artillery, bo brałem udział dotychczas tylko w nagraniu „Legions”. Także, (śmiech) bez komentarza.

Strzeliliście sobie również klipa do „Live By The Scythe”. Co możecie nam powiedzieć o tym video? Gdzie je kręciliście?

MBD: Zdjęcia były robione na Funen – to wyspa na której mieszkam. Konkretnie kręciliśmy je w zamku Hinsholm w mojej rodzinnej miejscowości, więc było bardzo familijnie. Chcieliśmy stworzyć nowy hymn Artillery. Dlatego troszeczkę zmieniliśmy wymowę słowa „scythe”, by brzmiała bardziej ciężko i żeby łatwiej ją można było skojarzyć z zespołem. Wiele ludzi wzięło to za błąd, a nie za wolność artystyczną. Internet tutaj zwłaszcza zabłysnął swą egzotyczną stroną…

MS: To było naprawdę ekstra przeżycie, kręcenie tego teledysku. Super się też pracowało z Mortenem Madsenem przy jego tworzeniu!

Kosa zawsze była ważnym elementem waszego logo. To miało być jakieś podkreślenie tego elementu?

MBD: No, zdecydowanie. To jak symbol Artillery, choć jak wiadomo także Children of Bodom go używa.

Jakie jest znaczenie tytułu nowej płyty?

MBD: Tak naprawdę może on oznaczać kilka rzeczy. „Penalty by Perception” może oznaczać że zostaniesz ukarany zależnie od tego jak się postrzega twoją zbrodnie. Że twoją karę determinuje czyjaś percepcja. Albo, że twoją karą ma być właśnie percepcja. Prawda jest trudna do zdobycia w dzisiejszych czasach i prawdziwym wyzwaniem jest postrzeganiem rzeczywistości taką jaką jest, a nie taką jaka jest ci przedstawiana. Percepcja sama w sobie może być karą.

Na okładce Artillery po raz pierwszy pojawił się… artyleria. Cóż, teraz to musicie nam powiedzieć jak to się stało, że po tylu albumach postanowiliście nagle sportretować nazwę zespołu na okładce płyty.

MDB: Dostaliśmy pierwszy szkic jakiś czas temu i go zaakceptowaliśmy. Tu nie ma żadnej historii, chyba że spytasz bezpośrednio twórcy okładki – Marka N. z ArtWars Mediadesign.

MS: Powiedzieliśmy Marcowi, by dał na okładkę pierwszą rzecz jaka mu przyjdzie do głowy, gdy pomyśli o naszym zespole. No i w gruncie rzeczy właśnie to zrobił.

Myślę, że wasze cele i ambicje w dzisiejszych czasach są trochę inne od tych, które przyświecały wam w latach osiemdziesiątych. Jak to zmieniło wasze podejście do pisania materiału?

MS: Nasze ambicje nie uległy jakimś większym zmianom. A nowe cele dodajemy sobie cały czas, zarówno pod kątem muzycznym jak i tym, w którym nowym miejscu chcielibyśmy zagrać.

A co motywuje was do tego by nadal grać? Co jest paliwem waszej pasji?

MS: Odpowiedź na to jest bardzo prosta. Po prostu uwielbiamy grać i słuchać ten rodzaj muzyki, który wykonujemy i jest to wielka przyjemność, by podróżować po całym świecie, mając tak oddanych fanów jak my. Nie ma znaczenia czy gramy w Stanach, Brazylii czy też w Polsce, zawsze się świetnie bawimy. Oprócz tego jesteśmy przyjaciółmi i rozmawiamy w zespole właściwie o wszystkim.

Jak ważne jest dla was, by fani skupiali się nie tylko na waszej muzyce ale także na tekstach poszczególnych utworów?

MBD: To znaczy bardzo wiele. Staram się pisać ciekawe teksty i jak dla mnie, takie coś potrafi dodać do kawałka zupełnie nowy wymiar. Oprócz samej muzyki dostajesz wtedy cały wizerunek i ramy, w której się ona obraca. Staram się wyrazić emocje i myśli, by słuchacz mógł je odczytać razem z muzyką. To dodaje głębi.

Mercyful Fate było istotną częścią duńskiej sceny metalowej. A teraz dwóch oryginalnych członków tego zespołu, gitarzyści Hank Shermann i Michael Denner wydają jako Denner / Shermann swój „debiutancki” album. Czy mieliście okazję go już przesłuchać? Jaka jest wasza opinia na jego temat?

MBD: Na razie słuchałem ich EP „Satan’s Tomb” i czekam na oficjalną premierę nowego krążka. Na pewno będzie rządził! Muzycy zaangażowani w ten projekt to jedni z moich najbardziej ulubionych artystów, a to samo w sobie sprawia, że to musi mi się podobać. Świetnie, że nadal chcą wypluwać z siebie płonący metal.

MS: Mi się bardzo podoba. Michael Denner mi go puszczał i jak dla mnie jest to coś, co trzeba mieć. Świetne utwory i riffy ikonicznej pracy gitary, która przywołuje wspomnienie Mercyful Fate, najlepszego zespołu z Danii. To był prawdziwy zaszczyt, że zagrali na naszej płycie w utworze „Cosmic Brain”. Oprócz tego są wspaniałymi kumplami. Znam ich od wczesnych lat osiemdziesiątych, gdy współdzieliliśmy salę prób.

Podczas naszego ostatniego wywiadu, Michael Stutzer obiecał, że Artillery powróci wkrótce do Polski. Kłamał. (śmiech) Ale już tak serio, jak wyglądają wasze plany na trasę promującą nowy krążek?

MBD: Będziemy promować nasz album jak tylko się da, także grając dużo koncertów. Chcielibyśmy zagrać wszędzie tam, gdzie jest to tylko możliwe. W sierpniu lecimy do Ameryki Południowej, a na resztę roku dostaliśmy sporo ciekawych ofert. Nie mogę niestety nic zdradzić, ale szansa na to, że zagościmy w Polsce jest całkiem spora!

MS: (śmiech) Wcale nie kłamałem, bo naprawdę niewiele brakowało, a byśmy zagrali w Polsce, ale promotor zmienił terminy i się to wszystko posypało. Aktualnie prowadzimy poważne rozmowy na temat trzech koncertów w Polsce w listopadzie. Będziemy was informować na bieżąco, gdy coś potwierdzimy! Bez wątpienia chcielibyśmy wrócić do Polski, bo ostatni koncert był naprawdę genialny.

Wielkie dzięki za tę rozmowę na temat waszej nowej płyty. Czas na ostatnią wiadomość dla fanów metalu z Polski

MBD: Wielkie, olbrzymie dzięki! Dzięki, za to że nadal jesteście z nami, że piszecie do nas, wspieracie nas i dajecie nam tak wiele. Jesteście prawdziwą duszą metalu i mam nadzieję, że niedługo się spotkamy!

MS: Zrobimy co w naszej mocy by wrócić do Polski i zagrać u was. Do zobaczenia!

Przeprowadzono: maj 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz