poniedziałek, 13 czerwca 2016

Dexter Ward - Rendezvous with Destiny





Dexter Ward – Rendezvous with Destiny
2016,  No Remorse Records

Manolis Karazeris jest już dość znaną osobistością w metalowym undergroundzie. Jest to człowiek, który stał za Battleroar i ich albumami aż do roku 2011, organizuje także kultowy festiwal Up The Hammers, który w małym ateńskim klubie gromadził podczas swych edycji takie zespoły jak Virgin Steele, Manilla Road z line-upem z “Crystal Logic”, Paradox, Omen, Jag Panzer, Adramelch, Liege Lord, Crimson Glory, Ostrogoth czy muzyków z legendarnego Heavy Load. Manolis oprócz tego udziela się w Dexter Ward, zespole który swą muzyka składa hołd klasycznemu US Power Metalowi.

“Rendezvous with Destiny” jest długowyczekiwanym następcą mającego premierę w 2011 roku debiutanckiego “Neon Lights”. W dodatku jest to pełnowartościowy produkt metalowej sceny - dobrze wyprodukowany, świetnie brzmiący i zawierający bardzo dorodną materię muzyczną. Jest melodyjnie i mięsiście. Tłuste riffy toczą brudną pianę z pyska, leady krzyczą żywym ogniem, a w tym wszystkim bryluje ostry głos wokalisty, pasujący do całości idealnie. Dzięki temu wszystkiemu “Rendezvous with Destiny” jest godną kontynuacją stylistyki charakterystycznej dla gatunku amerykańskiego power metalu, mimo iż wywodzi się z basenu Morza Śródziemnego.

Można śmiało rzec, że każdy miłośnik tradycyjnego power metalu znajdzie tutaj coś dla siebie, czy to będzie monumentalny “Stone Age Warrior”, jadący nieco klimatami Brocas Helm (i te kiczowate liryki o tych wszystkich pradawnych potworach - poezja!), melodyjny utwór tytułowy, “Ballad of the Green Berets” czy też epicki “These Metal Wings”. Nie ma tutaj porażających ścigaczy i skrajnej szybkości, ale i tak jest bardzo przyjemnie i naturalnie.

Kompozycje są świetnie wyważone. Mają dobrze skonstruowane solówki, których się przyjemnie słucha, dobrze napisane riffy oraz rzetelną aranżację poszczególnych elementów. Całość dobrze gra z głośników. A na żywo to już w ogóle ten materiał broni się idealnie.

Ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz