Nie potrzeba żadnej wyższej siły, by zniszczyć
ludzkość
Znowu sprawdza się
teoria, że w Niemczech jak nie jesteś lewakiem, to postrzegają cię za skrajnego
nazistę, rasistę, ksenofoba i złodzieja dziecięcych lizaków. Jeżeli masz
jakiekolwiek poczucie, choćby i słabe, dumy narodowej, to strzeż się, bo cię
zaraz zlinczują. Blizzen na szczęście to nie grozi, bo jak się okazało pod
koniec wywiadu, sami mają papkę z mózgu. Szkoda, że wywiad miał mailową
formułę, bo aż bym podpytał w jaki sposób świadomość własnego narodu
automatycznie sprawia, że stajesz się rasistą, a niechęć dla imigrantów
zasiłkowych ksenofobem. No, ale skupiliśmy się na muzyce, a nie na tym jak
Blizzen odwołuje swoje występy, by nie grać na jednej scenie z zespołem, którego
członkowie mają odmienne podejście do światopoglądu. Jak widać multi-kulti i wolność
słowa są cacy, dopóki ktoś nie ma innego zdania na dany temat niż ty.
Tak na szybki start,
bo nadal jesteście dość świeżą kapelą, czy możecie przedstawić nam swój zespół
i opowiedzieć jak to wszystko się zaczęło dla Blizzen?
Andi Heindl: Hej,
ludziska! Jesteśmy Blizzen prosto z samego serca Niemiec spod Frankfurtu i
gramy heavy metal. Nasz zespół utworzyli Daniel (wokal i bas), Marvin (gitara),
Gereon (perka) i ja (gitara) na początku 2014 roku, po tym jak posypał się mój
i Daniela stary thrash metalowy zespół. Obaj znaliśmy Marvina już od dawna i
postanowiliśmy zagrać z nim próbę i wymienić się kilkoma pomysłami.
Zaprosiliśmy też Gereona, którego także znaliśmy, ale który mieszkał w inny
mieście. Obaj byli zainteresowani stworzyć z nami nowy heavy metalowy projekt.
Szybko napisaliśmy kilka utworów i nagraliśmy demo, którego nigdy oficjalnie
nie udostępniliśmy, oraz EP „Time Machine”, krótko po nim, we wrześniu 2014. Na
szczęście Steffen z High Rollera się nami zainteresował i wypuścił EP przez
swoją wytwórnie w kwietniu 2015. Pod koniec tego roku uderzyliśmy do studia, by
nagrać nowy materiał, który zostanie wydany na albumie „Genesis Reversed” 27
maja.
Czy możesz nam
powiedzieć jaka historia kryje się za nazwą zespołu?
Niemieckie „blitz” oznacza błyskawicę. Daniel bawił się
nieco tym słowem i w ten sposób stworzył Blizzen. Brzmi to potężnie, tak jak
heavy metalowa nazwa powinna!
Recenzenci muzyczni
pewnie przewałkują wasz debiut na wszystkie strony, jednak w międzyczasie, jako
współautor „Genesis Reversed”, możesz nam o nim co nieco opowiedzieć? Jakbyś go
opisał fanom metalu?
Jasne! Niektóre utwory na krążku są trochę stare –
napisaliśmy je tuż po nagraniu EP, na jesieni 2014, a nawet jeszcze wcześniej.
Dwa czy trzy gramy na żywo już od ponad roku. Tak czy inaczej możecie usłyszeć
jak dojrzeliśmy muzycznie na tym albumie. Mamy szybkie i agresywne utwory, a
także trochę wałków w średnim tempie z głębszymi tekstami niż te, które
znalazły się na EP. Nadal jednak są bardzo chwytliwe! Uważamy, że udało nam się
stworzyć bardzo zróżnicowane nagranie!
Czy brzmienie gitar i
generalnie brzmienie całego albumu jest dokładnie takie jak chcieliście czy
może było kształtowane dopiero w studio, tak trochę na chybcika?
Nie no, nagraliśmy EP w tym samym studio, więc wiedzieliśmy
mniej więcej czego oczekiwać. Jednak weszliśmy do środka z ukończonym
materiałem i zmieniliśmy raptem naprawdę parę drobnych elementów w brzmieniu.
Po prostu graliśmy na instrumentach, a resztę powierzyliśmy inżynierowi
dźwięku. Patrick Engel także wykonał kawał dobrej roboty przy masteringu.
Jaka idea kryje się
za tytułem waszej nowej płyty?
Tytuł „Genesis Reversed” reprezentuje to, co aktualnie się
dzieje z ludzkością. Cofamy się we własnym rozwoju, zabijamy się nawzajem,
niszczymy naszą planetę i tak dalej. Jeżeli dalej będziemy podążać tą ścieżką,
to nasz rodzaj nie przetrwa długo. Część utworów dotyka tej właśnie tematyki,
dlatego wybraliśmy taki tytuł na płytę. W naszych oczach religie grają dużą
rolę w rozprzestrzenianiu nienawiści wśród ludzi, dlatego w tytule jest
wskazówka do chrześcijańskiej historii kreacji świata i życia – Genesis, które
teraz odwracamy. Nie potrzeba żadnej wyższej siły, by zniszczyć ludzkość, sami
robimy to całkiem dobrze.
To prawda z tą
historią, że na KIT słuchaliście sobie na polu namiotowym metalcore?
Nie, to totalna nieprawda. Nie słuchamy metalcore’u i na
pewno nie robiliśmy tego na Keep It True. Pewnie ktoś nas z kimś pomylił. Znamy
wielu ludzi i wszyscy nas generalnie lubią! Poza tym tylko dwóch z nas tam
było. Poza tym jest w Niemczech kilku ludzi, którzy nie przepada za naszą
muzyką, ale to normalna rzecz i tak powinno być.
Wasza EP „Time
Machine” ma niezwykle podobną okładkę do Ravenowskiego „Wiped Out”. To takie
celowe nawiązanie?
Niezupełnie, ale byliśmy świadomi podobieństwa. Okładka
powstała wtedy, gdy nie mieliśmy kasy i musieliśmy ją zrobić samodzielnie.
„Blitz” to błyskawica, więc umieściliśmy ją w dość prostej formie, ponieważ
żaden z nas nie jest grafikiem ani rysownikiem.
Jak zaczęła się wasza
współpraca z High Roller?
Krótko po nagraniu naszego demo. Umieściliśmy kilka utworów
w mediach społecznościowych, na Youtube i tak dalej. Wkrótce skontaktował się z
nami Wolf Muhlmann, który jest teraz naszym promotorem. Potem nagraliśmy EP
„Time Machine”, którą Wolf starał się zainteresować różne wytwórnie. High
Roller wyraził zainteresowanie i ku naszemu zaskoczeniu, postanowili wydać
naszą EP, co jest naprawdę fajną sprawą!
W waszym video do
„Trumpets of the Gods” wasz gitarzysta nosi na szyi żelazny krzyż. Jestem w
pełni świadom, że ten symbol jest o wiele starszy od Trzeciej Rzeszy i samej
koncepcji nazizmu w Niemczech, ale wiele ludzi postrzega go jako symbol
kojarzący się właśnie z nazizmem. Nie obawialiście się, że może to zrodzić
jakieś nieporozumienie względem waszego zespołu?
Nie no, co drugi gość siedzący w metalu nosi żelazny krzyż.
Na przykład Lemmy. Noszę ten krzyż już od dekady i nigdy nie miałem z tego
powodu żadnych kłopotów. Dodam, że na przykład odwołaliśmy swój występ na dużym
niemieckim festiwalu, bo nie chcieliśmy dzielić sceny z bardzo kontrowersyjnym
prawicowym zespołem [chodzi o festiwal Out And Loud i zespół FreiWild –
przyp.red.]. Jest teraz tak wiele rasistowskiego gówna na świecie jak na
przykład te narodowościowe ruchy, które chcą zabrać ludziom podstawowe prawa do
pokoju i życia, tylko dlatego, że obawiają się zagranicznych kultur i języka.
Szukają kozła ofiarnego dla własnej niezaradności i tego jacy są żałości. To
naprawdę jest duży problem, a nie noszenie żelaznego krzyża, choć co prawda to
może być większa prowokacja niż wiele lat temu. Rock’n’Roll i heavy metal to
bunt i wkurzanie ludzi, więc chyba idzie mi nieźle
Jak wygląda sytuacja
z koncertami w Blizzen? Szkoła, praca czy rodziny wam w tym nie przeszkadzają?
Mamy wiele koncertów już potwierdzonych w tym roku.
Wszystkie są w weekendy, więc nie będzie problemów z pracą. Nadal jesteśmy
undergroundowym zespołem i nam to pasuje.
Przeprowadzono: maj 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz