środa, 15 czerwca 2016

Deathstorm - wywiad





DZIKI, NIEUJARZMIONY, SZYBKI HEAVY METAL


Naprawdę dobrych młodych zespołów obracających się w tematyce thrash metalu można ze świecą szukać. Dlatego, by wam nieco ułatwić to zadanie, czas przybliżyć Deathstorm. Austriacka załoga dostarcza właśnie swój drugi album studyjny – dzieło niezwykle smaczne i godne. O nim można dokładnie przeczytać w recenzji, a tymczasem zapraszam na krótką rozmowę z frontmanem thrashowej kohorty Deathstorm.

Już wkrótce fani thrash metalu będą mieli okazję posmakować „Blood Beneath the Crypts”, który będzie miał swą premierę 27 maja dzięki High Roller Records. Proszę, powiedz nam jak wyglądają wasze nastroje po ukończeniu sesji nagraniowej waszego drugiego krążka?

Marco „Mac” Stebich: Świetnie – jesteśmy dumni, ale też czujemy ulgę. Przejście z pisania kawałków i ich nagrania w studio do skończonego produktu, który można wziąć do ręki jest niezwykle wyczerpujące, ale też daje satysfakcję. To naprawdę świetne uczucie, gdy w końcu uwolni się bestię.

Czy wasz nowy album w pełni uchwycił waszą wizję artystyczną.

Zdecydowanie tak i to aż do momentu, gdy kończyliśmy nad nim prace. Minęło już trochę czasu odkąd rozpoczęliśmy pracę nad niektórymi z tych kawałków, więc ten album może nam się wydawać całkiem stary, dlatego tym bardziej wiem o czym mówię. Nie, że się nim znudziliśmy, ale po prostu odnoszę takie wrażenie, jakby był już z nami od zawsze – jakby był naszą częścią od samego początku. Rozdział zatytułowany „Blood Beneath the Crypts” jest już napisany, a my idziemy dalej.

Uważasz, że wasz nowy album jest lepszy od poprzedniego? Myślisz, że zrobiliście duże postępy od czasu „As Death Awakes”?

Póki co, chyba tak. Rozsądnie dojrzeliśmy. Sposób pisania utworów się nam polepszył, tak samo jak warsztat, i mamy o wiele więcej doświadczenia w pracy studyjnej. Ten krążek jest zdecydowanie naszym najsilniejszym dziełem.

Czy wiecie jak idzie przedsprzedaż płyty? Czy High Roller informuje was w tej kwestii?

Podejrzewam, że gdybyśmy ich o to spytali, to by nam powiedzieli. Na razie jednak nie mamy żadnych wieści w tej kwestii i szczerze powiedziawszy, wcale się tym nie interesujemy.

Podoba mi się iż obok typowo thrashowych tematyk gniewo-zabijanio-okaleczania w tekstach, na waszej płycie pojawił się także motyw z H.P. Lovecrafta w jednym utworze. Kto z was jest takim zapalonym miłośnikiem jego twórczości? Muszę przyznać, że atmosfera w tym kawałku jest naprawdę nieziemska i bardzo fajnie został w nim wykorzystany flanger w gitarze.

Pewnie chodzi ci o „Enter the Void/Dunwich”, nie? Tak właściwie, to ten utwór nie jest w ogóle zainspirowany Lovecraftem lecz „Miastem Żywej Smierci” Fulciego. Fakt faktem, jestem bardzo wielkim fanem twórczości Lovecrafta i uważam go za jednego ze swym ulubionych pisarzy. Nie używaliśmy także flangera ani żadnych efektów, to co słychać w tym utworze to powielona ścieżka gitarowa.

„Verdunkeln” oznacza przyciemnienie po niemiecku, o ile się nie mylę. Dlaczego zdecydowaliście się na niemieckojęzyczny tytuł w tym przypadku?

Lubimy włączać niemieckie słowa do tracklisty, by wydawała się bardziej interesująca, gdy się ją czyta. Tak też zrobiliśmy z „Nebelhexe” na naszej poprzedniej płycie, więc to nic nowego u nas. „Verdunkeln” brzmi świetnie i pasuje jak ulał do naszej muzyki.

Macie już jakieś plany na koncertowanie poza Austrią? Czy może stoją wam na przeszkodzie np. sprawy związane z rodziną, pracą, uczelnią, itp.?

Prawdę powiedziawszy to teraz gramy jakieś 90% koncertów właśnie poza granicami Austrii. W naszym kraju właściwie niemożliwym jest zorganizowanie jakiegoś dobrego koncertu. Pomimo paru wyjątków austriacka scena jest ekstremalnie słaba. Nie tylko w kwestii ilości, ale też jakości, co stanowi główną przyczynę tego, iż głównie gramy zagranicą. 

Jak byś opisał atmosferę panującą w Deathstorm. Jak dobrze się dogadujecie ze sobą?

Nienawidzimy siebie nawzajem! Każda próba jest jak bitwa, a sala prób staje się polem. Nierzadko wrzeszczymy na siebie i dochodzi także do rękoczynów. Gdy pisaliśmy utwory na „Blood Beneath the Crypts” nasz perkusista Ferl zaatakował nożem jednego z naszych gitarzystów, bo nie podobały mu się jego riffy. Musisz być twardy by z nami grać.

Jak podpowiada Metal Archives, wasz zespół wcześniej funkcjonował pod nazwą Damage. Dlaczego zmieniliście nazwę na Deathstorm?

To stało się wtedy, gdy podpięliśmy się pod I Hate. Peter, właściciel wytwórni, zasugerował nam zmianę nazwy, gdyż istniał cały zestaw zespołów nazywających się tak jak my. Sprawdził to nawet na Metal Archives. Poza tym to nie była dobra nazwa i nie pomagała nam w naszym podbijaniu świata.

Od 2014 nie funkcjonujecie już jako trio. Dlaczego zdecydowaliście się poszerzyć skład o kolejnego gitarzystę? W końcu to kolejna gęba do wyżywienia z którą trzeba dzielić hajs z koncertów i z którą trzeba się kłócić na próbach. (śmiech)

[Steindl] to nasz długoletni przyjaciel, który przy okazji gra na gitarze. Nosiliśmy się z rozszerzeniem składu już od jakiegoś czasu i to on był naszym pierwszym typem na stanowisko drugiego gitarzysty. Dwie gitary na żywo dają więcej ciężaru. A gitarowe pojedynki na naszym nowym nagraniu też to potwierdzają. To była świetna decyzja!

Kreator zdaje się być dla was bardzo ważną inspiracją – i nawet nie próbuj w tym momencie zaprzeczać. Wasza muzyka i wokale bardzo przypominają to jak chciałbym by aktualnie brzmiał Kreator, gdyby nie babrali się w tym przeprodukowanym melodyjnym syfie. Wasza pierwsza EP pod szyldem Deathstorm nawet miała zaczerpniętą nazwę z Kreatorowego :Storming with Menace”. To naturalnie nie jest nic złego – potrzebujemy DOBREGO old-schoolowego thrashu. Nie obawialiście się jednak, że pewne podobieństwa do Kreatora przyćmią to, co chcielibyście przekazać swoją muzyką i waszą artystyczną wizję?

Tak, Kreator to jedna z naszych głównych inspiracji. Dlaczego miałbym zaprzeczać? [bo wiele młodych kapel uparcie idzie w zaparte w takiej sytuacji? – przyp.red.] Ich wczesne nagrania są jednym z powodów dla których założyliśmy kapelę. Szczerze powiedziawszy nie powiedziałbym, że w więcej niż, powiedzmy, 10% naszego materiału można dosłyszeć się jakiś skojarzeń z Kreatorem. Deathstorm to coś więcej i w naszej muzyce znajduje się o wiele więcej niż sam Kreator. Zwłaszcza na naszym ostatnim albumie. Już na EP „The Gallows” znaleźliśmy własne brzmienie bez stawania się pseudofilozofującymi pizdusiami podążającymi za modą, jeżeli chwytasz o czym mówię. Nasza wizja artystyczna to wykuwanie dzikiego, nieujarzmionego i szybkiego heavy metalu prosto z grobowych czeluści. Kreator nie przyćmi tego w żaden sposób. Nasza pierwsza EP, która została zatytułowana „Storming with Menace”, nosi taki tytuł, gdyż chcieliśmy ją jakoś połączyć z nazwą naszego zespołu. Podobnie postąpiliśmy z naszym debiutanckim „As Death Awakes”. Owszem, był to pewnego rodzaju hołd, ale należy pamiętać, że to jednak coś więcej niż tylko wzięcie tytułu z kawałka kapeli, którą uwielbiamy.

Parę dni temu miałem okazję być na festiwalu Keep It True w Niemieckiej Bundesrepublice. Był to dobry moment na przegadanie ze znajomymi z całej Europy sytuacji jaka aktualnie panuje na zachodniej części naszego kontynentu. Nie kryłem zdziwienia, gdy się okazało, że nasza znajoma mieszkająca w jednym z największych niemieckich miast nie wychodzi sama po zmroku, gdyż wówczas zaczepiają ją muzułmanie. Jak to wygląda w Austrii i waszym mieście Graz? Czy wasze koleżanki, siostry i dziewczyny także nie wychodzą same z domu po dziewiątej na przechadzkę, spacer czy jakieś późne zakupy?

Wydaję mi się, że tak jest teraz w całej Europie. W Graz jest bardzo wielu imigrantów, zwłaszcza tam gdzie mieszkam razem z dziewczyną. Nie jest to jednak problemem, jeżeli wychodząc późno z domu nosisz nóż w widocznym miejscu.

Ciekawe. W każdym razie zapraszamy do krainy gościnności oraz taniego jedzenia, papierosów i alkoholu. Mam nadzieję, że uda wam się kiedyś przybyć z Deathstorm do naszego kraju, mimo iż kondycja naszych promotorów i organizatorów strasznie kuleje.

Bardzo chcielibyśmy ruszyć z inwazją na Polskę! W końcu minęło już prawie 80 lat odkąd posmakowaliście Austrii, więc rok 2016 byłby idealny do przypomnienia się wam. (śmiech) W każdym razie bardzo dziękujemy za wywiad. To była przyjemność. Do wszystkich, którzy to czytają: kupujcie naszą nową płytę, przybywajcie na koncerty i dzwońcie z ofertami koncertowymi! Możecie się z nami skontaktować poprzez damagethrash@gmx.at.


Przeprowadzono: maj 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz