środa, 26 sierpnia 2015

Toranaga - wywiad




NIE DĄŻYMY DO PODPORZĄDKOWYWANIA SIĘ JAKIMKOLWIEK TRENDOM
Mroźne wichry przeminą, śniegi stopnieją, kontynenty się przemieszczą, a thrash metal będzie trwał nadal. Wracamy do was z kolejną old-choolową kapelą z Wielkiej Brytanii, która stworzyła w latach 80tych dwa przezacne dzieła. Śmiało można rzec, że rzeczone „Bastard Ballads” i „God’s Gift” powinny wpędzić w kompleksy wszystkich fałszywych knurów nowoczesnych odmian thrashu. Toranaga wraca. Po świetnym koncercie na festiwalu Keep It True oczekiwania względem tej kapeli nie opadają, a wręcz przeciwnie – rosną i to bardzo szybko.
Minęło całkiem sporo czasu od momenty, gdy wydaliście poprzedni album studyjny. Czego możemy się w takim razie spodziewać na waszym najnowszym wydawnictwie? Co udało wam się osiągnąć na „Righteous Retribution”?
Andrew Burton: Muzyka na płycie jest w podobnym stylu do tej z „God’s Gift” jednak z nieporównywalnie lepszą produkcją. Ma bardzo widocznie zarysowany thrashowy klimat, który połączyliśmy z ciężkością i złowieszczym doomem poszczególnych sekcji. To jest bardzo heavy metalowy album!
Jak uważacie, czy odbiór płyty będzie zadowalający? Czy celujecie bardziej w to by zadowolić starszych fanów czy też w pozyskanie zupełnie nowych?
Zagorzali fani naszej kapeli domagają się kolejnego albumu od bardzo dawna. Na pewno będą podekscytowani i zadowoleni. Nowe wydawnictwo jest także przeznaczone dla nowych odbiorców naszej muzyki. Jest dla każdego, który odnajduje się w prawdziwym ostrym metalu!
Kiedy dokładnie została założona Toranaga? Niektóry źródła podają rok 1985, jednak na waszej oficjalnej stronie figuruje 1988…
Toranaga wystartowała w 1985. To jest rok założenia zespołu. W roku 1988 został skompletowany skład, z którym został nagrany „Bastard Ballds” i „Gods Gift”.
Dlaczego w 2010 roku zespół zreaktywował się pod nową nazwą? Czy teraz oficjalną nazwą zespołu jest The Bastard Son of Toranaga?
Chcieliśmy w jakiś sposób odróżnić ten okres działalności zespołu od poprzedniego. Mamy teraz dwóch nowych gitarzystów na pokładzie, co też zasługuje na wyróżnienie. Oficjalnie zespół nazywa się Toranaga (TBSO), jednak ludzie, którzy organizują koncerty, fani, prasa, słowem wszyscy – dalej nazywają nas Toranagą.
Dlaczego umieściliście w nazwie tę przyległość „The Bastard Son”?
Jest to koncepcja na to, by jednocześnie posługiwać się „starą” nazwą i zaznaczyć, że mamy do czynienia z po części nowym tworem.
Czy nawa kapeli w latach osiemdziesiątych została zainspirowana postacią z powieści „Szogun” Jamesa Clavella?
Tak, nazwa pochodzi właśnie z tej książki. Postać o której mowa to oczywiście siogun Toranaga.
Poza nazwą zespołu zmieniło się także logo. Dlaczego zrezygnowaliście z tego klasycznego? Było bardzo charakterystyczne – to wielkie G i wężowate T robiło naprawdę wielkie wrażenie. Nowe jest bardzo surowe i wygląda jak komputerowa czcionka!
Powód zmiany logo jest bardzo prozaiczny. Nasz poprzedni gitarzysta, który teraz mieszka w Australii [najprawdopodobniej chodzi o Andy’ego Mitchella – przyp.red.] zastrzegł je. Jest teraz jedynym legalnym posiadaczem praw do niego i nie pozwolił nam na jego używanie! Nowe logo też na swój sposób, tak jak zmiana nazwy, obrazuje nowy rozdział w historii zespołu. Dzięki temu możemy oznaczyć nowy okres w działalności zespołu. Poza tym łatwiej jest je teraz przeczytać.
Czy dość industrialny wygląd nowego logo ma też sugerować, że zamierzacie w swej muzyce poruszyć także pewne nowoczesne i specyficzne sektory muzyki metalowej?
Nie było żadnego świadomego parcia na dodawanie do naszej muzyki żadnych wpływów nowszych odłamów metalu. Starych zresztą też. Nie dążymy jako zespół do podporządkowywania się jakimkolwiek trendom. Wiadomo, że to czego doświadczamy, to czego słuchamy i co oglądamy, ma wpływ na naszą twórczość. Wszyscy tak mają, my nie jesteśmy wyjątkiem.
We wrześniu 2004 rozpoczęliście prace nad nagraniem nowego albumu, jednak nigdy nie został on ukończony. Podobno powstało tylko kilka niedokończonych utworów. Jak to się stało, że sesja została porzucona? Co stanęło na przeszkodzie przed ukończeniem płyty.
Seria zdarzeń spowodowała to, że w 2004 roku nie udało nam się nagrać albumu. Najpierw odszedł od nas perkusista, który postanowił poświęcić się całkowicie szkole muzycznej. Zostaliśmy z siedmioma utworami, w których były nagrane wyłącznie gary i bas oraz kilka pociętych partii gitarowych i wokalnych do niektórych z nich. Nadal mieliśmy w planach dokończenie sesji nagraniowej i ukończenie albumu. Niestety Andy Mitchell zostawił nas na lodzie, gdyż zupełnie stracił zainteresowanie albumem. Patrząc wstecz, myślę że to dobrze, że album nie został ukończony. Zupełnie nie brzmiał jak Toranaga i był zdecydowanie gorszy od „Righteous Retribution”.
Czy to co udało wam się skomponować w tamtym czasie zostało ponownie użyte na „Cynical Eyes” lub „Righteous Retribution”?
Cała sesja z 2004 roku i wszystkie pomysły z tamtego okresu zostały porzucone. Mark Duffy użył tekstów z pięciu utworów na albumie z 2010 roku w swoim pobocznym projekcie Face The Unknown.
Co na was wpływa podczas dobierania utworów na setlisty koncertowe? Czy posiadacie stały spis utworów które wykonujecie na żywo?
Wybieramy utwory, które według nas sprawdzą się na żywo. Nie zmieniamy listy w zależności od tego gdzie gramy lub dla kogo gramy. Niektóre utwory zawsze znajdą się w naszym secie, niektóre pojawiają się w nim co jakiś czas. Teraz, gdy mamy nowy materiał, będziemy musieli gruntownie przemyśleć, które utwory będziemy grali na koncertach.
Pytam się, gdyż na waszym solidnym występie na Keep It True w 2013 roku bardzo mi zabrakło prześwietnego „Food of the Gods”.
Na koncertach zawsze mamy określony czas występu. Każdy zespół, który ma dużo fajnych utworów, musi się borykać z problemem dotyczącym tego co zagrać podczas swego występu. Nie da się niestety zagrać wszystkich swoich najlepszych kompozycji! Zwłaszcza, ze zauważyliśmy, że poszczególni fani mają bardzo zróżnicowane typy, jeżeli chodzi o to, które nasze utwory podobają im się najbardziej!
Brytyjski thrash metal zawsze miał smak undergroundu. Jak myślisz, jak to się dzieje, że np. brytyjski rock lub NWOBHM były, i nadal są, bardziej popularne niż brytyjski thrash?
Większość metalu w Wielkiej Brytanii jest traktowana jako muzyka niszowa. Kilku kapelom z różnych podgatunków metalu udało się przebić, jednak przecież jest to zaledwie garstka. Dużo ludzi lubi muzykę undergroundową, gdyż ta jest ponoć najbardziej twórcza i kreatywna. Niestety, małym i mniej znanym zespołom jest o wiele trudniej funkcjonować. Scena brytyjska jest o wiele mniejsza i mniej znacząca od, powiedzmy, niemieckiej czy amerykańskiej. Metalowy mainstream traktuje thrash metal jako domenę Amerykanów. Dlatego kapele z innych krajów są eliminowane w przedbiegach.
Skoro jesteśmy przy brytyjskim thrash metalu… takie nazwy jak Sabbat albo Xentrix są dość dobrze znane metalowym maniakom jednak już Deathwish, Toranaga, Virus, D.A.M. i tak dalej, nie były już tak rozpoznawalne. Jednak wydaje się, że powoli ulega to zmianie, nie uważasz?
Tak, mi też się wydaję, że obserwujemy pewną zmianę. W Europie, na kontynencie, zostaliśmy zapamiętani jako członkowie old-schoolu z Anglii i wielu młodych fanów dzięki temu odkrywa naszą muzykę, poszukując właśnie starych kapel z zamierzchłych lat. To jakie przyjęcie zostało nam zgotowane na Keep It True doskonale pokazuje, że cieszymy się całkiem sporą popularnością wśród starszych i młodszych fanów metalu.
Wznowienie „God’s Gift” na pewno było trafionym przedsięwzięciem. Czyim pomysłem, było ponowne wydanie zremasterowanego materiału z tej płyty?
To świetne wydawnictwo, które wyszło w bardzo odpowiednim czasie. Goście z Tribunal Records są totalnie zakręceni na punkcie muzyki, zwłaszcza tej nieco zapomnianej z lat 80tych. To oni się do nas odezwali w sprawie wznowienia. Wszystko załatwili i odwalili kawał dobrej roboty!
Co zamierzacie po wydaniu „Righteous Retribution”? Czy wystartujecie z jakąś serią koncertów?
Już zaczęliśmy koncertować! Zagraliśmy kilka gigów w Anglii z Evile, Onslaught i Aura Noir. Zamierzamy grać tak często, jak tylko się da. Odwiedzimy też Europę na kilku koncertach w 2014 roku. W planach mamy także parę koncertów w Stanach. Mamy poczucie, że nagraliśmy na „Righteous Retribution” nasz najlepszy materiał dotychczas. Dlatego zamierzamy go grać na żywo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz