niedziela, 20 grudnia 2015

Hybris - Blinded Thoughts



Hybris - Blinded Thoughts
2014

W maju 2014 światło dziennie ujrzało pierwsze nagranie łódzkich metalowców z Hybris. Dostaliśmy na nim trzy kompozycje, w których panoszy się death metal okraszony z wierzchu gdzieniegdzie motywami technicznymi i thrashowymi. Kompozycje Hybris są całkiem udanym amalgamatem kreatywności i instrumentalnego rzemiosła. Nie mamy tutaj cudów na kiju czy też onieśmielającego geniuszu, lecz po prostu (czy też "aż") rzetelne rękodzielnictwo, które co prawda ma swoje słabsze strony, jednak nadal prezentuje się zacnie. Warto o tym wspomnieć na początku, zwłaszcza że Hybris jest zespołem, które spotkało się z zadziwiającą falą krytyki ze strony młodszej części społeczności metalowej. Nie będę tutaj roztrząsał jednak internetowych hejtów i innego śmieszkowania. Tutaj skupiamy się na muzyce, a nie na jakiś frywolnych animozjach pryszczatych suchoklatesów.

Jakość nagrania "Blinded Thoughts" daje radę. Zawsze mogłoby być lepiej, jednak tragedii nie ma. Co do muzyki, to od razu słychać czym się inspirowali młodzi Łodzianie. Dziedzictwo Chucka Schuldinera mocno wpłynęło na wygląd kompozycji na "Blinded Thoughts". Od solówek, przez riffy aż po samą aranżacje utworów czuć tutaj fascynację różnymi okresami twórczości Death. Muzyka Hybris przez to brzmi jak swoisty hołd takiej stylistyce, którą także swojego czasu reprezentowało Atheist, Gorguts i nieco świeższe kapele pokroju After Oblivion, Gnostic czy Horrendous.

Płytkę rozpoczyna zróżnicowana kompozycyjnie "Amnesia". W niej dostajemy solidną porcję ostrych i szybkich riffów, jak i wolniejszych i refleksyjnych zagrywek. Do tego dołączono szaleńczo połamane solówki i basowe wycieczki. Na drugie kopyto leci całkiem smaczny "Egyptian Darkness". I byłoby super, gdyby nie te dziwne synkopy pod jedną z solówek. Motyw trochę z dupy, bo zaburza odbiór całego utworu, który żeby tylko było mało, trochę potem zaczyna męczyć bułę. "Mystic Circle" jest kompozycją wieńczącą "Blinded Thoughts". Upchnięto tutaj całą salwę technicznych motywów i niejednoznacznych patentów. Widać, że aranżacja tego utworu była tęgo przemyślana i nic tutaj nie jest kwestią przypadku.

Wszystkie trzy utwory mają jednak swoje mankamenty. Przede wszystkim - nie wiem, może się nie poznałem na geniuszu Hybris ale - wszystkie trzy nużą. Nie jest to jednak tak, że mamy tutaj do czynienia z nieciekawymi ochłapami dla podludzi czy coś w ten deseń. Każdy z utworów na "Blinded Thoughts" jest interesujący i całkiem dobry, lecz... po prostu po pewnym czasie wszystkie trzy się dłużą. Podejrzewam, że jest to też po części kwestia studyjnej jakości nagrań, która nie nadała takiej przestrzenności miksowi całości jaką powinna. Ponadto, nie zawsze podkłady pod solo dobrze pasują do granego przez drugą gitarę leada. No i ciągle słychać tutaj silne inspiracje Death. Trochę tak jak w After Oblivion, jednak twórczość Bośniaków, zwłaszcza na "Stamina", już bardziej do mnie przemawia niż Hybris na "Blinded Thoughts".

Na zakończenie jednak mogę jasno powiedzieć, że tragedii nie ma. Nie ma tutaj wielu oczywistych zrzynek z Death, o którym krzyczy Internet (no chyba, że zaczniemy jeszcze analizować ten album puszczając go od tyłu, ale może już nie popadajmy w paranoję), a przynajmniej ja wielu takich nie zarejestrowałem. No dobra, jest "Spirit Crusher" w 3:50 "Mystic Circle". I "Suicide Machine" w refrenie "Amnesia". I nieco "The Misanthrope" w "Egyptian Darkness". Jednak nawet jeżeli ciągle czuje się tutaj ducha Death, to mimo to pierwsza EP Hybris nie jest zła. Zwłaszcza, gdy nabierze się do niej trochę dystansu. Nie jest to może najlepsze wydawnictwo polskiej sceny ostatnich lat, niemniej daje radę.

Ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz