poniedziałek, 27 lipca 2015

Toranaga - God's Gift




Toranaga - God's Gift
1990/2013, Divebomb Records


Scena thrash metalowa z Wysp Brytyjskich spłodziła pokaźną gromadkę wspaniałych zespołów. Zespołów, które jednak pozostawały w cieniu, gdy oczy metalowych maniaków były skierowane bardziej w stronę Niemiec, USA oraz egzotycznej i brutalnej Amerykii Południowej. Bardzo niewiele tworów z ziemi krykieta oraz popołudniowej herbatki wybiło się ponad metalowy underground. Relatywnie niewiele też do niego dotarło. O ile prawie każdy metalowiec, który zgłębia przelotnie odmęty muzyki lat osiemdziesiątej zna takie nazwy jak Xentrix, Sabbat czy Onslaught, o tyle obca może być mu nazwa Toranaga. 

Zespół, którego opus magnum "God's Gift" jest już od co najmniej dwudziestu pięciu lat nie do dostania w żadnym sklepie. Do poznania genialnych kompozycji tej kapeli mógł się przyczynić jedynie internetowy serwis aukcyjny połączony z zasobnym portfelem lub szperanie po zapyziałych odmętach pirackiego internetu. Na szczęście w tym momencie na scenę wkracza niezastąpione Divebomb Records i można czasowniki w dwóch poprzednich zdaniach spokojnie zamienić na czas przeszły dokonany. Mamy teraz na wyciągnięcie ręki wznowienie drugiej płyty brytyjskiej Toranagi. 

Tak jak w przypadku innych wznowień wydanych przez Divebomb Records jakość wydania stoi na najwyższym poziomie. Zawartość krążka została zremasterowana i brzmi teraz o niebo lepiej. Na szczęście nie zostały popełnione jakieś znaczne zmiany edycyjne. Po prostu całość teraz brzmi świeżej i przede wszystkim głośniej. Wszystkie hiciory z tej płyty hulają teraz aż miło. Wspaniały energiczny "Food OF The Gods", dudniący thrash metalowy hymn z epickim zabarwieniem "Hammer To The Skull", klimatyczny "The Shrine" oraz zamykający pierwotną srebrnokrążkowy wersję tego wydawnictwa "Execution". 

Na wznowieniu Divebomb Records oprócz dziewięciu utworów, stanowiących oryginalną zawartość "God's Gift" pojawiają się także trzy niepublikowane wcześniej nagrania, zarejestrowane w okresie następującym po zarejestrowaniu nagrań do "God's Gift". Siedmiominutowy "Beauty & The Beast" urzeka swym klimatycznym akustycznym intro, przechodzącym w stonowaną balladę, by w końcu uderzyć toczącego się, walcowatego thrash metalowego niszczyciela w średnim tempie. Na uwagę zasługują niebagatelne solówki oraz interesujące zmiany rytmu. "Eternity's End" jest kunsztowną kompozycją z lekkim zacięciem progresywnym. Ach, te zmiany metrum... Słychać, że zespół miał ochotę trochę poeksperymentować. Ostatnim utworem jest cover zespołu Fleetwood Mac, stanowiący dość interesującą ciekawostkę. 

W wydawnictwach Divebomb Records oprócz zawartości płtyki równie interesująca jest zawartość bookletu. Oprócz standardowej "wyposazenia" w postaci tekstów do utworów (choć muszę przyznać, że zawiódł mnie brak liryk do bonusowych nagrań) w środku znajdziemy wywiad z zespołem, archiwalne zdjęcia, wycinki z gazet, skany biletów oraz plakatów z okresu. Polecam szczególnie tym, którzy są zafascynowani dobrą szkoła thrashu spod znaku brytyjskiego Sabbat lub amerykańskiego Heathen. Mocna rzecz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz