niedziela, 24 maja 2015

Slough Feg - wywiad



CYFROWY OPÓR I MELINA NIERZĄDU BERTRANDA RUSSELLA

Ten zespół, założony w 1990 roku, stanowi jedną z najciekawszych i najbardziej interesujących kuźni heavy metalu ostatnich kilkunastu lat. Co jest o tyle ciekawe, że jest to kapela z serii tych, co "kuce nie znajo". U steru tej kapeli od samego początku stoi Mike Scalzi, sympatyczny, charyzmatyczny i niezmiernie ekstrawagancki wizjoner, który pewnie i bez wahania kieruje swój okręt na rzadko uczęszczane wody oceanu heavy metalu. Mając już na swym koncie sporą liczbę bardzo dobrych albumów Slough Feg dalej prze naprzód i nic nie wskazuje na to, by dostawa wyśmienitych albumów miała ulec jakiemuś poważniejszemu zachwianiu. Kompozycje tego zespołu zawsze zachwycały swym niemal idealnym stanem pod względem muzycznym i tekstopisarskim, a mimo to nadal potrafią zadziwiać. Pomysłów Mike’owi nie brakuje. Jego kreatywność jak i poczucie humoru są naprawdę godne podziwu. Przy okazji premiery najnowszego dzieła kapeli, zatytułowanego „Digital Resistance”, na który przyszło nam czekać całe cztery lata, mieliśmy okazję odświeżyć naszą znajomość i przypomnieć się Scalziemu, a przy tym zapytać o tym, co nowego w obozie Slough Feg.
Witaj, Mike! Jak się masz? Jak samopoczucie po wydaniu nowej płyty?

Mike Scalzi: Chyba okej. Zabierze to trochę czasu zanim będę mógł znowu posłuchać czegoś z tej płyty, ale generalnie jestem usatysfakcjonowany z tego, co stworzyliśmy.

Czy chciałeś zawrzeć jakiś konkretny przekaz pod tytułem "Digital Resistance"?

Nie do końca. Tytuł dotyczy oporu przed postępującą cyfryzacją świata. I to by było tyle. Sam nie uważam się za człowieka, który naprawdę stawia opór takiemu stanowi rzeczy, gdyby było inaczej tego wywiadu by wcale nie było! Wydaję mi się, że jak większość metalowców po prostu fantazjuje na temat świata, w którym będę zdolny odrzucić dosłownie wszystko. Jednak jak wiadomo to tak nie działa w naszej rzeczywistości. Znaczy, pewnie bym mógł, ale moje życie zapewne stałoby się nagle o wiele bardziej ciężkie... a może wcale nie?

Tytuły utworów są bardzo przemyślne i wysublimowane. Dlaczego wyglądają właśnie tak, a nie inaczej?

Nie wiem czy są wysublimowane. Są takie, gdyż mnie to bawiło i zapewne bawi także słuchacza. Większość z nich po prostu padła podczas jakieś konwersacji, zwykle gdy gadam o bzdurach razem z kumplami. Najlepsze teksty i tytuły wpadają właśnie wtedy, gdy się nie próbuje na siłę czegoś wymyślić na jakiś konkretny temat.

Czy utwory są ze sobą w pewien sposób połączone. Wygląda to tak jakby różne aspekty krytyki postępu technologicznego były obecne w większości utworów, lecz nie we wszystkich.

W sumie można to tak zinterpretować, taki wniosek jest dość prosty do dedukcji, jednak walka jest już dawno przegrana i technika zwyciężyła. Większość utworów dotyczy technologii w mniejszym lub większym stopniu. Pozostała część jest o dorastaniu i osiąganiu wieku średniego, z tym całym kryzysem i innymi gównami!



Czy uważasz, że postępujący rozwój technologii i komputeryzacja naszego życia stanowi zagrożenie dla ludzkości, naszych umysłów i naszego zachowania?

Tak, lecz uważam także, że nasze umysły się zaadaptują do nowych warunków, tak jak zawsze robiły to w przeszłości. Prawdę powiedziawszy, nasza świadomość jest już tak zainfekowana komputerami, że w sumie nie ma to już tak dużego znaczenia. My też jesteśmy częścią tej technologii. Heidegger miał rację! Zawartość albumu stanowi właściwie to jakie mam zdanie na ten temat i niewiele jest więcej do dodania. Na pewno nowoczesność nas ogłupia i jestem zainteresowany tym, by stary styl życia był utrwalony na jak najdłużej. Jednak nie wierzę w to, byśmy mogli zwyciężyć w tej batalii. Możliwe, że ktoś wpadnie na to jak nie dopuścić do tego, by ludzkość zatraciła się w technologicznym chaosie. Nie wydaję mi się, byśmy się kierowali w stronę scenariuszy typu Terminator, jednak nadal musimy zachować ostrożność, by nie stracić tych cennych rzeczy, które są istotne dla naszej samoświadomości. Jak choćby umiejętność czytania i pisania! Ktoś mógłby powiedzieć, że takie rzeczy jak wiadomości tekstowe czy komentarze na Facebooku sprawiają, że jesteśmy bardziej sprawnymi pisarzami, lecz wszyscy dobrze wiemy, że jest wręcz odwrotnie!

Okładka płyty zdecydowanie stanowi oryginalne dzieło. W jaki sposób wiąże się ona z zawartością muzyczną?

Symbolizuje upadek cywilizacji... a może także początek kolejnej?

Ruch luddystów jest wspomniany przynajmniej dwukrotnie - w "The Luddite" i w "Analogue Avengers / Bertrand Russell's Sex Den". Dlaczego umieściłeś nawiązanie do niszczycieli maszyn przemysłowych z XIX wieku? Czyżbyś uważał, że taka historia może się znowu powtórzyć? A może sam po części uważasz się za luddystę?

Myślę o sobie jako o luddyście jednak bardziej w slangowym znaczeniu tego słowa. W sensie, że jestem pełen obawy i oporu względem technologii, gdyż jej nie rozumiem i nie potrafię poprawnie używać. W przebiegu albumu jest bardzo wiele odniesień do mojego oporu. Niestety, taki już jestem. Jestem bardzo oporny na zmiany. Nie jestem z tego faktu jakoś szczególnie zadowolony, jednak zawsze było to moją stałą cechą. Rzutuje to także na moje opinie i zdanie na temat postępu technologicznego. Jestem nostalgicznym człowiekiem, jak bardzo wielu innych i zawsze spoglądam z tęsknotą w przeszłość. Nie jest to może zupełnie zdrowe, jednak na pewno jest bardzo ludzkie.

Czy Chicago i St. Louis zostały wspomniane w "Habeas Corpus" z jakiegoś konkretnego powodu?

Nie, po prostu są to przykładowe miejsce, gdzie ktoś mógłby wykonać swoje zlecenie.

A co z "Magic Hooligans"?

Nie wiem. Po prostu jest to coś śmiesznego, co nasz basista powiedział kiedyś tam.

"The Price Is Nice" nawiązuje w tekście do różnych powieści Edgara Allana Poe?

Prawdę powiedziawszy to nie do końca. Utwór koncentruje się na twórczości filmowej Vincenta Price'a. Poszczególne wersy zostały zbudowane z tytułów jego filmów, a tak się składa, że nakręcił sporo ekranizacji utworów Poego.

Cóż, nie mogę pozbyć się wrażenia, że "Laser Enforcer" jest o... odtwarzaczu filmów DVD. Powiesz jak daleko mijam się z prawdą?

(śmiech) Ten tekst mógłby o tym być, lecz niekoniecznie. Jest to po prostu niejasno zarysowana historia o laserze jako takim. Tekst został tak skonstruowany, by brzmiał dramatycznie i w stylu science fiction. Dorzuciłem także trochę seksualnych metafor do całości.

A co mógłbyś nam powiedzieć o "Analogue Avengers / Bertrand Russell's Sex Den"?

Jest to heavy metalowa parafraza "Don't Stand So Close To Me".



Czyżby "Warrior's Dusk" był swoistą kontynuacją "Warrior's Dawn" z "Down Among the Deadmen"? Dlaczego postanowiłeś pociągnąć dalej ten wątek?

Te dwa utwory tak naprawdę nie mają ze sobą wiele wspólnego. Tytuły są podobne, ponieważ ten nowszy utwór jest o starzeniu się i dojrzewaniu do życia. Twoi koledzy, z którymi bawiłeś się na podwórku w kowbojów i indian już dawno dorośli, pożenili się, mają własne domy i rodziny, a ja nadal czuje się jak dzieciak z podwórka. Może wszyscy tak się czują? Czy ktokolwiek czuje, że dorósł? Nigdy się nie ożeniłem, nigdy nie kupiłem domu czy mieszkania. Po prostu dalej gram metal i nawet dalej chodzę do szkoły, teraz jako nauczyciel. Przypomina to trochę granie w Dungeons and Dragons. Nie kupuję tej całej "dorosłej" mentalności i "dorosłego" sposobu myślenia, przynajmniej w amerykańskim rozumieniu tych pojęć. Nigdy to u mnie nie zaskoczyło, nigdy nie przeszedłem przez taką przemianę, choć inni naokoło mnie ją przebyli, czasem nawet drastycznie. Nadal jestem dokładnie taki sam, gdy byłem nastolatkiem. Jest to trochę przerażające dla mnie, jednak z drugiej strony uważam też, że jest to coś dobrego.

Jak zahaczyłeś się o Metal Blade?

Och, no wiesz, po prostu się ze mną skontaktowali parę lat temu, zapytali czy jesteśmy zainteresowani i przyjechali zobaczyć nas występ w Londynie, po czym wynegocjowaliśmy kontrakt. Brzmi całkiem "dorosło", no nie?

Czy bycie członkiem takiej wytwórni wpływa na wasze podejście do tworzenia nowego materiału?

Nikt chyba nie miałby już do mnie szacunku, gdybym powiedział, że wytwórnia wpływa na proces pisania albumu, nie? Tak nie jest i muszę przyznać, że nie stanowi to dużej różnicy czy jesteśmy pod skrzydłami Metal Blade czy też nie. Dlaczego miało by? Mam nadzieję, że nikt nie odniósł wrażenia, że skoro podpisaliśmy kontrakt z dużą wytwórnią to "udało" się nam wybić czy coś takiego. Nie jest to realistyczne podejście do muzyki, takie patrzenie na duże nazwy i liczby sprzedanych egzemplarzy płyt.

Wydaję mi się, że jest o wiele więcej partii gitary akustycznej na nowym albumie niż kiedykolwiek wcześniej.

Jest naprawdę? Nie zwróciłem na to uwagi. Chyba nie ma to dla mnie większego znaczenia. Teraz jak o tym pomyślałem, to chyba rzeczywiście jest więcej takich gitar na tej płycie niż mi się pierwotnie wydawało. Wydaję mi się, że to kwestia tego, że podchodzimy bardziej tradycyjnie do pisania utworu.

Brzmienie Slough Fega wyraźnie się zmieniło od czasu ostatniego "Animal Spirits". Gitary są bardziej ostre na brzegach i dźwięk bębnów jest nieco bardziej skompresowany. Czy analizowaliście brzmienie poprzednich albumów podczas tworzenia najnowszego wydawnictwa?

Zgadza się. Chciałem by dźwięk był bardziej surowy i bardziej żywy. W gruncie rzeczy chciałem byśmy zabrzmieli jak zespoły, które nagrywały swoją muzykę jeszcze przed erą cyfrowych zapisów. Tak jak w czasach, gdy albumy były rejestrowane "na żywca" w studio. Wiesz, lata siedemdziesiąte. Chciałem by gitary brzmiały jak z albumów Alice'a Coopera z początku tego okresu.



Czyli świadomie chcieliście ująć ten klimat 70's proto-metal w swych utworach?

Dokładnie tak. To nie jest przypadek.

Jesteś wykładowcą filozofii. Czy ta dziedzina, której uczysz, a może nawet i studenci, którzy przychodzą na twoje wykłady, stanowiły dla ciebie inspirację muzyczną lub tekstową?

Wpływają na mnie, jednak nie jestem pewien jak w jasny sposób wyjaśnić jak to robią. Pochodzące z tego źródła wpływy przesączają się, a może mówiąc dokładniej - wlewają się we mnie od czasu do czasu. Czasem nawet owocując całą pełną kompozycją. Jest to coś o czym myślę dość często, coś co mocno oddziałuje na moją świadomość, jednak nie jest to coś konkretnego, co potrafiłbym ubrać w słowa. Styl mych wywodów filozoficznych był zawsze nieco poetycki i przez to nie zawsze może wydawać się jasny, dzięki czemu idealnie pasuje do heavy metalu (śmiech).

Slough Feg posiada niezwykła dyskografię, w której nie brakuje ponadczasowych klasyków. Który z twoich albumów określiłbyś jako szczytowe osiągnięcie twojej kreatywności? A może czujesz, że twoje najlepsze artystyczne dzieło ma dopiero nadejść?

"Down Among The Deadmen" i "Twilight of the Idols" są albumami, które mogę określić mianem swoich najlepszych. Pierwszy album też, heavy metalowe zespoły mają w końcu tendencję do nagrywania trzech dobrych albumów. Niezłych płyt jest u nas pewnie jeszcze kilka, lecz te są najmocniejsze według mnie. Poza tym bardzo podoba mi się to, czego dokonaliśmy na "Atavism".

Odbiór waszego siedmiocalowego singla "Laser Enforcer" odbił się bardzo pozytywnym echem wśród fanów. Ten utwór naprawdę zaostrzył apetyt na nadchodzącą płytę. Myślisz, że odbiór nowego albumu będzie tak samo entuzjastyczny?

Właśnie tego się spodziewam.

Graliście na takich festiwalach jak Headbangers Open Air czy Keep It True. Jak ci się podobają europejskie festiwale?

Zawsze się na nich dobrze bawię. Granie na takiej imprezie jest ciężkim przedsięwzięciem ponieważ brzmienie nie jest zbyt wystrzałowe, gdy na jednej scenie jednego dnia gra kilkadziesiąt zespołów, które dźwiękowiec musi od nowa ustawiać. Zawsze jednak granie podczas takich występów sprawia mi dużo przyjemności.

Choć skoncentrowaliśmy się głównie na najnowszym albumie, chciałbym jednak zapytać się o jedno z twoich poprzednich dokonań. Dlaczego zdecydowałeś nagrać album na temat historii opartej na uniwersum systemu RPG Traveller? Co skłoniło cię do uwiecznienia w heavy metalu tej gry fabularnej?

Wiesz, to po prostu taka gra. Podobały mi się sesję na których w nią graliśmy, gdy byłem młodszy. Podobały mi się przygody, które wymyślaliśmy i lubiłem otoczkę fabularną, która dotyczyła światów z tej gry. To wszystko. Wydawało mi się, że fajnie będzie nagrać album o tym.

przeprowadzono: marzec 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz