czwartek, 18 lutego 2016

Division Speed - Division Speed



Division Speed - Division Speed
2015, High Roller Records

Mamy tutaj do czynienia z debiutanckim krążkiem młodej thrashowej kapeli. Na starcie warto zaznaczyć, że to co tutaj usłyszymy, to nie przaśne imprezowe podskakujki miernego sortu, do których przyzwyczaiła nas Nowa Fala Thrashu. Tutaj zostaniemy brutalnie potraktowani decybelami brudnej agresji. Jest oldschoolowo - i owszem, ale jest też przy tym piekielnie i brutalnie. Perkusja łomocze niczym pluton artylerii kładący ogień zaporowy, bas dudni na wzór ostatniego gniazda karabinu maszynowego, broniącego się rozpaczliwie przed napływem niekończącego się mięsa armatniego, a gitary wrzeszczą w potępieńczym szale. Tej gehennie towarzyszy także chrapliwy głos wokalisty i skandowane refreny, które wycinają sobie krwawą ścieżkę poprzez szaleńczą nieustępliwość pozostałych instrumentów. Takie też jest brzmienie - nie ma tu miejsca na cyfrowe czyszczenie i polerowanie dźwięku na siłę. I bardzo dobrze.

Album otwiera "Panzerkommando", eksplodując rykiem szybkich riffów i bębnów. Krzykliwy i dziki refren oraz ognisty pojedynek gitarowy świetnie uzupełniają rozpędzone speed metalowe tremola w tym dwu i pół minutowym ścigaczu. Ołowiane gardło Christiana Seitza co i rusz rozdzierająco przeszywa na wskroś przy wtórze tej opętańczej muzyki. Już można dostrzec, że lipy z "Division Speed" nie będzie, oj nie!

Pulsujący nieujarzmioną energią metal będzie przez dalszą część trwania albumu nadal starał się wypruć nam flaki. Co chwilę atakują nas szybkie riffy, świetne przejścia, rozpalone wewnętrznymi płomieniami solówki i nieokiełznana bastonada bębnów.Thrashujace motywy w "The Iron Wings of Death" idealnie korespondują z rozszarpującą manierą wokali i gitar, pojawiających się na początku utworu. "Truppensturm" miota kanonadami gitar jak z piekielnej katapulty. Tremolo łączone z legato w "Division Speed Attack" potęguje jeszcze bardziej wrażenie burzliwej prędkości. A ten rozdygotany riff na wstępie do "Rule Britannia"? No poezja!

Division Speed potrafi także zagrać fajne motywy w nieco wolniejszym tempie niż "cała naprzód". W "Snowstorm Over Narvik" i "Schwarze Scharen" bardzo zgrabnie takie motywy zostały ze sobą wymieszane. Za to na początku "Black Wolves" uświadczymy nieco więcej melodii niż w pozostałych kompozycjach. Dodaje to smaczku strukturze samego utworu, bo potem dla kontrastu zostaje zapodana taka rzeźnia, że niech drżą słabe memeje. No, ale to jest konkret - dobrze dobrane urozmaicenia, które idealnie wpływają na odbiór tego albumu.

Debiut Division Speed jest niezwykle dynamiczną płytą. I ponadto niezwykle zaskakującym tworem - okazuje się, że nadal mogą powstawać ciekawe thrash metalowe wydawnictwa. Jest to miła odmiana po tym całym bezbrzeżnym morzu gnoju jakim jest tak zwana Nowa Fala Thrashu, która nam dostarczyła tyle miernot, że aż się przykro robi. Nie to, żeby Division Speed wymyślało koło na nowo - po prostu chłopaki idealnie się wstrzelili w starą stylistykę i pokazali, że można wykuć z niej coś innego niż tylko przeciętną siermięgę.

Tematyka utworów, jak łatwo się domyślić po tytułach, opiera się w głównej mierze na historycznych zmaganiach wojennych. Są one na szczęście napisane o wiele mniej kiczowato niż to, co nam na ogół serwuje na przykład taki remizowy Sabaton. Teksty Division Speed są bardzo kreatywne, twórcze, mroczne i poetycko napisane. Nie ma tutaj cytowania podręczników do historii. Fajnie się ich słucha w tej obscenicznej manierze charkotu wokalisty. Z krążka wręcz bije żwir i żużel. Prawdziwa detonacja.

Ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz