piątek, 12 lutego 2016

Black Pestilence - Outsiders



Black Pestilence - Outsiders
2015

Ach, Kanada. Tyle dobrej muzyki z tego kraju spłynęło na nas w latach osiemdziesiątych. Ostatnio też dostajemy całkiem smaczne kąski. Ciekawym zespołem z tej ziemi syropu klonowego, hokeju i przepraszania jest jednoosobowy projekt Black Pestilence, prowadzony przez typa skrytego za ksywą Valax. Gość od kilku lat nagrywa ciekawe albumiksy, a w 2015 roku przyszła kolej na jego czwarte dzieło zatytułowane "Outsiders".

Muzyka Black Pestilence wypluwa z siebie plugawy black/thrash na modłę Aura Noir i Bestial Warlust zmieszany z patyną crustu. Szybkie przesterowane gitary, dudniący bas, wymiotujący nienawiścią wokal - te sprawy. Oprócz tego znajdziemy tutaj sporo dość ciekawych motywów. Na przykład w otwierającym i niezwykle brutalnym "Cult Class" znalazło się miejsce na epickie czyste chóry, które zadziwiająco dobrze pasują do ogólnej atmosfery rżnięcia opancerzonym kutaczem rozkładającego się ścierwa. W punkującym "Cellblock" do glosu dochodzi niezwykle rock'n'rollowa solówka na dwa wiosła, której nie powstydziłaby się jakaś heavy/speedowa kapela. W innych utworach pojawiają się co jakiś czas dość interesujące dodatki, urozmaicające całość - a to jakiś efekt, a to jakieś sample - nic jednak nachalnego. Nic co by przesłaniało agresywny szturm gitar.

Dziwnie się robi na "Unseen Force", trzecim z kolei utworze z "Outsiders". Nagle dostajemy silnie zindustrializowaną muzykę, pełną niepokojących klawiszy i efektów wokalnych. Nastrój tej kompozycji wrzuca słuchacza w stan pełen otępienia. Z jednej strony mamy tutaj ciekawie skonstruowaną atmosferę niezwykłości i niesamowitości, lecz z drugiej momentami jest trochę zbyt cukierkowo z powodu tych syntezatorów. Na ostatnim, najdłuższym "Voiceless Generation" też robi się poniekąd interesująco. Możemy się tutaj spotkać z tymi motywami w stylu Emperor, które fani Dimu Burdżer nazywają "symfonicznymi". Ta kompozycja niezwykle wyraźnie kontrastuje z poprzedzającym ją "Razing Taboo", który w swej rock'n'rollowej manierze jest skrajnie od niej inny.

"Outsiders" jest ciekawą mieszanką różnych wpływów - jest tutaj czarny rock'n'roll, black/thrash, crust. Mimo dość oryginalnych połączeń z industrialem, nie jest to jakieś szczególnie pionierskie czy przełomowe granie. Fajnie się tego słucha, nawet jak się momentami robi trochę zbyt dziwnie, jednak nie zapada to jakoś szczególnie w pamięć. Jest dobrze, ale w sumie nic ponadto. Albumów Midnight może i nie bije, ale i tak dostaniemy tutaj sporo dobrego grania.

Ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz