niedziela, 10 stycznia 2016

High Power - High Power




High Power - High Power
1983/2015, Shadow Kingdom Records

Shadow Kingdom wydało ostatnio reedycję starego debiutanckiego albumu francuskiego High Power. No, muszę przyznać, że nie spodziewałem się ujrzeć wznowienia tego - bagatela! ponad trzydziestoletniego nagrania. A tu proszę! Nawet charakterystyczna okładka została zachowana w pierwotnej wersji, dodano tylko to lepsze logo, które pojawiło się na "dwójce" Francuzów. Na pierwotnym wydaniu "High Power" było po prostu napisane nieklimatyczną zwykłą czcionką.

Muzyka High Power to klasyczny heavy metal z lat osiemdziesiątych w duchu Accept, Judas Priest, Ostrogoth, Riot - czyli klasyczna stara szkoła z zadziornymi riffami, speed metalowym feelingiem, dobrze dobranymi nieprzesłodzonymi melodiami, płomiennymi solówkami i wysokimi, chropowatymi zaśpiewami. Wówczas we Francji było trochę kapel grających w tym stylu i robiących to na wyśmienitym poziomie. Takie nazwy jak Sortilège, Blaspheme, ADX, Vulcain czy Steel Angel nie powinny być obce maniakom heavy metalu. Tak samo debiut High Power z 1983 roku.

Dostaniemy tu wszystko to, co powinno się znaleźć na heavy metalowym albumie i to w dodatku przyobleczone w dobre, staroszkolne brzmienie. Dobre wrażenie robią akrobatyki wokalne, potrafiące uderzyć w wysokie rejestry, a także w chrapliwą zadziorność. Barwa głosu nieżyjącego już niestety Patricka Malbosa jest bardzo ciepła i - co jest dość istotne przy wysokich zaśpiewach - nie irytuje. Jedyne, co może komuś nie pasować, to fakt, że teksty są po francusku. Jednak, tak samo jak w przypadku ADX, szybko okazuje się, że brzmienie orleańskiego narzecza dobrze pasuje do tego typu muzyki i przyjemnie się z nią komponuje.

Poszczególny utwory zostały ciekawie zaaranżowane. I tak dostaniemy tutaj szybkie ścigacze (a mamy rok 1983!), mocarne heavy metalowe utwory, a także klimatyczne i pełne nastroju złowrogiej niesamowitości kompozycje - jak genialny "Offrande Charnelle". Zresztą to, co się dzieje w tym utworze, to przechodzi ludzkie pojęcie. Umiejętne operowanie klimatem, to powszechny zabieg na "High Power". Prym w tej dziedzinie wiodą gitary, nie stroniące od power chordów, często z rock'n'rollowo obciętą prymą. Z wioseł zresztą zostało wykrzesane wszystko to, co powinno - zarówno riffy jak leady i solówki.

Na "High Power" właściwie znajdziemy wszystko to, co chcielibyśmy znaleźć na klasycznej płycie z lat osiemdziesiątych, włącznie z dobrym, nieprzeterminowanym brzmieniem. Swoją drogą, dobrze że przy nim nikt nie grzebał na reedycji. Trochę szkoda, że do wznowienia nie dołączono żadnego bonusa w postaci demówek czy nagrań live. Z drugiej strony, nie jestem jakimś szczególnym entuzjastą tego typu dodatków (a raczej ich przerostu), zwłaszcza że w tym przypadku sama płyta stanowi świetny materiał, którego nie trzeba w żaden sposób upiększać czy też zasłaniać bonusami. A "High Power" miażdży cewę niemiłosiernie!

Ocena: 5,2/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz