niedziela, 7 maja 2017

Arkham Witch - On Crom’s Mountain





Arkham Witch - On Crom’s Mountain
2011/2012, Metal On Metal Records

Świetna heavy/doomowa przejażdżka po Lovecrafcie, Howardzie i okultyzmie - tak można w skrócie opisać z czym się je Arkham Witch. Naturalnie - w skrócie - gdyż nie mamy tutaj monotematycznego brandzlowania się wyłącznie, notabene świetną, prozą grozy i epickiego fantasy.

Muzycznie nie ma tu większych niespodzianek, Arkham Witch czerpie to, co najlepsze z klasyków heavy metalu oraz doomu. Jest Cirith Ungol, jest nieco Black Sabbath (“The Lord of R'lyeh” zwłaszcza wiedzie prym w sabbathowych naleciałościach), jest Dio, jest też Pentagram. Strojenie nie jest za niskie, dzięki czemu Arkham Witch unika sideł zbyt smolistego i przyciężkawego miksu. Skojarzenia z Grand Magus jak najbardziej są wskazane i na miejscu, choć Arkham Witch nie jest aż tak przebojowe jak Szwedzi. Sam wokalista także wyróżnia się swym głosem, gdyż dysponuje nieco wyższym spektrum tonów - tak jak Albert z Reverend Bizarre. Samo brzmienie “On Crom’s Mountain” jest idealnie wyważone, przejrzyste, zbalansowane, a przy tym bardzo mięsiste i uzbrojone w tę doomową aurę bitumicznego mroku.

Bezapelacyjnie najlepszym kilerem na tej płycie jest “Viking Pirates of Doom”. Smolisty, rock’n’rollowy przebój z soczystym, doomowym ciężarem i zawadiacką wymową. Już sam tytuł wam powinien zasugerować wizję totalnej rozróby w departamencie muzyki i tekstu. No, błagam - wikingowi piraci zagłady? Ja tam to kupuję. Na szczęście “On Crom’s Mountain” ma w zanadrzu jeszcze sporo świetnych i zróżnicowanych kompozycji. Arkham Witch to nie “one trick pony” i muzycy są w stanie zaprezentować na wiele różnych sposobów swój kunszt kompozycyjny na tym wydawnictwie. Prócz aspektów technicznych i muzycznych warto także zwrócić uwagę na to, że kawałki są dynamiczne. Nie ma tutaj nachalnego “doomowania” na siłę - rozwleczonych, wolnych kawałków.

Album na całej swej rozciągłości prezentuje świetny heavy/doom, ale fakt faktem, że po drodze natrafiamy na kilka perełek. Polecam zwłaszcza “Battering Ram”, “The Phantom Bowmen”, “Burn The Witch”, “March For War”, epicki “Crom’s Mountain”, no i naturalnie “Viking Pirates of Doom”. Cała płyta jest świetnie wykonana, więc nie powinno być problemu z jej pozytywnym odbiorem. Swoją drogą, bardzo smacznie perkusistka Arkhamów dudni tutaj na swych bębenkach.

A, i nie zapomnijcie obczaić The Lamp of Thoth - drugi projekt muzyków z Arkham Witch.

Ocena: 5,2 / 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz