sobota, 1 października 2016

Dyoxen – First Among Equals





Dyoxen – First Among Equals
1989/1990, Active Records

Kanada zrodziła wiele świetnych kapel thrash metalowych – tych znanych szerzej i tych znanych troszkę mniej. Do tych drugich zalicza się, kultowy już, Dyoxen. Ich debiutancka, i jedyna, płyta „First Among Equals” stanowi niezwykle barwną podróż przez thrash metal. I to taki, który nie stroni od technicznych i trudniejszych zagrywek, przez co tym bardziej zasługuję na uwagę undergroundowych maniaków.

Pierwsza myśl, która przychodzi na myśl po odpaleniu „First Among Equals” to Megadeth. Gitary i kompozycje brzmią jak lepsza wersja muzyki Rudego Grzdyla. Sam wokalista zresztą, świadomie lub też nie, brzmi bardzo podobnie do maniery wokalnej i tonacji Dave’a Mustaine’a. Nie ma jednak tego charakterystycznego skrzeku w swych popisach gardłowych i wkłada więcej miękkiego tenoru w swe wokale.

Dyoxen nie jest jednak czczą kalką Megadeth. Kanadyjczycy wykreowali bardzo ciekawą przeprawę przez thrash, podchodząc do gatunku bardzo odważnie, lecz jednocześnie rzemieślniczo. Momentami rzeczywiście dostaniemy po pysku patentami, które spokojnie mogłyby się znaleźć na wczesnych płytach Megadeth, gdyby Megadeth był, nie ukrywajmy, lepszą kapelą. Są to jednak, jak wspomniałem, jedynie momenty.

Struktura kompozycji jak na rok 1989 jest bardzo odważna. Przypomina to nieco etykę pracy innych Kanadyjczyków – Voivod. Dyoxen tutaj wyprzedził swój czas o kilka lat. Mimo iż struktury i aranżacje są nieco progresywne, a zagrywki jadą bardzo ciekawym technicznym warsztatem, to jednak w całokształcie Dyoxen nie jest kapelą techniczną ani progresywną. Goście wykuwają za to bardzo smaczny i niebanalny thrash metal, który buja aż miło.

Złożoność kompozycji zawiera w sobie bardzo wiele interesujących smaczków. Mięsiste riffy, niespodziewane przejścia, shredderskie solóweczki wyskakują co i rusz. Bardzo dobrze też gada perkusja, która nie leci ot tak sobie, lecz pilnuje się atmosfery kompozycji oraz czujnie towarzyszy gitarom w niespodziewanych technicznych eskapadach.

Dyoxenowe „First Among Equals” nie doczekało się reedycji, jedyne co mamy to oficjalne wydawnictwa Cargo i Active Records. Active zresztą na przełomie lat 80tych i 90tych wydawało całkiem sporo fajnej muzy: Artch, Candlemass, Count Raven, Merciless, a także takie techniczne przewały jak Anacrusis, Obliveon czy Hexenhaus. Oprócz tego była też naturalnie bootlegowa kaseta rodzimego MG Records, która stanowi chyba najłatwiejsze dojście do fizycznej kopii tego albumu dla polskiego fana metalu.

Ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz