wtorek, 24 października 2017

Pagan Altar – The Room of Shadows





Pagan Altar – The Room of Shadows
2017, Temple of Mystery

Wieść o przegranej walce z rakiem przez Terry'ego Jonesa w 2015 była dość przybijającym newsem. Wyglądało to na koniec Pagan Altar, jednej z bardziej barwnych kapel z pogranicza NWOBHM i doom metalu. Okazało się, że ze zespół ma jeszcze jednego asa w rękawie, który dzięki determinacji syna Terry'ego, ujrzał światło dzienne. Tym asem jest właśnie album „The Room of Shadows”.

Nagrywki na tę płytę, która miała pierwotnie nosić tytuł „Never Quite Dead”, odbyły się już kilka lat temu jeszcze z udziałem Terry’ego. Po jego śmierci zespół dokończył prace nad albumem, a sam efekt przechodzi najśmielsze oczekiwanie. Na „The Room of Shadows” mamy okazję poznać ukoronowanie pracy twórczej Terry’ego Jonesa i to w jakim stylu! Nie odbierając niczego takim dziełom jak „Mythical & Magical”, „Lords of Hypocrisy” czy kultowemu „Volume 1” – najnowsza płyta Pagan Altar to dzieło wszech miar wybitne. I nadal utrzymujące się w ryzach stylistyki znanej z poprzednich nagrań kapeli.

Charakterystyczny skrzek Terry’ego Jonesa w tej jego charyzmatycznej i hałaśliwej manierze jest tak idealny, że w ogóle nie czuć, iż słuchamy głosu człowieka w swych ostatnich latach życia. Warstwa instrumentalna i aranżacje poszczególnych partii w utworach trzymają także wysoki poziom – w stylu klasycznego Pagan Altar. Dzięki temu całość brzmi tak, jak powinna. Nie mamy tutaj recyklingu starych motywów, zorientowanego na chamskie jechanie na nostalgii. Pagan Altar po prostu nadal robi swoje. W ten sposób otrzymaliśmy piękny pożegnalny prezent od Terry'ego, który nie powstałby bez zaangażowania i determinacji pozostałych członków zespołu, w tym jego syna.

„The Room of Shadows” to godne dzieło spod znaku Pagan Altar. Piękny doom wymieszany z NWOBHM, proto-metalem rodem z lat 70tych i szczyptą folkowych motywów, czyli to, co znamy i kochamy. Nie jest to kiczowate jechanie na trupie, jak uskuteczniają pewne inne kapele, lecz wspaniałe uhonorowanie jednego z cichych bohaterów sceny metalowej.

Album został ponadto przyozdobiony w świetny artwork, i to nie tylko na samej okładce. Książeczka też w środku prezentuje się okazale i zwyczajnie pięknie. A słowem podsumowania co do samej muzyki – płyta stanowi jedno z najważniejszych i najlepszych wydawnictw 2017 roku. Mistyczny i poetycki doomowaty heavy metal, pełen motywów, emocji i artystycznej wizji charakterystycznych dla stylu Pagan Altar.

Ocena: 5,5/6

1 komentarz:

  1. Dla mnie jedno z największych rozczarowań 2017, coś co nie ma ze spuścizną Pagan Altar nic wspólnego. Racja, okładka wspaniała, ale jestem na nią zły dodatkowo, gdyż zbytnio mnie napaliła na spotkanie z tym pitoleniem które pod sobą ukryła. Poracha. 1.5/6

    OdpowiedzUsuń