Demonhead – Bring on the Doom
2015
2015
Australia. Tak, ten kraj ma coś takiego w sobie, że muzyka
metalowa, która rodzi się w umysłach tamtejszej ludności ma w sobie pełno
energii, zadziorności i przestrzennego ataku. A jak jest z Demonhead i ich debiutanckim
„Bring on the Doom”? Play i po ryju dostajemy błyskotliwym heavy/thrashem mocno
siedzącym w NWOBHM. I morda się cieszy i jest wszystko fajnie… przez dwa
utwory. Przez 40 minut jazdy tylko na samym początku sprawnie towarzyszy nam
mięsista nawałnica gitarowych riffów i potężnej perkusji. Potem dostajemy
festiwal średniawki. Kompozycje są proste, co w samo w sobie złe nie jest, ale
jednak z rzadka są interesująco zaaranżowane. I choć nie zabrakło też trochę
rock’n’rollowych przebojowych patentów, to nawet one nie ratują sprawy.
W sumie oprócz otwieracza „Valley of Allegiance” i kawałka
tytułowego, reszta wypada dość średnio. Brzmienie gada znakomicie i trochę
szkoda, że ten potencjał nie został wykorzystany. Najgorzej jest w samym
środku, kiedy płyta traci na dynamice za sprawą „Where The Ashes Lay” i „Gates
of Hell”. Potem następuje nieznaczne odbicie, gdyż pozostała część utworów
potrafi czasem zaskoczyć fajnym patentem, ale jednak bez szału.
Jaka szkoda, że fajny materiał dostajemy tylko na samym
początku. Naprawdę, można dać się zwieść, jednak prócz dwóch pierwszych wałków,
reszta „Bring on the Doom” jest w gruncie rzeczy taka sobie. Demonhead nie
wnosi nic ciekawego czy świeżego do ogólnego rozrachunku, a zapowiadało się
naprawdę nieźle.
Ocena: 3,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz