wtorek, 8 listopada 2016

Burstin’ Out - Outburst of Blasphemy





Burstin’ Out - Outburst of Blasphemy
2014/2015, Evil Spell Records

W skrócie - ten krążek jest jak cios łomem przez ryj. Już sama nazwa sugeruje z jakim brzmieniem będziemy mieli do czynienia. I rzeczywiście, wszystko tutaj brzmi z grubsza tak jak Venom - zdarte wokale Satanscythe’a sugerują, że Cronos jest jego główną inspiracją, gitary spokojnie mogłyby się znaleźć na najnowszym albumie Venom - gdyby Venom dalej grał tak dobrze jak kiedyś -, trzaskający bas huczy tak jak powinien, a sam miks całości brzmi jak siarkowy wyziew z odbytu Belzebuba. Wielokrotnie napotkamy tutaj muzyczne aluzje do stylistyki znanej z wczesnego okresu Venom. Venom nie jest jednak jedyną inspiracją Burstin’ Out. Doszukamy się tutaj także Bathory, Carnivore, nieco wczesnego Sodom i Mentors.

Cały album stanowi niezwykle fascynującą przejażdżkę nafarszerowanym dynamitem wagonikiem, owiniętym łańcuchem i drutem kolczastym, po piekielnych ostępach samego Inferno. Jest rock’n’rollowo, brudnie, surowo i agresywnie. Nie jest to siłą rzeczy najoryginalniejszy album ostatnich lat, ale - cholera jasna - przecież to brudny i skurwiały heavy metal! To nie ma być oryginalne, to ma kopać po ryju i wpierdalać piąchę w ryj. I Burstin’ Out czyni to fenomenalnie.

Warto zauważyć, że Burstin’ Out nie gra też bliźniaczo do Midnight - obie kapele trochę inaczej podchodzą do venomowej stylistyki, co tylko pokazuje, że ten temat jest zaskakująco prężny i rozległy. I bardzo dobrze, bo potrzebujemy tego więcej, a niemieccy czciciele Venom rzadko zawodzą. Ta scena jest niesamowita tak, że naszej nawet nie warto z nią porównywać. Speed Hounds From Hell!

Ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz