Burstin’ Out -
Outburst of Blasphemy
2014/2015, Evil Spell Records
W skrócie - ten krążek jest jak cios łomem przez ryj. Już
sama nazwa sugeruje z jakim brzmieniem będziemy mieli do czynienia. I
rzeczywiście, wszystko tutaj brzmi z grubsza tak jak Venom
- zdarte wokale Satanscythe’a sugerują, że Cronos jest jego główną
inspiracją, gitary spokojnie mogłyby się znaleźć na najnowszym albumie Venom - gdyby Venom dalej
grał tak dobrze jak kiedyś -, trzaskający bas huczy tak jak powinien, a sam
miks całości brzmi jak siarkowy wyziew z odbytu Belzebuba. Wielokrotnie
napotkamy tutaj muzyczne aluzje do stylistyki znanej z wczesnego okresu Venom. Venom nie
jest jednak jedyną inspiracją Burstin’ Out. Doszukamy się tutaj także Bathory, Carnivore,
nieco wczesnego Sodom i Mentors.
Cały album stanowi niezwykle fascynującą przejażdżkę nafarszerowanym
dynamitem wagonikiem, owiniętym łańcuchem i drutem kolczastym, po piekielnych
ostępach samego Inferno. Jest rock’n’rollowo, brudnie, surowo i agresywnie. Nie
jest to siłą rzeczy najoryginalniejszy album ostatnich lat, ale - cholera jasna
- przecież to brudny i skurwiały heavy metal! To nie ma być oryginalne, to ma
kopać po ryju i wpierdalać piąchę w ryj. I Burstin’ Out czyni to fenomenalnie.
Warto zauważyć, że Burstin’ Out nie gra też bliźniaczo do Midnight - obie kapele trochę inaczej podchodzą do
venomowej stylistyki, co tylko pokazuje, że ten temat jest zaskakująco prężny i
rozległy. I bardzo dobrze, bo potrzebujemy tego więcej, a niemieccy czciciele Venom rzadko zawodzą. Ta scena jest niesamowita
tak, że naszej nawet nie warto z nią porównywać. Speed Hounds From Hell!
Ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz