DZIKI, NIEUJARZMIONY, SZYBKI HEAVY METAL
Naprawdę dobrych
młodych zespołów obracających się w tematyce thrash metalu można ze świecą
szukać. Dlatego, by wam nieco ułatwić to zadanie, czas przybliżyć Deathstorm.
Austriacka załoga dostarcza właśnie swój drugi album studyjny – dzieło
niezwykle smaczne i godne. O nim można dokładnie przeczytać w recenzji, a
tymczasem zapraszam na krótką rozmowę z frontmanem thrashowej kohorty
Deathstorm.
Już wkrótce fani
thrash metalu będą mieli okazję posmakować „Blood Beneath the Crypts”, który
będzie miał swą premierę 27 maja dzięki High Roller Records. Proszę, powiedz
nam jak wyglądają wasze nastroje po ukończeniu sesji nagraniowej waszego
drugiego krążka?
Marco „Mac” Stebich:
Świetnie – jesteśmy dumni, ale też czujemy ulgę. Przejście z pisania kawałków i
ich nagrania w studio do skończonego produktu, który można wziąć do ręki jest
niezwykle wyczerpujące, ale też daje satysfakcję. To naprawdę świetne uczucie,
gdy w końcu uwolni się bestię.
Czy wasz nowy album w
pełni uchwycił waszą wizję artystyczną.
Zdecydowanie tak i to aż do momentu, gdy kończyliśmy nad nim
prace. Minęło już trochę czasu odkąd rozpoczęliśmy pracę nad niektórymi z tych
kawałków, więc ten album może nam się wydawać całkiem stary, dlatego tym
bardziej wiem o czym mówię. Nie, że się nim znudziliśmy, ale po prostu odnoszę
takie wrażenie, jakby był już z nami od zawsze – jakby był naszą częścią od
samego początku. Rozdział zatytułowany „Blood Beneath the Crypts” jest już
napisany, a my idziemy dalej.
Uważasz, że wasz nowy
album jest lepszy od poprzedniego? Myślisz, że zrobiliście duże postępy od
czasu „As Death Awakes”?
Póki co, chyba tak. Rozsądnie dojrzeliśmy. Sposób pisania
utworów się nam polepszył, tak samo jak warsztat, i mamy o wiele więcej
doświadczenia w pracy studyjnej. Ten krążek jest zdecydowanie naszym
najsilniejszym dziełem.
Czy wiecie jak idzie
przedsprzedaż płyty? Czy High Roller informuje was w tej kwestii?
Podejrzewam, że gdybyśmy ich o to spytali, to by nam
powiedzieli. Na razie jednak nie mamy żadnych wieści w tej kwestii i szczerze
powiedziawszy, wcale się tym nie interesujemy.
Podoba mi się iż obok
typowo thrashowych tematyk gniewo-zabijanio-okaleczania w tekstach, na waszej
płycie pojawił się także motyw z H.P. Lovecrafta w jednym utworze. Kto z was
jest takim zapalonym miłośnikiem jego twórczości? Muszę przyznać, że atmosfera
w tym kawałku jest naprawdę nieziemska i bardzo fajnie został w nim
wykorzystany flanger w gitarze.
Pewnie chodzi ci o „Enter the Void/Dunwich”, nie? Tak
właściwie, to ten utwór nie jest w ogóle zainspirowany Lovecraftem lecz
„Miastem Żywej Smierci” Fulciego. Fakt faktem, jestem bardzo wielkim fanem
twórczości Lovecrafta i uważam go za jednego ze swym ulubionych pisarzy. Nie używaliśmy
także flangera ani żadnych efektów, to co słychać w tym utworze to powielona
ścieżka gitarowa.
„Verdunkeln” oznacza przyciemnienie
po niemiecku, o ile się nie mylę. Dlaczego zdecydowaliście się na
niemieckojęzyczny tytuł w tym przypadku?
Lubimy włączać niemieckie słowa do tracklisty, by wydawała
się bardziej interesująca, gdy się ją czyta. Tak też zrobiliśmy z „Nebelhexe”
na naszej poprzedniej płycie, więc to nic nowego u nas. „Verdunkeln” brzmi
świetnie i pasuje jak ulał do naszej muzyki.
Macie już jakieś
plany na koncertowanie poza Austrią? Czy może stoją wam na przeszkodzie np.
sprawy związane z rodziną, pracą, uczelnią, itp.?
Prawdę powiedziawszy to teraz gramy jakieś 90% koncertów
właśnie poza granicami Austrii. W naszym kraju właściwie niemożliwym jest
zorganizowanie jakiegoś dobrego koncertu. Pomimo paru wyjątków austriacka scena
jest ekstremalnie słaba. Nie tylko w kwestii ilości, ale też jakości, co
stanowi główną przyczynę tego, iż głównie gramy zagranicą.
Jak byś opisał
atmosferę panującą w Deathstorm. Jak dobrze się dogadujecie ze sobą?
Nienawidzimy siebie nawzajem! Każda próba jest jak bitwa, a
sala prób staje się polem. Nierzadko wrzeszczymy na siebie i dochodzi także do
rękoczynów. Gdy pisaliśmy utwory na „Blood Beneath the Crypts” nasz perkusista
Ferl zaatakował nożem jednego z naszych gitarzystów, bo nie podobały mu się
jego riffy. Musisz być twardy by z nami grać.
Jak podpowiada Metal
Archives, wasz zespół wcześniej funkcjonował pod nazwą Damage. Dlaczego
zmieniliście nazwę na Deathstorm?
To stało się wtedy, gdy podpięliśmy się pod I Hate. Peter,
właściciel wytwórni, zasugerował nam zmianę nazwy, gdyż istniał cały zestaw
zespołów nazywających się tak jak my. Sprawdził to nawet na Metal Archives.
Poza tym to nie była dobra nazwa i nie pomagała nam w naszym podbijaniu świata.
Od 2014 nie
funkcjonujecie już jako trio. Dlaczego zdecydowaliście się poszerzyć skład o
kolejnego gitarzystę? W końcu to kolejna gęba do wyżywienia z którą trzeba
dzielić hajs z koncertów i z którą trzeba się kłócić na próbach. (śmiech)
[Steindl] to nasz długoletni przyjaciel, który przy okazji
gra na gitarze. Nosiliśmy się z rozszerzeniem składu już od jakiegoś czasu i to
on był naszym pierwszym typem na stanowisko drugiego gitarzysty. Dwie gitary na
żywo dają więcej ciężaru. A gitarowe pojedynki na naszym nowym nagraniu też to
potwierdzają. To była świetna decyzja!
Kreator zdaje się być
dla was bardzo ważną inspiracją – i nawet nie próbuj w tym momencie zaprzeczać.
Wasza muzyka i wokale bardzo przypominają to jak chciałbym by aktualnie brzmiał
Kreator, gdyby nie babrali się w tym przeprodukowanym melodyjnym syfie. Wasza
pierwsza EP pod szyldem Deathstorm nawet miała zaczerpniętą nazwę z
Kreatorowego :Storming with Menace”. To naturalnie nie jest nic złego – potrzebujemy
DOBREGO old-schoolowego thrashu. Nie obawialiście się jednak, że pewne
podobieństwa do Kreatora przyćmią to, co chcielibyście przekazać swoją muzyką i
waszą artystyczną wizję?
Tak, Kreator to jedna z naszych głównych inspiracji.
Dlaczego miałbym zaprzeczać? [bo wiele młodych kapel uparcie idzie w zaparte w
takiej sytuacji? – przyp.red.] Ich wczesne nagrania są jednym z powodów dla
których założyliśmy kapelę. Szczerze powiedziawszy nie powiedziałbym, że w
więcej niż, powiedzmy, 10% naszego materiału można dosłyszeć się jakiś
skojarzeń z Kreatorem. Deathstorm to coś więcej i w naszej muzyce znajduje się
o wiele więcej niż sam Kreator. Zwłaszcza na naszym ostatnim albumie. Już na EP
„The Gallows” znaleźliśmy własne brzmienie bez stawania się pseudofilozofującymi
pizdusiami podążającymi za modą, jeżeli chwytasz o czym mówię. Nasza wizja
artystyczna to wykuwanie dzikiego, nieujarzmionego i szybkiego heavy metalu
prosto z grobowych czeluści. Kreator nie przyćmi tego w żaden sposób. Nasza
pierwsza EP, która została zatytułowana „Storming with Menace”, nosi taki
tytuł, gdyż chcieliśmy ją jakoś połączyć z nazwą naszego zespołu. Podobnie
postąpiliśmy z naszym debiutanckim „As Death Awakes”. Owszem, był to pewnego
rodzaju hołd, ale należy pamiętać, że to jednak coś więcej niż tylko wzięcie
tytułu z kawałka kapeli, którą uwielbiamy.
Parę dni temu miałem
okazję być na festiwalu Keep It True w Niemieckiej Bundesrepublice. Był to
dobry moment na przegadanie ze znajomymi z całej Europy sytuacji jaka aktualnie
panuje na zachodniej części naszego kontynentu. Nie kryłem zdziwienia, gdy się
okazało, że nasza znajoma mieszkająca w jednym z największych niemieckich miast
nie wychodzi sama po zmroku, gdyż wówczas zaczepiają ją muzułmanie. Jak to
wygląda w Austrii i waszym mieście Graz? Czy wasze koleżanki, siostry i
dziewczyny także nie wychodzą same z domu po dziewiątej na przechadzkę, spacer
czy jakieś późne zakupy?
Wydaję mi się, że tak jest teraz w całej Europie. W Graz
jest bardzo wielu imigrantów, zwłaszcza tam gdzie mieszkam razem z dziewczyną.
Nie jest to jednak problemem, jeżeli wychodząc późno z domu nosisz nóż w
widocznym miejscu.
Ciekawe. W każdym
razie zapraszamy do krainy gościnności oraz taniego jedzenia, papierosów i
alkoholu. Mam nadzieję, że uda wam się kiedyś przybyć z Deathstorm do naszego
kraju, mimo iż kondycja naszych promotorów i organizatorów strasznie kuleje.
Bardzo chcielibyśmy ruszyć z inwazją na Polskę! W końcu
minęło już prawie 80 lat odkąd posmakowaliście Austrii, więc rok 2016 byłby
idealny do przypomnienia się wam. (śmiech) W każdym razie bardzo dziękujemy za
wywiad. To była przyjemność. Do wszystkich, którzy to czytają: kupujcie naszą
nową płytę, przybywajcie na koncerty i dzwońcie z ofertami koncertowymi!
Możecie się z nami skontaktować poprzez damagethrash@gmx.at.
Przeprowadzono: maj 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz