GRAĆ TYLE, ILE SIĘ DA
Artillery to potężna
nazwa na scenie thrash metalowej. Ich klasyczne albumy stanowią solidne
podwaliny pod gatunek. Szkoda, że nowsze dzieła nie dorastają im do pięt.
Niedawno miała miejsca premiera kolejnego wydawnictwa z zagrody Duńczyków, co
stanowiło przy okazji wspaniały pretekst do krótkiej rozmowy na jego temat i na
temat tego, co aktualnie dzieje się w Artillery.
Jak tam życie? Cieszę się, że mamy okazję porozmawiać. Przede wszystkim, jak się macie?
Michael Bastholm Dahl:
Cześć, Aleksander! Także się cieszę, że możemy porozmawiać i że mogę
odpowiedzieć na twoje pytania (śmiech). Czuję się świetnie, dzięki. Wróciłem do
swego domu w Danii i póki co cieszę się ciszą.
Michael Stutzer:
Udział w wywiadach przeprowadzanych przez magazyny i ziny z Polski to zawsze
czysta przyjemność. Mamy wiele przyjaciół z Polski i duże wsparcie z waszej
strony!
Miałem przyjemność
rozmawiać z Michaelem Stutzerem przy okazji waszej poprzedniej płyty „Legions”.
Cieszę się, że skład zespołu od tamtej pory nie uległ zmianie i udało wam się
wydać kolejny album. Czy aktualna sytuacja Artillery stanowi dla was źródło satysfakcji?
MBD: Tak mi się
wydaję. Rejestrowanie wspólnie kolejnego albumu było fajne i czułem się tym
razem o wiele pewniej. Wspólna trasa sprawiła, że staliśmy się sobie bliscy
jako muzycy i myślę, że to da się wychwycić słuchając naszego nowego dzieła.
MS: Tak, jest
między nami naprawdę zdrowa chemia. Po przejechaniu całego świata i zagraniu
wspólnie ponad stu koncertów jest to słyszalne na „Penalty by Perception”.
Teraz znowu musimy wyruszyć w trasę i grać tyle, ile się da!
Czy nowy album w
pełni uchwycił waszą wizję artystyczną i wszystko to, co chcieliście by się na
nim znalazło?
MBD: Tak mi się
wydaję. Znaczy, za każdym razem, gdy rozpoczynasz pisanie nowego materiału,
najważniejszą rzeczą jest to czy czujesz się z tego powodu podekscytowany. Moją
wizją jest to, by muzyka była właśnie ekscytująca. Nie staram się, by każdy mój
pomysł, który pojawi się po drodze, zaowocował jakimś rezultatem, ale jak dla
mnie emocjonującą kwintesencją warsztatu jest to, by teksty i tytuły utworów
pojawiły się jako ukończone kompozycje.
MS: A ja myślę,
że mamy w zanadrzu jeszcze kilka niespodzianek, które pojawią się na kolejnym
albumie!
Jak byś określił
postęp jaki udało wam się dokonać od czasów „Legions”?
MBD: Mamy za sobą
długą trasę. Podczas czegoś takiego ewoluujesz jako osoba. To były przecież dwa
lata i, przynajmniej chciałbym w to wierzyć, przez ten okres czytasz,
obserwujesz i przeżywasz zupełnie nowe rzeczy, które sprawiają, że zyskujesz
kompletnie odmienną perspektywę na życie i świat.
W promocyjnym info
pojawia się cytat Michaela Stutzera, że „Penalty by Perception” jest „najlepszym muzycznym dokonaniem w historii
Artillery”. Wow, to dość mocne stwierdzenie. Skoro naprawdę uważacie, że to
wasze najlepsze dzieło, to jakie były ułomności waszych poprzednich?
MS: Dwa lata
trasy sprawiły, że staliśmy się naprawdę sprawną jednostką, taką jak nigdy
wcześniej. Pięciu oddanych sprawie muzyków, którzy sprawili, że ten album
wzniósł się na wyżyny. Czuję, że dostarczyliśmy najlepszy muzyczny rezultat w
historii Artillery. Wspólnie ze świetnym producentem Sorenem Andersenem
sprawiliśmy, że „Penalty by Perception” naprawdę pyknęło. Nie oznacza to, że
poprzednie nasze płyty nie miały dobrych momentów, zarówno muzycznych jak i pod
kątem warsztatu poszczególnych muzyków. Nadal jestem zadowolony z większości
naszych starych utworów, ale tak jak powiedziałem – wszystko wyszło idealnie na
„Penalty by Perception”!
MBD: A ja nawet
nie wiedziałem, że taki cytat się pojawia tam! Wow! (śmiech) Myślę, że to
trochę przesadzone. Nie będę tutaj teraz wymieniał wszystkich niedoróbek
poprzednich wydawnictw Artillery, bo brałem udział dotychczas tylko w nagraniu
„Legions”. Także, (śmiech) bez komentarza.
Strzeliliście sobie
również klipa do „Live By The Scythe”. Co możecie nam powiedzieć o tym video?
Gdzie je kręciliście?
MBD: Zdjęcia były
robione na Funen – to wyspa na której mieszkam. Konkretnie kręciliśmy je w
zamku Hinsholm w mojej rodzinnej miejscowości, więc było bardzo familijnie.
Chcieliśmy stworzyć nowy hymn Artillery. Dlatego troszeczkę zmieniliśmy wymowę
słowa „scythe”, by brzmiała bardziej ciężko i żeby łatwiej ją można było
skojarzyć z zespołem. Wiele ludzi wzięło to za błąd, a nie za wolność
artystyczną. Internet tutaj zwłaszcza zabłysnął swą egzotyczną stroną…
MS: To było
naprawdę ekstra przeżycie, kręcenie tego teledysku. Super się też pracowało z
Mortenem Madsenem przy jego tworzeniu!
Kosa zawsze była
ważnym elementem waszego logo. To miało być jakieś podkreślenie tego elementu?
MBD: No,
zdecydowanie. To jak symbol Artillery, choć jak wiadomo także Children of Bodom
go używa.
Jakie jest znaczenie
tytułu nowej płyty?
MBD: Tak naprawdę może on oznaczać kilka rzeczy. „Penalty by
Perception” może oznaczać że zostaniesz ukarany zależnie od tego jak się
postrzega twoją zbrodnie. Że twoją karę determinuje czyjaś percepcja. Albo, że
twoją karą ma być właśnie percepcja. Prawda jest trudna do zdobycia w
dzisiejszych czasach i prawdziwym wyzwaniem jest postrzeganiem rzeczywistości
taką jaką jest, a nie taką jaka jest ci przedstawiana. Percepcja sama w sobie
może być karą.
Na okładce Artillery
po raz pierwszy pojawił się… artyleria. Cóż, teraz to musicie nam powiedzieć
jak to się stało, że po tylu albumach postanowiliście nagle sportretować nazwę
zespołu na okładce płyty.
MDB: Dostaliśmy
pierwszy szkic jakiś czas temu i go zaakceptowaliśmy. Tu nie ma żadnej
historii, chyba że spytasz bezpośrednio twórcy okładki – Marka N. z ArtWars
Mediadesign.
MS:
Powiedzieliśmy Marcowi, by dał na okładkę pierwszą rzecz jaka mu przyjdzie do
głowy, gdy pomyśli o naszym zespole. No i w gruncie rzeczy właśnie to zrobił.
Myślę, że wasze cele
i ambicje w dzisiejszych czasach są trochę inne od tych, które przyświecały wam
w latach osiemdziesiątych. Jak to zmieniło wasze podejście do pisania
materiału?
MS: Nasze ambicje
nie uległy jakimś większym zmianom. A nowe cele dodajemy sobie cały czas,
zarówno pod kątem muzycznym jak i tym, w którym nowym miejscu chcielibyśmy
zagrać.
A co motywuje was do
tego by nadal grać? Co jest paliwem waszej pasji?
MS: Odpowiedź na
to jest bardzo prosta. Po prostu uwielbiamy grać i słuchać ten rodzaj muzyki,
który wykonujemy i jest to wielka przyjemność, by podróżować po całym świecie,
mając tak oddanych fanów jak my. Nie ma znaczenia czy gramy w Stanach, Brazylii
czy też w Polsce, zawsze się świetnie bawimy. Oprócz tego jesteśmy przyjaciółmi
i rozmawiamy w zespole właściwie o wszystkim.
Jak ważne jest dla
was, by fani skupiali się nie tylko na waszej muzyce ale także na tekstach
poszczególnych utworów?
MBD: To znaczy
bardzo wiele. Staram się pisać ciekawe teksty i jak dla mnie, takie coś potrafi
dodać do kawałka zupełnie nowy wymiar. Oprócz samej muzyki dostajesz wtedy cały
wizerunek i ramy, w której się ona obraca. Staram się wyrazić emocje i myśli,
by słuchacz mógł je odczytać razem z muzyką. To dodaje głębi.
Mercyful Fate było
istotną częścią duńskiej sceny metalowej. A teraz dwóch oryginalnych członków
tego zespołu, gitarzyści Hank Shermann i Michael Denner wydają jako Denner /
Shermann swój „debiutancki” album. Czy mieliście okazję go już przesłuchać?
Jaka jest wasza opinia na jego temat?
MBD: Na razie
słuchałem ich EP „Satan’s Tomb” i czekam na oficjalną premierę nowego krążka.
Na pewno będzie rządził! Muzycy zaangażowani w ten projekt to jedni z moich
najbardziej ulubionych artystów, a to samo w sobie sprawia, że to musi mi się
podobać. Świetnie, że nadal chcą wypluwać z siebie płonący metal.
MS: Mi się bardzo
podoba. Michael Denner mi go puszczał i jak dla mnie jest to coś, co trzeba
mieć. Świetne utwory i riffy ikonicznej pracy gitary, która przywołuje
wspomnienie Mercyful Fate, najlepszego zespołu z Danii. To był prawdziwy
zaszczyt, że zagrali na naszej płycie w utworze „Cosmic Brain”. Oprócz tego są
wspaniałymi kumplami. Znam ich od wczesnych lat osiemdziesiątych, gdy
współdzieliliśmy salę prób.
Podczas naszego
ostatniego wywiadu, Michael Stutzer obiecał, że Artillery powróci wkrótce do
Polski. Kłamał. (śmiech) Ale już tak serio, jak wyglądają wasze plany na trasę
promującą nowy krążek?
MBD: Będziemy
promować nasz album jak tylko się da, także grając dużo koncertów. Chcielibyśmy
zagrać wszędzie tam, gdzie jest to tylko możliwe. W sierpniu lecimy do Ameryki
Południowej, a na resztę roku dostaliśmy sporo ciekawych ofert. Nie mogę
niestety nic zdradzić, ale szansa na to, że zagościmy w Polsce jest całkiem
spora!
MS: (śmiech)
Wcale nie kłamałem, bo naprawdę niewiele brakowało, a byśmy zagrali w Polsce,
ale promotor zmienił terminy i się to wszystko posypało. Aktualnie prowadzimy
poważne rozmowy na temat trzech koncertów w Polsce w listopadzie. Będziemy was
informować na bieżąco, gdy coś potwierdzimy! Bez wątpienia chcielibyśmy wrócić
do Polski, bo ostatni koncert był naprawdę genialny.
Wielkie dzięki za tę
rozmowę na temat waszej nowej płyty. Czas na ostatnią wiadomość dla fanów
metalu z Polski
MBD: Wielkie,
olbrzymie dzięki! Dzięki, za to że nadal jesteście z nami, że piszecie do nas,
wspieracie nas i dajecie nam tak wiele. Jesteście prawdziwą duszą metalu i mam
nadzieję, że niedługo się spotkamy!
MS: Zrobimy co w
naszej mocy by wrócić do Polski i zagrać u was. Do zobaczenia!
Przeprowadzono: maj 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz