Początek pierwszego utworu - "Living Weapon" - już na starcie nam oznajmia, że Warbringer nadal aktywnie rozwija swoje brzmienie. Choć ten utwór to thrash metalowy rekin, to nie uświadczymy tutaj ani autoplagiatu, ani nadmiernej inspiracji klasykami thrash metalu, która są tak bardzo obecne wśród utworów innych zespołów Nowej Fali Thrashu.
Na "Worlds Torn Asunder" jest trochę więcej thrash metalowej bezpośredniości niż na "Waking Into Nightmares". Jednocześnie kapela odeszła jeszcze bardziej od brzmienia w stylu starego Bay Area. Warbringer jak zwykle operuje różnymi klimatami i stylami, łącząc je kreatywnie do prezentowanego nam thrash metalu.
Muszę przyznać, że wizja thrashu w wykonaniu tej kapeli jest wybitna. "Shattered Like Glass" wybrzmiewa echami w głowie jeszcze długo po wyłączeniu płyty. Warbringer chwyta za gardło i nie puszcza. "Living Weapon", "Enemies of the State" i "Wake Up...Destroy" to mania thrash metalowych riffowych labiryntów. Od czasu do czasu jest prosto i do przodu, a momentami kręto od palcowych akrobacji na gryfie. Dużo tutaj także pogiętych solówek, które gitarzystom Warbringer zawsze wychodziły bajecznie. "Future Ages Gone" swoją naturą brzmi jakby był zakorzeniony jeszcze w poprzednim albumie. Szczypta eksperymentów, skaczący riff, swobodne perkusyjne motywy nie raz uciekające od reszty instrumentów...
John Kevill nie wyszedł z formy i dalej sieje terror i spustoszenie swym dzikim wokalem. Jego głos idealnie pasuje do muzyki Warbringer. W samym brzmieniu instrumentów od czasu "Waking Into Nightmares" się wiele nie zmieniło. Werbel jest troszeczkę bardziej garnkowaty, jednak jeszcze wiele mu brakuje do rondla z "St. Anger".
"Echoes From the Void" stanowi bardzo ciekawy konglomerat stylów. Muzycznie mamy tutaj bardzo fajnie zagrany thrash metal, jednak w refrenie Johna ponosi fantazja i zaczyna wchodzić w klimaty w stylu Darkthrone. Ogień płynie z jego gardła zarówno jak spod palców gitarzystów.
Ciekawym elementem jest instrumentalny utwór "Behind the Veils of Night". Delikatna i łagodna gitara wybrzmiewa w nim wespół ze stonowaną grą fortepianu. Cały utwór stanowi całkiem zgrabny i klimatyczny przerywnik. Widać, że zespół chciał tutaj zastosować taki sam motyw jakiego użył na poprzednim albumie. Dzięki temu mamy tutaj bardzo ciekawe operowanie klimatem i nastrojem na tej przepojonej agresją płycie, gdyż reszta utworów to krwawa rzeźnia i ostra metalowa jazda.
Brzmienie całości na "Worlds Torn Asunder", choć wciąż ostre, jest wyraźnie zaokrąglone na krawędziach. Nadal jednak można poczuć tę chropowatość brudu na nagraniu. Trzeci album Warbringer jest produkcją bardzo udaną. Znajdują się na niej charakterystyczne utwory, których się szybko nie zapomni. Kapela uniknęła widma zjadania własnego ogona oraz bezsensownego rozwoju i eksperymentów jako wartości samej w sobie. Ogół nowości jest nadal bardzo skwapliwie przemyślany i idealnie dostrojony do thrash metalowego klimatu Warbringer. Nie jest to rzecz oczywista i to nie tylko dla młodych kapel. Nie ma tutaj pokazywania na siłę, że kapela nie stoi w miejscu.
Ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz