Advocate – World Without End
1997/2012, No Remorse Records
1997/2012, No Remorse Records
Wytwórnia
No Remorse, która stoi za "The Anthology of Steel" Medieval Steel,
najnowszym singlem Dexters Ward, antologią Steel Angel, wznowieniem genialnej
(i jedynej) EPki Virtue oraz wydaniem płyt Williama Tsamisa, umysłu stojącego
za grupą Warlord i Lordian Guard, przyłożyła nam w swoim stylu reedycją bardzo zapyziałego, zapomnianego i bardzo mało znanego albumu.
Advocate z
Avenel w New Jersey powstał w 1991 roku i zrodził demo oraz mini CD, które
zostały ponownie wydane na jednej płycie w 1997 roku. W grudniu 2012 właśnie to
wydawnictwo zostało wydane raz jeszcze, w nowej odsłonie i z nową, genialną
okładką. To wydanie jest o tyle ciekawe, że stanowi zupełne zaprzeczenie
czasów, w których zostało pierwotnie stworzone. Nagrania pochodzą z przedziału
czasowego między 1992 a 1995 rokiem. Nie był to dobry okres dla muzyki
metalowej, a zwłaszcza dla tradycyjnych jej odmian. Tymczasem goście z New
Jersey napieprzali siarczysty, drapieżny amerykański power metal,
śmierdzący klasycznym Omenem i Attackerem na kilometr. W dodatku jakość ich
utworów jest porównywalna z tymi rozpoznawalnymi szyldami.
Każdy z dziewięciu
utworów z "World Without End" to power metalowy hymn, prawdziwy cios
wymierzony w zdegenerowane serce fałszywych stulejarzy, propsujących gównianą pseudomuzykę. Jakość brzmienia jest
iście fantastyczna - nie mamy tutaj przedygitalizowanego przerostu technologicznego nad zawartością merytoryczną. Ten album zabierze nas w czterdziesto minutową epicką
podróż pełną rozmachu, wzniosłych motywów i powiewów energetycznej świeżości.
Na tym albumie bębnił Tom Wassman, który udzielał się wcześniej w Sleepy
Hollow, dlatego co jakiś czas doświadczymy patentów perkusyjnych, które
przywodzą na myśl ten prześwietny zespół. Ten album jest w istocie jednym z
opus magnum amerykańskiego power metalu z lat 90tych. Czai się w nim żywy duch
lat 80tych, więc na próżno doszukamy się tam plastikowych motywów, tak
popularnych w poweru w ostatniej dekadzie XX wieku. To jest prawdziwy metal. W
dodatku też bardzo dobry. Obadajcie i sami zobaczcie, że wcale nie przesadzam!
Ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz