Thrash Bombz - Mission of Blood
2014, Iron Shield Records
Namnożyło się tych nowofalowych thrashy. Większość z nich to plewy do zaorania lub niedojrzałe jeszcze owoce, które potrzebują jeszcze czasu, by pokazać swoją prawdziwą wartość. Na szczęście jest też dużo dobrych i bardzo dobrych kapel, które są dowodem na to, że thrash nie jest wyłącznie domeną muzyki z lat osiemdziesiątych. Sycylijskie kapele z tego nurtu, choć nigdy nie należały do wybitnych, prezentowały bardzo duży potencjał w tym zakresie. Podobnie jest z Thrash Bombz. Ich debiutancki krążek “Mission of Blood” jest albumem nad którym nikt raczej się nie będzie ekscytował, jednak mimo to znajduje się na nim kawał dobrej metalowej muzy.
Sam początek, czyli instrumentalny “Mosh Tank”, jest zachęcającą kompozycją, jawiącą się jako porządny start albumu. Typowa dla Nowej Fali produkcja dźwięku, z wyraźnymi i mięsistymi gitarami i dudniąca perkusja, fajne thrashowe riffy - proste lecz skuteczne, a do tego wszystkiego miły dla ucha recital gitary solowej. Następujący po nim “City of Grave” to całkiem udany thrash metalowy cios z gangowymi chórkami, zdartymi wokalami i całkiem interesującymi patentami. Słychać, że jest to produkt Nowej Fali Thrashu, jednak mimo to możemy tu doświadczyć fajnie przygotowany metal z wykopem. We wspomnianym “City of Grace” bardzo przyjemnie została zaaranżowana konstrukcja utworu, dzięki czemu przetykają się w nim zróżnicowane, lecz przy tym pasujące do siebie motywy.
Thrash Bombz potrafi przyspieszyć niemal do granic wytrzymałości. Szybki, dwuminutowy “A.H.B.” to przykład takiego, nieco crossoverowego, ścigacza. Zespół jednak nie zatraca się w samej szybkości i nie stawia jej jako wartości samej w sobie. Oprócz bezkompromisowego thrashu mamy także oniryczny instrumental “The Curse”, który został bardzo klimatycznie zaaranżowany i rzetelnie zmontowany.
Muzyka, którą zaserwowało nam młode Thrash Bombz to nie jest bezrozumna sieka czy walenie kilku oklepanych motywów. Zespół stawia na wstawianie nieoczywistych (dla Nowej Fali Thrashu, naturalnie) patentów i ciekawych rozwiązań. Większość kawałków nie uderza od razu, tylko rozpędza się powoli i technicznie, by potem dopiero skoczyć do gardła prędkimi i szybkimi riffami. Podsumowując - młody, energetyczny, skoczny thrash, który nie nudzi i nie irytuje.
Ocena: 4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz