środa, 26 sierpnia 2015

Warbringer – Waking Into Nightmares




Warbringer – Waking Into Nightmares
2009, Century Media
"Dwójka" Warbringera przyniosła bardzo ciekawy postęp w muzyce tego zespołu. Przy rozbudowaniu swego repertuaru muzycznego nie zapomniano o grubej intensyfikacji thrash metalowej rzeźni, dzięki czemu zespół nie gubi pierwiastka agresywności. Producentem tego albumu jest legendarny Gary Holt z Exodusa. Słychać dzięki temu subtelną zmianę w brzmieniu. Poprzednim dziełem Amerykanów zajmował się nie mniej znany i ceniony producent muzyczny Bill Metroyer, więc jak widać Warbringer nie stawia na półśrodki. Produkcja w wykonaniu Gary'ego Holta jest jednak bardziej nowoczesna, ale dalej utrzymuje się w akceptowalnym rejonie brzmieniowym, nie jadąc przy tym syntetycznym wydźwiękiem. 
Pamiętam, że jak po raz pierwszy słuchałem "Waking Into Nightmares" w ogóle nie spodobał mi się utwór, który otwierał płytę. fakt faktem, przekonałem się w końcu do tej kompozycji, gdy usłyszałem ją na koncercie. "Jackal", bo o nim mowa, jest utworem słabo zdywersyfikowanym. Bardzo dynamicznie operuje rytmem, tempem i atmosferą riffów. Szeroko rozbudowana szczecina bardzo zróżnicowanych partii pokrywa równomiernie ten trzyminutowy hicior. Nawet w takim krótkim utworze można dostrzec zmianę jaka zaszła w muzyce Warbringer. Thrash metal w ich wykonaniu nie jest już taki bezpośredni, lecz potrafi kluczyć dookoła, zgarniając po drodze różnorodne motywy i pomysły. Dużo tutaj thrashu spod znaku Bay Area, jednak Warbringer co chwila potrafi nas zaskoczyć czymś nieoczywistym. 
Kapela bardzo fajnie łączy różnorakie style. I tak w walcowatym "Living in a Whirlwind", który ewidentnie trąci Exodusem zostały także dodane zupełnie odmienne stylistycznie riffy, blasty oraz demoniczne zakrzyki. Z drugiej strony mamy rockowe uspokojenie w "Prey For Death" oraz delikatny instrumentalny "Nightmare Anatomy", który wręcz zaskakuje swoją łagodnością pośród takich ostrych utworów i tryskających piekielną zapowiedzią brutalności riffów. Żeby było zabawniej następnie jesteśmy wyrzuceni prosto w death metalowe objęcia "Shadow from the Tomb". Ciekawostką jest fakt, że w tym utworze w pewnym momencie swojego głosu użyczył basista Ben Bennett, jeszcze bardziej pogłębiając death metalowy klimat tej kompozycji. 
Na albumie obok thrash metalowych niszczycieli w postaci "Severed Reality", "Abandoned by Time", "Forgotten Dead", "Scorched Earth" są także utwory, które różnią się od tego do czego przyzwyczaił nas Warbringer na swej pierwszej płycie. Pocięty początek do "Senseless Life" oraz wspomniany już "Nightmare Anatomy" brylują wśród takich nowinek. Bardzo fajnym dodatkiem jest nagrany na nowo "The Road Warrior" na europejskiej wersji tego wydawnictwa. Ten utwór nadal zabija i orze wszystko na swej drodze! 
Zdumiewa praca perkusji. Pałker nie dość, że sam w sobie jest genialnym i uzdolnionym muzykiem, to jeszcze bardzo często częstuje nas swoimi kreatywnymi popisami. Tak jak i pozostali członkowie tego zespołu, dużo w jego grze jest jednocześnie precyzji jak i wyczucia. To nie jest wyłącznie chłodna kalkulacja, lecz także całe wiadra pasji i serca do gry. 
Warbringer trochę eksperymentuje z brzmieniem, tym razem na większa skalę niż dotychczas. Na szczęście te eksperymenty nie niosą muzyki tej kapeli w rejony, które nie cieszą się pożądaniem wśród zatwardziałych thrasherów. Brzmienie Warbringer przez to jest wyjątkowe i bardzo łatwe do wyłapania pośród całego tabunu nowofalowych thrashbandów. 
Ocena: 5,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz