No i przybyli. Trochę trudno uwierzyć, że od tego skromnego albumu wszystko się zaczęło. Nic nie zwiastowało tego, że raptem rok później ten zespół dołoży do pieca jak mało kto. Jednak zanim scena metalowa została brutalnie potraktowana „Darkness Descends” Dark Angel dostarczyło dzieło mniej wybitne, jednak nadal całkiem smaczne. „We Have Arrived” to poprawnie zagrany thrash, który można spokojnie przyjąć z delikatnym zainteresowaniem, na siedząco i bez zbędnych owacji. Nie znaczy to bynajmniej, że jest to wydawnictwo nudne, średnie i nieciekawe! Niestety cień „Darkness Descends” rozciąga się nad nim grubą połacią, co może spowodować, że nie zainteresuje słuchacza tak bardzo jak rzeczona „dwójka” Amerykanów.
Na „We Have Arrived”, jak zostało już wspomniane, mamy rzemieślniczy thrash z elementami speed metalowymi. Silne inspiracje „Show No Mercy” i „Fistful of Metal” są dobrze słyszalne. Płynne, proste riffy i niemiłosiernie gnająca do przodu perkusja stanowią bardzo udane połączenie. Brakuje temu wszystkiemu głębszej wyrazistości, która przykuła by uwagę na dłużej. Jednak w tej surowiźnie można znaleźć interesujące elementy. Znakomicie zagrane solówki i agresywny, zdarty wokal Dona Doty’ego wyznaczają przyszły szlak podbojów tej thrash metalowej kapeli. Zdumiewający „Falling From The Skies” rodzi bardzo pozytywne reakcje. Podobnie bardzo umiejętnie zagrane na klasycznej gitarze początkowe motywy do wyśmienitej „Vendetty” oraz „Hell on Its Knees”. Nieziemski klimat posiada także jeden z największych hitów zespołu, czyli „Merciless Death”, choć prawdziwe demoniczne piękno tej kompozycji zostanie z niej wydobyte dopiero na „Darkness Descends”.
Samo "We Have Arrived" też było dziełem znacznym, będącym również źródłem inspiracji, co słychać na albumie „The Awakening” formacji Powerlord, który jest bardzo podobny brzmieniem i formą do debiutu Dark Angel, a motyw z „No Tomorrow” brzmi na stryjeczną wersję klimatu płyty „Doomsday For the Deceiver” Flotsam and Jetsam.
Ogólnie nie jest to zły krążek, jednak zdecydowanie ustępujący przed tyrańskim majestatem wspaniałego „Darkness Descends”. „We Have Arrived” mimo całkiem pokaźnej ilości pomysłów i umiejętnie zagranego metalu, nie posiadał tej dominacyjnej natury, która powinna towarzyszyć agresywnemu thrash metalowi.
Na „We Have Arrived”, jak zostało już wspomniane, mamy rzemieślniczy thrash z elementami speed metalowymi. Silne inspiracje „Show No Mercy” i „Fistful of Metal” są dobrze słyszalne. Płynne, proste riffy i niemiłosiernie gnająca do przodu perkusja stanowią bardzo udane połączenie. Brakuje temu wszystkiemu głębszej wyrazistości, która przykuła by uwagę na dłużej. Jednak w tej surowiźnie można znaleźć interesujące elementy. Znakomicie zagrane solówki i agresywny, zdarty wokal Dona Doty’ego wyznaczają przyszły szlak podbojów tej thrash metalowej kapeli. Zdumiewający „Falling From The Skies” rodzi bardzo pozytywne reakcje. Podobnie bardzo umiejętnie zagrane na klasycznej gitarze początkowe motywy do wyśmienitej „Vendetty” oraz „Hell on Its Knees”. Nieziemski klimat posiada także jeden z największych hitów zespołu, czyli „Merciless Death”, choć prawdziwe demoniczne piękno tej kompozycji zostanie z niej wydobyte dopiero na „Darkness Descends”.
Samo "We Have Arrived" też było dziełem znacznym, będącym również źródłem inspiracji, co słychać na albumie „The Awakening” formacji Powerlord, który jest bardzo podobny brzmieniem i formą do debiutu Dark Angel, a motyw z „No Tomorrow” brzmi na stryjeczną wersję klimatu płyty „Doomsday For the Deceiver” Flotsam and Jetsam.
Ogólnie nie jest to zły krążek, jednak zdecydowanie ustępujący przed tyrańskim majestatem wspaniałego „Darkness Descends”. „We Have Arrived” mimo całkiem pokaźnej ilości pomysłów i umiejętnie zagranego metalu, nie posiadał tej dominacyjnej natury, która powinna towarzyszyć agresywnemu thrash metalowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz