niedziela, 12 lipca 2015

E-Force - wywiad


POTĘGA CIPKI WPŁYWA NA RZECZYWISTOŚĆ
Eric Forrest, znany też jako E-Force, jest muzykiem, który był związany z legendarna formacją Voivod przez siedem lat. Razem z nią współtworzył „Phobosa”, „Negatron” oraz niewydany album z 2001 roku. Aktualnie Eric prowadzi własny projekt, w którym zarejestrował już trzy albumy. Najnowszy z nich, zatytułowany „The Curse…” miał premierę 11 kwietnia 2014 sumptem Mausoleum Records. Eric jest solidnym artystą, więc wiadomo mniej więcej czego można spodziewać się po jego pracy. Na najnowszej płycie, oprócz okładki z gołą babą, znajdziemy całkiem sporo fajnej muzyki, która dyskretnie orbituje wokół stylu Voivod, jednak o ile czerpie z niego co jakiś czas różne elementy, nie staje się przy tym jego bezpośrednią kalką. Gruntowna analiza albumu pozwala nam zapoznać się z bardzo ciekawymi koncepcjami muzycznymi, do której serdecznie zapraszam. Ciekawe jaki głęboki i interesujący album można napisać o waginie.
Przez kilka lat byłeś basistą i wokalistą Voivod. Jak to się stało, że opuściłeś ten zespół w 2001 roku?
Eric Forrest: Cóż, nigdy nie odszedłem z Voivod. W marcu 2001 mieliśmy spotkanie zespołu. Piggy i Away powiedzieli mi wtedy, że chcą zatrzymać działalność Voivod, co w efekcie oznaczało koniec zespołu dla nas wszystkich, kropka! Szczerze, nie wierzyłem w to nawet przez chwilę… czułem, że Snake niedługo wróci co kapeli. Pamiętam jak wyszedłem z mieszkania Piggy’ego razem z Awayem. Spytałem się go dlaczego nie zadzwonią do Jasona, może on będzie mógł pomóc. Cóż, moja intuicja mnie nie zawiodła. Kilka miesięcy później dowiedziałem się o tym, że ludzie mówią na mieście o powrocie Snake’a i Jasona do kapeli. Cóż, to był ich zespół. To do nich należała decyzja co z nim należy zrobić, ja raptem dołączyłem później, do tego co oni stworzyli wcześniej… takie życie! Co prawda byłoby miło, gdyby ktoś podziękował mi za mój czas i za wysiłek jaki włożyłem w ten zespół i zakomunikował, że do zespołu wraca poprzedni wokalista i były basista Metalliki. Wiadomo, że nie dam rady z nimi konkurować, ale ktoś mógłby mi oficjalnie podziękować. Patrząc wstecz widać, że była to dobra decyzja dla zespołu. Dała Piggy’emu możliwość dojścia jeszcze do czegoś z kapelą, przed jego przedwczesną śmiercią. Co mogę więcej powiedzieć? Mimo wszystko nadal jesteśmy przyjaciółmi i nie mamy sobie niczego za złe. Rock & Roll!


Czy przeprowadziłeś się do Francji i założyłeś E-Force tuż po tym jak rozstałeś się ze składem Voivod czy zespół powstał jeszcze jak byłeś członkiem Voivod?
W gruncie rzeczy tego popołudnia, w którym ustaliliśmy, że Voivod ma zawiesić działalność. Wtedy zacząłem tworzyć riffy do utworów, które miały znaleźć się na pierwszym albumie E-Force „Evil Forces”. Następnie z powodów zawodowych i osobistych przeniosłem się na południe Francji. Tak więc, początek E-Force to marzec 2001.
Czy znasz los demo albumu, który został nagrany przez Voivod w 2001 roku?
Nie znam. Pomimo tego, że jestem współautorem tego materiału, to dalej jest muzyka Voivod. Słyszałem pogłoskę, że ma być jeszcze kiedyś wydany, jednak nie znam szczegółów i nie mnie o nich decydować. Spytajcie Awaya.

Na poprzedniej płycie E-Force umieściłeś utwór z tego demo albumu. Czy zamierzasz powtórzyć taki zabieg w przyszłości z jakimś innym utworem?
Nie będzie już czegoś takiego na albumach E-Force. Nagrałem na nowo „Victory” jako swoisty hołd dla Piggy’ego. To wszystko.
Najnowsza płyta E-Force nosi tytuł „The Curse…”. Jak to się stało, że zrezygnowano z poprzedniego tytułu, który brzmiał „The Curse of the Cunt”?
Nasza wytwórnia doradziła nam zmianę tytułu z powodów marketingowych. Chodziło o to, że słowo cunt może być traktowane jako obraźliwe w niektórych krajach. W Anglii używają tego słowo tak często jak dupka, chuja, skurwysyna i tym podobnych. W Ameryce Północnej są jednak bardziej na to wyczuleni. Obawialiśmy się, że przez to zostaniemy wykluczeni z sieci sprzedaży, więc zgodziłem się na zmianę tytułu.
Jakie jest znaczenie tytułu?
Pierwotny tytuł jest takim żartem, należy go traktować z przymrużeniem oka. Jednak tylko w przypadku tytułu! Utwory to już inna bajka.
A o czym są utwory?
Teksty dotyczą pożądania, manipulacji, prowokacji – wszystkiego czego dopuszczą się faceci (i niektóre babeczki), by dorwać się do jędrnej szyneczki. Nie dyskredytuje kobiet w jakikolwiek sposób, jednak mówię o władzy jaką posiadają… i o tym jak potęga cipki może wpływać na rzeczywistość.


To nie są wszystkie tematy, które poruszasz?
Niektóre utwory są oparte na prawdziwych historiach. Na przykład „Perverse Media” został zainspirowany skandalem, który wybuchł wokół Dominique’a Strauss-Kahna. „Awakened” jest o historii, która przydarzyła się Tigerowi Woodsowi. „Witch Wrk” jest o Philu Hartmanie. W tekstach jest także sporo motywów, które każdy może interpretować inaczej. Są to opowieści o miłości, pożądaniu, śmierci, manipulacjach, zastraszaniu i innych takich smacznych kąskach!
Kim jest ta niewiasta z okładki?
Ta osoba to Lucille, dziewczyna z Marsylii.
Czy to ty jesteś jedynym twórcą muzyki w zespole czy pozostali członkowie mogą także wrzucać swoje pomysły?
Jestem jedynym kompozytorem utworów na tej płycie. Cała muzyka, teksty, aranżacje i większość gitarowych solówek jest mojego autorstwa. Aczkolwiek goście, czyli Glen Drover, Vincent Agar i Kristian Niemann grali swoje własne solówki. Na poprzednich albumach mieliśmy różne osoby, które pomagały nam w pisaniu tekstów, jednak na najnowszej płycie całą pracę odwalam już ja. Potrzebowałem jednak trochę wsparcia w kwestii początkowych miksów, przy nagrywaniu i tak dalej.
Najpierw komponujesz muzykę dopiero potem piszesz tekst?
Tak, zwykle to muzyka najpierw ze mnie wychodzi, dopiero później piszę do niej tekst. Zawsze tak miałem.

Kto był producentem dźwięku na „The Curse…” i gdzie był nagrywany album?
Album nagrywaliśmy w studio domowym naszego bębniarza, więc w sumie produkcją dźwięku zajmowałem się wspólnie z Krofem. Ja miałem wizję, a on miał wiedzę. Krof mieszka na południowym wschodzie Francji. Musieliśmy płytę nagrać w takich warunkach, gdyż czasy w których mogliśmy sobie pozwolić na duże, profesjonalne studia, są już dawno za nami. Sami sfinansowaliśmy tworzenie albumu, dopiero potem skontaktowaliśmy się z Mausoleum Records w celu promocji i międzynarodowej dystrybucji.
Po Sieci krążą informacje, ze grałeś w takich zespołach jak Lust, Liquid Indian, Project: Failing Flesh oraz Thunder Circus. Mógłbyś nam po krótce opowiedzieć co to za zespoły?
Liquid Indian był raptem cover bandem. Lust też jest cover bandem, w którym gramy covery Deep Purple, AC/DC i tak dalej, po to by na tym trochę zarobić! Project: Failing Flesh jest aktualnie zawieszony. Nie jestem pewien, jednak mam nadzieję, że jeszcze razem coś uda nam się stworzyć pod ta nazwą. Thunder Circus także był cover bandem, jednak mieliśmy także kilka swoich autorskich kompozycji. To jednak było bardzo dawno temu.
Teraz, gdy prace nad „The Curse…” są ukończone, jak wygląda plan na następne tygodnie, miesiące, a może i nawet lata?
Jedziemy w trasę! Mamy już zabookowanych i potwierdzonych 20 koncertów na tę chwilę i czekamy na potwierdzenie 10-15 następnych. Mam nadzieję, że uda nam się także odwiedzić Polskę znowu [po przeprowadzeniu wywiadu zostały potwierdzone cztery występy w Polsce zespołu E-Force – 25, 27, 28 i 29 maja w Krakowie, Stalowej Woli, Radomiu i Zielonej Górze – przyp.red.]. Po więcej informacji zapraszam na naszą stronę facebookową. Dziękuję wszystkim fanom, tym nowym i tym starym! Wielkie dzięki, merci!

Przeprowadzono: marzec 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz