obawiam się o naszą przyszłość
Tym, którzy z
fascynacją pochłaniają niemiecki metal z lat osiemdziesiątych, zespołu o nawie
Protector nie trzeba szerzej przedstawiać. Ich twory w postaci “Golem”, “Urm
the Mad” i “Misanthropy” to ponadczasowe klasyki w pełni wykorzystujące
agresywny potencjał teutońskiego thrash metalu. W dodatku w przeciwieństwie do
takiej Vendetty, Protector nie stracił swego gniewnego pazura, nawet po
przedłużającym się okresie hibernacji. “Reanimated Homunculus” z 2013 roku,
wydany 20 lat po ostatnim studyjnym krążku, był tego dowodem. Najnowsza
studyjna płyta Niemców tylko potwierdza fakt, że nadal można grać brutalny
thrash rodem z lat osiemdziesiątych z dobrze dopracowaną produkcją dźwięku, w
której nie uświadczymy zbędnej cyfrowej polerki.
Jeden z naszych
redaktorów przeprowadził już z tobą wywiad kilka miesięcy temu, który niezwykle
wyczerpująco pokrył wiele aspektów związanych z Protectorem, także teraz
skupimy się głównie na najnowszym albumie, zatytułowanym „Cursed and Coronated”.
Jak wygląda wasze samopoczucie po ukończonej sesji nagraniowej?
Martin Missy:
Nagrywanie albumu poszło nam naprawdę dobrze. Zapewne dlatego, że wstępne taśmy
nagraliśmy kilka miesięcy przed właściwą sesją nagraniową. W ten sposób
mogliśmy posłuchać jak brzmią te utwory i wprowadzić w nich niezbędne zmiany,
tudzież dodać jakieś nowe szczegóły, gdy już weszliśmy do studio. No i dzięki
temu mieliśmy możliwość posłuchać tych kompozycji na spokojnie w domu, w
samochodzie i tak dalej.
Nowy album już jest
gotowy i czeka na swoją oficjalną premierę pod koniec lutego. Czy jesteś
podekscytowany tym, że niedługo dowiesz się, co fani metalu sądzą o twoim
najnowszym dziele? Czy masz nadzieję, że będzie to głównie pozytywny odzew?
Jestem niezwykle podekscytowany tym, co fani uważają na
temat „Cursed and Coronated”. Nagrania, łącznie z miksem i masteringiem,
zostały ukończone pod koniec lata 2015, ale zanim album się mógł ukazać musiało
minąć kilka miesięcy, ponieważ kolejka oczekiwania w firmie tłoczącej winyle
była niezwykle długa. Przez te ostatnie miesiące siedzieliśmy już jak na
szpilkach. Większość recenzji, z jaką się spotkaliśmy do tej pory była w
gruncie rzeczy pozytywna. Teraz zobaczymy, co oprócz prasy, sądzą o nowym
albumie fani.
Nowy album rozpoczyna
się wyjątkowo klimatycznym intro. Czy możesz nam powiedzieć czy jest w ono w
jakikolwiek sposób powiązane z resztą albumu Czy kryje się za nim jakaś treść?
Czy też jest to może jedynie środek, by wprowadzić słuchacza w odpowiedni
nastrój, nim uderzy w niego siła riffu „Xenophobii”?
Zamysłem było stworzenie fajnego, niepokojącego
„Protector-intro”. Głosy, które w nim słyszymy, unoszą się w zaśpiewie o
Golemie i Urmie Szalonym (Urm the mad). Miało być bajeranckim wstępem do
albumu, niezależnie od tego, co nastąpi po nim. Z początku chcieliśmy dać inny
utwór na wstęp, jednak Tomas Skogsberg zasugerował nam „Xenophobię” jako
otwieracz, a my posłuchaliśmy jego rady.
Na płycie spotkamy
się z bardzo wieloma zagadnieniami w tekstach. Wygląda na to, że bardzo wiele
rzeczy inspiruje cię do tworzenia. Czy łatwo ci to przychodzi?
Interesuję się bardzo wieloma rzeczami – historią, science
fiction, zagadnieniami społecznymi, literaturą, filmami… znajduje to
odzwierciedlenie w tekstach, które piszę.
„Xenophobia” to już
przynajmniej drugi utwór Protectora która nawiązuje w swe nazwie do jakieś
fobii. Był już „Germanophobe” na „Golemie”. Czy uważasz, że takie rzeczy,
zrodzone z uprzedzenia i nieufności, stanowią w jakiś sposób zagrożenie dla
spokoju i stabilności w społeczeństwach?
Nagraliśmy jeszcze „Agoraphobię” na naszej EP „Misanthropy”.
Podoba mi się pisanie tekstów na takie tematy. Myślę, że uprzedzenie i strach
przed tym, co nieznane, są zagrożeniem dla każdego kraju na tym świecie. Bardzo
trudno jest o tym pisać i na „Xenophobii” starałem się podejść do tego tematu
od strony jak najbardziej neutralnej, tak by tylko opisać to zagadnienie z
wierzchu. W „Germanophobe” byłem bardziej bezpośredni. Napisałem wtedy taki
tekst, ponieważ nadal bardzo wielu ludzi spoza Niemiec widziało w nas nazistów…
a przecież minęło ponad 40 lat od zakończenia wojny. Chciałem wyjaśnić, że tak
wcale nie jest, a przynajmniej nie bardziej niż w innych krajach.
Czy “Xenophobia” ma
nawiązywać do tego, co aktualnie się dzieje w Niemczech, Wielkiej Brytanii,
Francji, Szwecji i tak dalej? Chodzi mi o ten tak zwany kryzys imigracyjny.
I tak i nie. Tekst został napisany w 2002 roku i to dla
innego zespołu, dla którego tworzyłem teksty. Pisząc go miałem w zamyśle ogólną
definicję ksenofobii. Jak widać sam tekst jest nadal aktualny, zwłaszcza dziś,
gdy w Europie dzieje się to co dzieje.
Pytam, bo wygląda na
to, że paniczny strach przed posądzeniem o ksenofobię, nietolerancję, faszyzm i
inne nadmiernie używane wyświechtane slogany, sprawił że Europa Zachodnia stała
się uległa i kompletnie bezbronna. Wystarczy spojrzeć na to, co się działo w
Kolonii w noc sylwestrową, a to raptem jeden z wielu epizodów. Codziennie
docierają do nas wieści o tym, że „na zachodzie” muzułmanie kogoś zgwałcili,
zabili, zadźgali. Kilka lat temu przecież tak nie było.
Zgadza się. Nie było takich rzeczy, jakie miały miejsce w
Kolonii. Przynajmniej nie w Niemczech czy w Szwecji, nie wiem jak to było w
innych krajach. Nie wydaję mi się, by “normalna” prasa wyolbrzymiała ten
problem. Muszę przyznać, że obawiam się o naszą przyszłość. Zwłaszcza, że mam
dwóch czteroletnich synów i nie wiem jak będzie dla nich wyglądała
rzeczywistość jaka nastanie wkrótce w
Niemczech lub Szwecji.
Ten utwór, tak samo
jak “The Dimholt” pojawił się wcześniej na waszych splitach. Dlaczego
postanowiliście umieścić te nagrania także na nowym albumie studyjnym?
Chcieliśmy zebrać wszystkie nasze utwory, które po drodze
pojawiały się na splitach i demówkach, by wszyscy - zwłaszcza ci, którzy nie
mają odtwarzaczy winyli albo nie śledzą naszych “mniejszych” wydawnictw - mieli
możliwość ich usłyszenia. Dzięki temu, wszystkie utwory, które kiedykolwiek
napisaliśmy dla Protectora znajdują się na oficjalnych albumach.
“Xenophobia” nie jest
pierwszym utworem, w którym dotykasz kwestii społecznych. Zawsze się w sumie
zastanawiałem czy postrzegasz aspekty kapitalizmu i demokracji jako takie samo
zagrożenie jak nazizm. Odnoszę się tutaj naturalnie do “Capitascism” z płyty
“Urm the Mad”. Czy twój punkt widzenia zmienił się na przestrzeni lat?
Wówczas miałem zupełnie inne spojrzenie na politykę. Byłem
bardziej lewicowy niż prawicowy. Dlatego stawiałem kapitalizm na równi z
faszyzmem. Dziś bym powiedział, że raczej jestem gdzieś po środku - liberałem,
którego nie lubią ani ci z lewej strony, ani ci z prawej.
Tak z czystej
ciekawości - czy według ciebie każda forma patriotyzmu lub dumy narodowej
powinna być postrzegana jako przejaw nazizmu lub faszystowskiej postawy?
O, to jest trudne pytanie. Nie jestem politykiem. Nie
studiowałem także czegokolwiek, co jest wymagane, by adekwatnie odpowiedzieć na
to pytanie. Według mnie każdy powinien mieć prawo do swojego zdania, dopóki nie
zagraża prawom innych ludzi i ich wolności.
Pozostawmy za sobą
kwestię polityczne. W utworze tytułowym jest wspomniany syn Yragaela… czyżby
postać Urma Szalonego wróciła na tym albumie?
Zgadza się. Utwór “Cursed and Coronated” traktuje o Urmie,
synie Yragaela. Na “Reanimated Homunculus” wskrzesiliśmy Golema, a na tym z
powrotem został sprowadzony Urm the Mad.
“Selfdestrugtion”
raczej nie stanie się przewodnim motywem społecznych kampanii antynarkotykowych.
Riffy i wokale w tym utworze są bestialskie. Tytuł tez jest niezwykle
interesujący, choć jest nieco kiczowaty. Dlaczego zdecydowałeś się tutaj na
taką grę słów?
Myślałem, że to będzie dobry sposób na połączenie tych dwóch
słów, które według mnie, są ze sobą bardzo ściśle związane. Samozniszczenie i
narkotyki. Ten utwór jest zadedykowany Michaelowi Hasse, który zmarł w 1994
roku w wieku 28 lat.
Wojenny “Crosses in
Carelia” wydaje się być zainspirowany motywem wojny radziecko-fińskiej w czasie
II Wojny Światowej. Co sprawiło, że ten temat pojawił się na waszym nowym
albumie?
Ten utwór został zainspirowany książką “Żołnierz niezany”
Vaino Linny. Przeczytałem ją w latach 80-tych. Widziałem także filmową
ekranizację tego dzieła. Ta książka (i film) razem z “Na zachodzie bez zmian”
Ericha Marii Remarque’a otworzyła mi oczy. Pokazała jak wyglądają horrory
wojny. Był to jeden z powodów, który sprawił, że wolałem wybrać zastępczą
służbę wojskową (Zivildienst) zamiast armii w 1988 roku.
Tematyka “The Dimholt”
sugeruje, że jesteś fanem twórczości Tolkiena, zgadza się? Jacy inni pisarze
zrobili na tobie wrażenie swoją twórczością?
Tolkien jest świetny. Oprócz niego lubię między innymi
Isaaca Asimova, Fransa G. Bengtssona oraz Maję Sjowall i Pera Wahloo.
W “Base 104” widzimy
inwazję obcych. Co stanowiło inspirację dla tego tekstu? Kim są ci Uraceels w
nim wspomniani? Ciekawi mnie jaka historia stoi za tym utworem.
Utwór został zainspirowany niemieckim serialem science
fiction “Raumpatrouille” z 1965 roku. Serial traktował o załodze statku
gwiezdnego “Orion” i jego perypetiach. Głównym antagonistą jest rasa obcych,
których w serialu nazywano Żabami. Wiele lat później, za pośrednictwem
internetu, dowiedziałem się, że oni sami mieli siebie nazywać Uraceelami.
Brzmienie, które
uzyskaliście na “Cursed and Coronated” jest niesamowite. Tradycyjne, a przy tym
nie odbiega zbytnio od waszego poprzedniego dzieła. Myślisz, że ci, którzy
polubili “Reanimated Homunculus” docenią także wasze najnowsze dzieło?
Mam taką nadzieję. Myślę, że nowe utwory napisaliśmy mniej
więcej w podobnym stylu do tego, co można usłyszeć na “Reanimated Homunculus”.
Tomas Skogsberg (miks) i Patrick W. Engel (mastering) dali nam prawdziwe thrash
metalowe brzmienie na poprzednim i na nowym albumie.
Pojawiło się też trzech
gości na najnowszej płycie.
Moi trzej kumple - Sahayn z Obscyria, Ollie z Phidion oraz
Ludvig z Blood Mortized - udzielają się w chórkach na czterech utworach.
Niemcy mają szczęście
mając taką firmę jak High Roller u siebie. Ich wydawnictwa są niezwykle solidne
i genialne. Jak ci się podobają ich kolorowe wydania winylowe? “Cursed and
Coronated”, jeżeli się nie mylę, będzie dostępny na czarnym, złotym i przezroczystym
splatter winylu?
Lubię te ich kolorowe winyle, a wspólna praca z High Roller
jest kapitalna. Od razu odpowiadają na maile i mają w składzie świetnych ludzi
- jak Andre, który był odpowiedzialny za oprawę graficzną, i Patrick, który
zawsze doskonale robi mastering naszych płyt. LP pojawi się dokładnie w tych
kolorach, które wymieniłeś. Splatter jest już wyprzedany, gdyż była to wersja
limitowana. Czarny i złoty będą jeszcze dostępne w przyszłości.
Jak wygląda wasz plan
na promocję nowego albumu? Zamierzacie zagrać parę koncertów, a może nawet
jakąś trasę machnąć?
Trasa odpada z powodu naszych prac, rodzin i innych zespołów,
w których gramy. Na pewno zagramy jednak kilka koncertów w Europie w 2016 roku.
Jeżeli się nie mylę,
to ostatni wasz koncert w Polsce odbył się w 1990 roku. No cóż, 26 lat to spory
kawałek czasu. Czy kontaktowali się z wami jacyś promotorzy z Polski? Fajnie by
było zobaczyć was u nas na żywo.
Prawdę powiedziawszy, jesteśmy w trakcie umawiania gigu na
północy Polski, w rejonie Gdańska. Niestety, nie przebiega to po naszej myśli,
ale mam nadzieję, że jednak wszystko w tym temacie wypali. Fajnie by było znów
zagrać w Polsce.
To będzie wszystko.
Wielkie dzięki za rozmowę i twoje odpowiedzi na nasze pytania, no i za
wspaniały album!
Bardzo dziękuję za wywiad. A dla wszystkich fanów: Stay
Metal i czujcie się zaproszeni do odwiedzenia naszej strony na Facebooku:
www.facebook.com/Protector.666not777/
Przeprowadzono: luty 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz