Scavenger -
Battlefields
1985/1994, Mausoleum Records
Pamiętacie złotą zasadę, mówiącą o tym, że im bardziej
kiczowata okładka, tym lepsza muzyka? Nie da się ukryć, że ta teza powstała
dzięki takim albumom jak między innymi “Battlefields”, jedyny album
belgijskiego Scavenger. Mamy rok 1985, a tymczasem jacyś tam Belgowie, o
których nikt wcześniej (ani po prawdzie także i później) nie słyszał, dowalili
takim wydawnictwem, że drżyjcie narody. Wszystko wyszło idealnie, od samych
kompozycji, siedzących mocno w ówczesnym spojrzeniu na power metal, po samo
brzmienie, które jest krystalicznie czyste i cudownie przejrzyste, a remaster
Mausoleum Records jedynie wydobył głębię z niektórych niuansów.
Scavenger spokojnie można postawić obok niemieckiego Tyrant, Brainfever, Heavens Gate, Oz, Artch i wczesnego Grave Digger. Dynamiczne,
mocne i przebojowe gitary, razem z energiczną perkusją i wyrazistymi wokalami,
zostały przekute w 10 niezwykle chwytliwych, a przy tym fajnie zaaranżowanych hiciorów.
Nie sposób nie docenić kunsztu muzycznego - muzykom udało się poskładać
kawałki, które jednocześnie są melodyjne i pełne mrocznej wymowy i energii.
Czyli tak, jak się kiedyś budowało dobry power metal, a nie jakieś plastikowe,
przaśne podskakujki, zupełnie wyzute z organicznego mięsa i mocy, z papierowymi
bębnami i dyskotekowymi gitarkami.
Belgia w ogóle miała świetne kapele heavy metalowe - Lions Pride, Killer, Shell Shock i wiele, wiele
innych. Scavenger świetnie się wpisuje w dobrą jakość heavy metalu, która była eksportowana
z tego kraju w latach osiemdziesiątych. Także polecam wbić głośność na
jedenastkę i puścić “Rock Fever”, “Into The Fire”, “Ready”
czy “Heartbreaker”,
który mami pościelowym początkiem, by już chwilę później wbić prawdziwego heavy
metalowego klina. “Free” nadaje się idealnie na dorżnięcie ewentualnych
niedobitków (I take the hammer! And smash
it through the wall!). Nie należy zapominać także o Acceptowym “My Ears Are Ringing”,
otwieraczu-zabójcy “No Return” oraz tytułowym “Battlefields”, któremu można
wybaczyć nawet pewną brytyjską inspirację w głównym riffie.
“Battlefields” to prawdziwy heavy metal, który bez
kompleksów może stawać w szranki z klasykami w postaci Judas Priest, Dio czy Accept. Konkretny, dynamiczny, prosty, mocny, a przy tym
przebojowy i bez zbędnych udziwnień.
Ocena: 5,5 / 6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz