Agresiva – Eternal Foe
2012/2016 – Minotauro Records
Agresiva jest młodą kapelą thrash metalową, wywodzącą się z
hiszpańskiej stolicy. W 2012 zadebiutowali wydanym własnym sumptem krążkiem
„Eternal Foe”. Właśnie ten album został w tym roku wznowiony na nowo poprzez
wytwórnię Minotauro Records.
Przyznam, że spodziewałem się sztampowego nowofalowego
thrashyku. Agresiva jednak ma pomysł na siebie i nie stara się ślepo podążać za
trendem młodych thrashowych kapel, które wszystkie uparcie starają się brzmieć
tak samo lub tak samo jak co bardziej znane kapele z lat osiemdziesiątych.
Muzykę Agresivy można o tyle łatwo rozpoznać, że ten zespół ma bardzo
charakterystycznego wokalistę. Jego barwa głosu nie wpisuje się w „standardowy”
thrashowy schemat, lecz bardziej uderza w rejony NWOBHM. Generalnie gość ma
bardzo dziwną manierę śpiewania, jednakże zaskakująco pasuje ona do mięsnych
thrashowych kawałków. Co do samej muzyki, tak jak napisałem – nie ma tutaj
zaskoczenia. Agresiva tłucze esencjonalny thrash. Podoba mi się jednak fakt, że
umiejętności muzyków stoją na dobrym poziomie, a ponadto oni sami potrafią
sklecić ciekawe patenty. Nie ma tutaj czczych popisów, jednak – przykładowo –
pałker, który udowadnia nam, że potrafi zrobić skomplikowane i szybkie
przejścia, robi to z pomysłem, a nie tylko po to by zaprezentować swój
techniczny warsztat. Innymi słowy – nacisk położono na sztukę i efekt końcowy,
a nie na jechanie na samych popisach.
Sam „Eternal Foe” zapewnia nam bardzo ciekawą muzykę
metalową, skomponowaną i wykonaną z entuzjazmem i odpowiednią jakością. Fakt
faktem, nie usłyszymy tutaj nic nowego, ani nic takiego co nas złapie za jaja i
wydusi z nas ostatni dech. Debiut Agresivy to po prostu (a może „aż”) dobry
album.
Na wznowieniu dostaliśmy dodatkowo trzy nowe utwory: wersje
demo „Sent to War” i „The End of the Game”” oraz „Hell Town” z hiszpańskimi
wokalami. Jest to fajny dodatek do całokształtu i do pierwotnych dziewięciu
utworów.
Cóż można rzec – album jest fajny i można go polecić komuś
kto szuka thrashu z ciekawymi wokalami, ale bez zbędnych i męczących udziwnień.
Płyta nie ma słabszych kawałków, każdy z nich – od wokali, poprzez riffy,
perkę, solówki i architekturę poszczególnych partii – prezentuje się godnie.
Generalnie taki thrash w XXI wieku to ja rozumiem.
Ocena: 4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz