Kosmiczny thrash metal
Piewcy nauki, kosmosu
oraz science fiction i przy okazji jeden z najoryginalniejszych zespołów nowej
fali thrash metalu. Vektor na swym genialnym "Black Future" i
prześwietnym "Outer Isolation" pokazał, że już jest znaczącą marką na
scenie metalowej i dobrze zapowiadającą się klasyką gatunku. Z wywiadu, który
przeprowadziliśmy z założycielem, liderem i mózgiem grupy - Davidem DiSanto -
dowiedzieliśmy się kilku ciekawych faktów z życia kapeli, między innymi dlaczego
kapela przeniosła się do Philadelphii oraz jak przebiegają pracę nad trzecim
studyjnym dziełem kosmicznych thrasherów. Zapraszam do lektury.
Witam i pozdrawiam!
Vektor został założony w 2002 roku pod nazwą Locrian. Dlaczego postanowiłeś zmienić
szyld kapeli dwa lata później?
David DiSanto: Hej! Postanowiłem zmienić nazwę, gdyż funkcjonował już inny band pod takim szyldem i pomyślałem, że powinienem wymyślić coś o wiele bardziej fajniejszego. Wtedy, gdy zaczynałem wszystko składać do kupy w kwestii zespołu, wyglądało to zupełnie inaczej. Był to raczej projekt muzyczny niż zespół z prawdziwego zdarzenia. Na pierwszym demo sam nagrałem wszystkie instrumenty oprócz bębnów, na których grał mój przyjaciel Willy Redshaw. Nazwa Locrian była tylko tymczasowa. Wymyśliłem ją na potrzeby tego demo ponieważ musiałem jakoś nazwać ten projekt. Nie mógłbym pokazywać go komukolwiek bez jakieś nazwy (śmiech).
Dlaczego koniec końców wybrałeś Vektor na ostateczną nazwę dla zespołu?
Uważam, że Vektor bardziej pasuje do naszego brzmienia. Nazwę wziąłem od biologicznej definicji tego słowa - od nośnika przenoszącego choroby. Komar jest wektorem malarii, a my jesteśmy kosmicznym wektorem rozsiewającym naszą zepsutą muzykę wśród mieszkańców Ziemi.
David DiSanto: Hej! Postanowiłem zmienić nazwę, gdyż funkcjonował już inny band pod takim szyldem i pomyślałem, że powinienem wymyślić coś o wiele bardziej fajniejszego. Wtedy, gdy zaczynałem wszystko składać do kupy w kwestii zespołu, wyglądało to zupełnie inaczej. Był to raczej projekt muzyczny niż zespół z prawdziwego zdarzenia. Na pierwszym demo sam nagrałem wszystkie instrumenty oprócz bębnów, na których grał mój przyjaciel Willy Redshaw. Nazwa Locrian była tylko tymczasowa. Wymyśliłem ją na potrzeby tego demo ponieważ musiałem jakoś nazwać ten projekt. Nie mógłbym pokazywać go komukolwiek bez jakieś nazwy (śmiech).
Dlaczego koniec końców wybrałeś Vektor na ostateczną nazwę dla zespołu?
Uważam, że Vektor bardziej pasuje do naszego brzmienia. Nazwę wziąłem od biologicznej definicji tego słowa - od nośnika przenoszącego choroby. Komar jest wektorem malarii, a my jesteśmy kosmicznym wektorem rozsiewającym naszą zepsutą muzykę wśród mieszkańców Ziemi.
Wasz styl muzyczny jest łatwy do rozpoznania pośród innych zespołów. Nie stronicie także od bardzo różnorodnych wpływów w waszych utworach. Czy sami nadal uważacie siebie za zespół thrash metalowy?
Zdecydowanie tak, jesteśmy thrash metalowi do szpiku kości. Thrash jest moim ulubionym gatunkiem muzycznym, jednak podobają mi się także zupełnie inne style. Ograniczanie się tylko do jednego nurtu, do jednego gatunku, jest bardzo krótkowzroczne. Te wszystkie świetne kapele thrash metalowe z lat osiemdziesiątych słuchały i inspirowały się przecież zupełnie czymś innym niż thrash i to pewnie dlatego ich muzyka była tak genialna. Zawsze będziemy mieli silne korzenie w scenie thrash metalowej i zawsze będziemy przekraczać wszelkie granice jakie napotkamy na naszej drodze.
Co jest dla ciebie ważne podczas procesu pisania nowego materiału?
Dla mnie najważniejszą rzeczą zawsze jest czas. To jest coś, czego nigdy nie mam pod dostatkiem.
Wygląda na to, że naprawdę lubisz tworzyć długie kawałki. Już zdążyliście nagrać kilka takich, które są dłuższe niż dziesięć minut. Czy taki był ich cel czy po prostu zwyczajnie nie wiedziałeś kiedy skończyć?
Wszystko zależy o tym w jaki sposób przepływa przeze mnie twórcza wena, gdy zaczynam komponować materiał. Czasem piszę długie kawałki w których poruszam pomysły, których nie da się zwięźle przekazać. Nierzadko utwór jest długi, gdyż dotykamy jakieś niejednoznacznej idei. Podoba mi się, gdy utwory są pisane z sensem, a ich słuchanie jest niczym wyruszenie w epicką odyseję. Za to innym razem mam ochotę po prostu machać banią do intensywnie druzgocącego metalu.
Czy masz już jakieś plany na trzeci album studyjny?
Tak! Piszę utwory na następny album właśnie w tej chwili! Póki co mamy pięć numerów.
Czy możesz nam powiedzieć kiedy możemy się spodziewać jego nagrania? W jaki sposób będzie się różnił od "Black Future" i "Outer Isolation"?
Wszystko zależy od tego jak to się wszystko potoczy w najbliższych kilku miesiącach. Ostrożnie obstawiam, że sesja nagraniowa będzie miała miejsce na przełomie wiosny i lata, a premiera pod koniec 2014 roku. Album będzie podobny do naszych dwóch poprzednich płyt ponieważ nie zamierzamy odbiegać od naszego pierwotnego brzmienia. Jestem niesamowicie zadowolony z riffów, które do tej pory stworzyliśmy. To chyba są najlepsze patenty jakie dotychczas napisaliśmy. Nowy album będzie jakby kombinacją dwóch poprzednich i wyniesieniem ich na zupełnie nowy, wyższy poziom. I to pod każdym względem - ciężaru, prędkości i nienawistnego space metalu.
Motywy w tekstach waszych utworów skupiają się wokół science fiction, nauki i futurystycznych wizji. Czy mógłbyś nam opowiedzieć jakie książki i filmy wpłynęły na twoją twórczość?
Obejrzałem za młodu masę horrorów i filmów science fiction. Moi rodzice nie utrudniali mi dostępu ani do nich, ani do samej telewizji. "Mad Max", "Obcy 2", "Predator", "Blade Runner", "Gwiezdne Wojny", "THX 1138", "Terminator" i "Kosmiczne Łowy" wywarły na mnie niesamowity wpływ i totalnie zlasowały mi mózgowie. Uwielbiałem także oglądać "The Cosmos" z Carlem Saganem, podobało mi się to w jaki sposób łączył ze sobą astronomię i filozofię. Nadal jestem pod wielkim wpływem takich serii jak "Zagadki wszechświata z Morganem Freemanem" oraz "Planeta Ziemia". Około 90% moich tekstów napisałem w trakcie tego jak się zastanawiałem nad aspektami rzeczywistości w naszym Wszechświecie i nad filozofią istnienia.
Jak wygląda odbiór waszej muzyki przez fanów podczas koncertów? Czy ich reakcje zmieniają się wraz z graniem przez was kolejnych kawałków czy też na ogół masz do czynienia z jednym schematem zachowań, na przykład ciągłym młynem pod sceną lub też ze zwyczajnym staniem i milczącym przyglądaniem się waszemu występowi?
Zawsze jest tak, że na koncercie części ludzi odpieprza kompletnie, a pozostała część intensywnie wsłuchuje się w naszą muzykę. Różni ludzie różnie się bawią do muzyki, ale zawsze odczuwamy tony energii spływające na nas z tłumu. Mamy bardzo zróżnicowanych fanów, co jest ekstra na swój sposób. Mosh pity zwykle mają skłonność do wygasania w trakcie naszych cichszych i bardziej atmosferycznych momentów, ale eksplodują ze zdwojoną siła, gdy utwory wracają na bardziej dynamiczne tory.
Pochodzicie z Arizony jednak ostatnio przenieśliście się zespołowo do Philadelphii. Co wpłynęło na waszą zmianę miejsca zamieszkania? I dlaczego akurat Philadelphia?
Potrzebowaliśmy zmiany powietrza. W Phoenix mieszkają naprawdę spoko ludzie, jednak jest to zwyczajnie jedna wielka rozlazła mieścina, składająca się głównie z przedmieści. Wybraliśmy wschodnie wybrzeże, a nie Kalifornię, gdyż jest to rejon o wiele bardziej odmienny od Arizony. Philadelphia posiada spory underground metalowy oraz punkowy i każdy jest tu do nas bardzo pozytywnie nastawiony.
Stwierdziłeś, że nie zamierzacie nadmiernie odbiegać od waszego pierwotnego brzmienia. Dlaczego nie zamierzacie zmieniać stylu, ani go rozwijać w przyszłości?
Nie zamierzam w swych wędrówkach muzycznych zawędrować na dalekie rubieże, gdyż uważam, że to słaba opcja, gdy zespoły się zbytnio zmieniają lub gdy próbują naprawiać to, co nie jest zepsute. Zawsze będziemy prawdziwym Vektor i zawsze będziemy grać kosmiczny thrash metal. Będziemy jedynie delikatnie rozwijać i rafinować to, co już posiadamy i tylko po to, by jeszcze bardziej wyostrzyć to, co już aktualnie gramy. Na szczęście nasze bieżące brzmienie jest wielowymiarowe i rozwinęło się w wielu kierunkach.
"Black Future" i "Outer Isolation" zostały niedawno wydane na nowo w limitowanych wersjach w kartonowej obwolucie. Co nowego możemy znaleźć na tych wydawnictwach?
Te wznowienia były koniecznością. W tym czasie znajdowaliśmy się między różnymi wytwórniami. Nie mieliśmy żadnych fizycznych kopii naszych albumów, więc sami sfinansowaliśmy dodatkowe tłoczenie. Nie ma na nich nic nowego, jednak dzięki temu mieliśmy możliwość ofiarować coś fanom do zakupienia podczas naszych tras.
Jak wygląda wasza współpraca ze Zbigniewem Bielakiem?
Zbigniew jest artystą, który stworzył artwork do "Outer Isolation" wydanego przez Earache Records. Osobiście jest wielkim fanem Vektor i bardzo chciał stworzyć dla nas grafikę. Pierwotnie jego praca miała tylko się znaleźć na okładce wydania winylowego, jednak chyba Earache zamierzało całkowicie odświeżyć całość. Jego interpretacja okładki jest zupełnie inna niż oryginalna praca, jednak uważam że obydwie wersje są naprawdę super.
Wygląda na to, że macie całkiem sporą bazę fanów w Polsce, a także w innych europejskich krajach. Czy zamierzacie wyruszyć w jakąś europejską trasę w niedalekiej przyszłości.
Chcemy wyjechać do Europy już od ładnych paru lat. Jest to dla nas bardzo trudne z powodu znacznych kosztów. Myślę, że promotorzy z Europy będą bardziej chętni nam pomagać, gdy do głosu dojdzie silna wola naszych fanów. Występ na Hellfest pokazał jednoznacznie, że jesteśmy popularnym zespołem na Starym Kontynencie. Wydaję mi się, że po wydaniu trzeciego albumu będziemy mieli szansę na światową trasę, więc zahaczymy także o Europę.
I na koniec pytanie dotyczące waszego logo. Jak często ludzie porównują waszą logówkę do Voivod? Czy uważasz takie porównania za uzasadnione?
Cóż, fakt, że obie nazwy zaczynają się od V nie pomaga, nie? (śmiech) Pierwotnie chciałem by logo naszego zespołu było bardzo w stylu sci-fi. Wydawało mi się, że nie będzie aż nadto przypominało logo Voivod, jednak ludzie ciągle je porównują i porównują. Nie przeszkadza mi to, gdyż Voivod jest jednym z moich najbardziej ulubionych zespołów. Gdy już się przestanie zestawiać ze sobą wizualne aspekty obu logówek, wtedy się powinno dostrzec, że nasza muzyka nie jest kalką z Voivod. Na scenie metalowej zawsze będą problemy dotyczące podobieństw z logo. Tak jest na scenie thrashowej, deathowej oraz blackowej. Ich loga także są do siebie bardzo podobne.
przeprowadzono: 10.2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz