Steve Souza, znany także pod swym przydomkiem Zetro, jest jednym z bardziej znanych wokalistów thrash metalowych z Bay Area. To on śpiewał przez trzy lata w Testamencie, podczas gdy ten zespół nosił nazwę Legacy. To także on nagrał z Exodusem „Pleasures of the Flesh”, „Fabulous Disaster”, „Impact Is Imminent”, „Force of Habit” oraz „Tempo of the Damned”. Niesamowicie ostra i zadziorna maniera śpiewania stała się szybko jego rozpoznawalnym znakiem firmowym. Steve nie próżnuje - razem ze swoimi synami tworzy zespół Hatriot i niedawno wskoczyła im na konto druga płyta nagrana pod tą nazwą. Twórczość Hatriot nie odchodzi zbytnio od wartości muzycznych, które były obecne na scenie Bay Area w latach osiemdziesiątych. To samo w sobie powinno stanowić wystarczającą zachętę do zaznajomienia się z tym, co teraz porabia Zetro.
Witaj! Na swym drugim albumie Hatriot prezentuje wysokiej jakości thrash metalową rozpierduchę. Jak samopoczucie po premierze "Dawn of the New Centurion"?
Steve "Zetro" Souza: Czuję się świetnie. Wskoczyliśmy do studia trochę wcześniej niż się wszyscy spodziewali. Powodem tego, był fakt, że nie pojechaliśmy w trasę promującą ostatni album, tak jak zamierzaliśmy. By nie siedzieć z założonymi rękami, postanowiliśmy popracować nad nowym nagraniem, które przerodziło się w "Dawn of the New Centurion". Jestem niezmiernie zadowolony z odzewu ze strony fanów oraz prasy. Wydaję mi się, że jest to najlepszy album, który miałem okazję tworzyć.
Czy mógłbyś nam o nim co nieco opowiedzieć? Czego fani thrashu mogą się po nim spodziewać, zwłaszcza w porównaniu z waszym poprzednim dziełem?
Jest zarysowany wzdłuż tych samych linii, co nasze pierwsze wydawnictwo. Znajduje się jednak na nim więcej melodyjnych partii i większa ilość zmian dynamiki. Utwory są nieco dłuższe. Od czasu do czasu pojawiają się dość ekstremalne motywy wokalne - trochę death metalowych growli, a nawet czysty śpiew. Przede wszystkim na nowym albumie można znaleźć to czego można się spodziewać po moim stylu - thrash metalowe riffy i mój charakterystyczny warkot. Wszystko jest obecne. Jest to bardzo dobrze wykształcony thrash metalowy album na nowoczesne czasy.
Dlaczego taki tytuł został wybrany dla nowego albumu?
Wiedziałem, że w ten sposób nazwę następne wydawnictwo. Ten tytuł zrodził się jeszcze zanim powstała choćby nuta na nowy album. Po prostu zadawało mi się, że jest to bardzo fajny i konkretny pomysł na coś takiego. W ten sposób powinny być nazywane heavy metalowe produkcje. Kiedyś było pełno takich. Gdy ktoś obok ciebie zaczął mówić o "Master of Puppets", "Among The Living" czy "Reign In Blood", od razu można było się domyśleć jaki temat muzyczny jest poruszany. W chwili, gdy usłyszałeś którąś z tych nazw od razu wiedziałeś jaki to zespół, kto wtedy w nim grał, jakie utwory były na tym albumie i wszystkie podobne szczegóły pojawiały się od razu w twojej głowie. Chciałem, by tytuły płyt Hatriot posiadały właśnie takie mocne wyrażenia i póki co, wydaję mi się, że całkiem mi się to udaję.
Jak przebiegła praca przy nagraniu najnowszego albumu? Wszystko poszło jak z płatka czy też natrafiliście na jakiś szkopuł po drodze?
Nie było żadnych poważniejszych przeszkód. Nagrywaliśmy w tym samym studio i z tym samym producentem muzycznym, co ostatnim razem, dlatego wszyscy się czuli bardzo komfortowo. Po prostu weszliśmy i machnęliśmy album. Podczas sesji nagraniowej do pierwszej płyty natrafiliśmy na parę przeszkód, ponieważ praca w studio była czymś nowym dla chłopców, jednak tym razem wszyscy załatwiliśmy to, co do nas należy, jak prawdziwi profesjonaliści. Naturalnie długo ogrywaliśmy materiał, by go perfekcyjnie dopracować jeszcze zanim postawiliśmy stopę w studio. Sesja nagraniowa była poprzedzona naprawdę ciężką pracą.
Przy poprzednim albumie, to Kosta zajmował się pisaniem muzyki, a ty pisaniem tekstów. Czy cokolwiek się w tym temacie zmieniło przy "Dawn of the New Centurion"?
Ten schemat został zachowany także przy pisaniu nowego albumu. Mam szczęście, że piszę nasze utwory razem z Kostą. Potrafi złożyć każdą aranżację. Nauczył się tego oglądając dobre thrashowe zespoły ze starych czasów, więc pisze w taki sposób, który pasuje do moich wokali. Według mnie, gość będzie jednym z najlepszych kompozytorów w Nowej Fali Thrashu. Jest niesamowity.
Na albumie jest sporo fajnie napisanych tekstów. Są one głównie zorientowane wokół ostatnich wydarzeń, lecz nie tylko. Co innego wpływa na twoje teksty?
Piszę o mrocznych aspektach, które znajdują się w kręgu moich zainteresowań. Żaden temat nie jest poza moim zasięgiem. Po prostu zawsze przyciągała mnie mroczna strona natury ludzkiej egzystencji. Na tym albumie są utwory w których są takie motywy jak domek zabójcy w lesie, skorumpowani politycy, koniec świata i wiele innych.
Twój głos nadal brzmi niesamowicie, nie wyszedłeś z formy ani na jotę. W jaki sposób utrzymujesz swoje struny głosowe w tak dobrej kondycji?
Zawsze śpiewam. Śpiewam pod prysznicem, śpiewam w domu, śpiewam, gdy prowadzę samochód - zawsze śpiewam z radiem. Ponadto gram w cover bandzie AC/DC. Śpiewając tam nie tylko dobrze się bawię, ale także trenuję swój głos. Nie piję alkoholu, nie palę i staram się często biegać, by podtrzymać moją wytrzymałość fizyczną. To naprawdę stanowi dużą różnicę. Myślę, że mój głos brzmi teraz lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Utwór otwierający album dotyczy regulacji prawnych dotyczących posiadania broni w USA. Co sprawiło, że postanowiłeś stworzyć utwór dotykający tego tematu? Przy okazji - czy sam jesteś posiadaczem jakieś spluwy?
Nie posiadam broni, jednak mocno wspieram konstytucję Stanów Zjednoczonych, w której wyraźnie stoi, że mamy prawo do jej noszenia. Pisałem utwór mając to na myśli, jednak zawarłem w nim także myśl o tym, że powoli jesteśmy obdzierani z naszej wolności przez rząd.
"Superkillafragsadisticactsaresoatricious" jest piekielnie długim tytułem. Widzę, że postanowiłeś zabawić się w thrashową Mary Poppins.
Jest to najdłuższy tytuł jaki widziałem. Gdy wymyśliłem ten tytuł, to spodziewałem się, że jeżeli nagram taki utwór, każdy dziennikarz muzyczny będzie się mnie pytał o niego. I się nie pomyliłem! Jest to swojego rodzaju parodia Mary Poppins. Wydaję mi się, że ten rodzaj humoru był ostatnimi czasy traktowany mocno po macoszemu w muzyce metalowej. Kiedyś w Exodus pisaliśmy bardzo dużo takich utworów z przymrużeniem oka. Dzięki temu thrash metal był zabawny. Miałem więc w głowie dużo oldschoolu, gdy wymyślałem pomysł na ten utwór.
A te zakrzyki "Free Pussy Riot" pod koniec?
Ten utwór jest o zepsuciu światowych przywódców i o tym, że zawsze na koniec upadają ich reżimy. W trakcie rejestrowania tego albumu Pussy Riot nadal tkwiły w więzieniu za swą obrazoburczość. Pomyślałem, że fajnie będzie, jeżeli wstawimy ten motyw jako nasz krzyk wsparcia dla nich. Do czasu wydania albumu zostały już co prawda wypuszczone. Zapewne dlatego, by przywódca ich kraju lepiej wyglądał podczas igrzysk olimpijskich.
Dlaczego trzymacie flagę swojego kraju do góry nogami na okładce "Heroes of Origin"? Czy mieliście z tego powodu jakieś nieprzyjemności. czy ktoś was posądzał o antypatriotyzm?
Ta flaga, którą trzymamy miała być flagą naszego zespołu. Są tam pentagramy na niej, a nie tradycyjne gwiazdki jak na amerykańskiej fladze. Jednak zostaliśmy przez to trochę zmieszani z błotem. Będziemy teraz powoli starali się odstawić to zdjęcie na jakiś dalszy szereg. Zrobiliśmy to na początku istnienia naszego zespołu i już trochę się bardziej rozwinęliśmy od tamtej pory. Jednak nigdy nie miał to być żaden sposób na wyrażenie braku szacunku dla naszego kraju. Kochamy USA. To rząd jest tym, czego nie szanujemy.
Jakie macie plany koncertowe zaplanowane w najbliższej przyszłości?
Robimy objazd po Europie z Artillery i Onslaught co jest według mnie zabójczym połączeniem. Następnie będziemy kręcić DVD tutaj na lokalnym koncercie w Kalifornii. Będzie to we wrześniu podczas występu na którym będziemy supportować D.R.I. - moich starych kumpli z dawnych czasów. Pracujemy nad dopięciem trasy po Ameryce Południowej na jesień. Po tym wszystkim zamierzamy nagrać trzeci album!
Czy ktoś już przy tobie porównywał Hatriot z Exodusem? Często się z czymś takim spotykasz?
Codziennie! No bez jaj, każdy thrash metalowy riff z moim wokalem będzie brzmiał trochę jak Exodus! Tak już zawsze będzie i jest to w opór spoko! Tworzyłem charakterystyczne brzmienie Exodus i przenosi się to na to, co teraz robię w Hatriot. Do tego Kosta tworzy riffy rodem prosto z lat osiemdziesiątych. Nie dziwota, że są tutaj wyraźne podobieństwa i jest to całkiem fajne.
Tak z czystej ciekawości - skąd się wziął twój przydomek?
Dostałem go, po pewnym tripie na kwasie. Gdy miałem piętnaście lat, po wzięciu kwacha, zacząłem mówić "Zet... Zet... Zet..." i tak w kółko i w kółko. Moi kumple stwierdzili, że jest to najśmieszniejsza rzecz pod słońcem i od tamtej pory zaczęli mnie nazywać Zet. Po jakimś czasie wyewoluowało to w Zetro i tak już pozostało.
Jak wygląda twoja relacja z twymi poprzednimi kapelami? Jesteś w kontakcie z typkami z Exodus i Testament?
Ludzie z Testament to moi przyjaciele. Zawsze nimi byli. Jesteśmy braćmi i jesteśmy w stałym kontakcie. Podobnie z Exodus. Cała zła krew, która między nami była, już dawno wyparowała. Przynajmniej z mojej strony. Przyznałem się do wszystkich błędów, które wtedy popełniłem i idę dalej.
Jak wygląda aktualna sprawa z Tenet? Nadal grasz w tym zespole?
Z Tenet już jest właściwie koniec. To nigdy w sumie nie był pełnoprawny zespół. Raczej taki poboczny projekt Jeda Simona. To jego twór. Ta płyta na której tam śpiewałem, to jedyny album na którym jestem wokalistą i jednocześnie nie piszę tekstów. Śpiewałem to, co zostało już przygotowane. Szczerze uważam, że Tenet to już przeszłość, ponieważ nasze harmonogramy są już zbyt napięte. Miałem jednak dużo zabawy z nagrywania "Sovereign". Na pewno bym się zgodził, jakby trafiła się okazja, by nagrać następną płytę. Wszyscy członkowie tego zespołu to niesamowici ludzie.
Masz naprawdę odjechane tatuaże na swych ramionach. Który z nich jest twoim ulubionym?
To byłby zapewne mój tatuaż z Barnabasem Collinsem. Uwielbiam Wampiry i wszystko, co związane z "Mrocznymi Cieniami". To poryty tatuaż!
Przyszedł czas na sławne ostatnie słowa dla czytelników. Wielkie dzięki za to, że zechciałeś nam poświęcić odrobinę swojego czasu. Co chciałbyś przekazać fanom thrash metalu z Polski?
Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy trwają wiernie przy mnie. Hatriot powraca niczym mściciel i nigdzie się nie zamierza już wybierać. Proszę, zakupcie "Dawn of the New Centurion" i sprawcie by tak się właśnie stało. Podejrzewam, że większość z was zobaczę wkrótce na trasie. Keep thrashing!
Steve "Zetro" Souza: Czuję się świetnie. Wskoczyliśmy do studia trochę wcześniej niż się wszyscy spodziewali. Powodem tego, był fakt, że nie pojechaliśmy w trasę promującą ostatni album, tak jak zamierzaliśmy. By nie siedzieć z założonymi rękami, postanowiliśmy popracować nad nowym nagraniem, które przerodziło się w "Dawn of the New Centurion". Jestem niezmiernie zadowolony z odzewu ze strony fanów oraz prasy. Wydaję mi się, że jest to najlepszy album, który miałem okazję tworzyć.
Czy mógłbyś nam o nim co nieco opowiedzieć? Czego fani thrashu mogą się po nim spodziewać, zwłaszcza w porównaniu z waszym poprzednim dziełem?
Jest zarysowany wzdłuż tych samych linii, co nasze pierwsze wydawnictwo. Znajduje się jednak na nim więcej melodyjnych partii i większa ilość zmian dynamiki. Utwory są nieco dłuższe. Od czasu do czasu pojawiają się dość ekstremalne motywy wokalne - trochę death metalowych growli, a nawet czysty śpiew. Przede wszystkim na nowym albumie można znaleźć to czego można się spodziewać po moim stylu - thrash metalowe riffy i mój charakterystyczny warkot. Wszystko jest obecne. Jest to bardzo dobrze wykształcony thrash metalowy album na nowoczesne czasy.
Dlaczego taki tytuł został wybrany dla nowego albumu?
Wiedziałem, że w ten sposób nazwę następne wydawnictwo. Ten tytuł zrodził się jeszcze zanim powstała choćby nuta na nowy album. Po prostu zadawało mi się, że jest to bardzo fajny i konkretny pomysł na coś takiego. W ten sposób powinny być nazywane heavy metalowe produkcje. Kiedyś było pełno takich. Gdy ktoś obok ciebie zaczął mówić o "Master of Puppets", "Among The Living" czy "Reign In Blood", od razu można było się domyśleć jaki temat muzyczny jest poruszany. W chwili, gdy usłyszałeś którąś z tych nazw od razu wiedziałeś jaki to zespół, kto wtedy w nim grał, jakie utwory były na tym albumie i wszystkie podobne szczegóły pojawiały się od razu w twojej głowie. Chciałem, by tytuły płyt Hatriot posiadały właśnie takie mocne wyrażenia i póki co, wydaję mi się, że całkiem mi się to udaję.
Jak przebiegła praca przy nagraniu najnowszego albumu? Wszystko poszło jak z płatka czy też natrafiliście na jakiś szkopuł po drodze?
Nie było żadnych poważniejszych przeszkód. Nagrywaliśmy w tym samym studio i z tym samym producentem muzycznym, co ostatnim razem, dlatego wszyscy się czuli bardzo komfortowo. Po prostu weszliśmy i machnęliśmy album. Podczas sesji nagraniowej do pierwszej płyty natrafiliśmy na parę przeszkód, ponieważ praca w studio była czymś nowym dla chłopców, jednak tym razem wszyscy załatwiliśmy to, co do nas należy, jak prawdziwi profesjonaliści. Naturalnie długo ogrywaliśmy materiał, by go perfekcyjnie dopracować jeszcze zanim postawiliśmy stopę w studio. Sesja nagraniowa była poprzedzona naprawdę ciężką pracą.
Przy poprzednim albumie, to Kosta zajmował się pisaniem muzyki, a ty pisaniem tekstów. Czy cokolwiek się w tym temacie zmieniło przy "Dawn of the New Centurion"?
Ten schemat został zachowany także przy pisaniu nowego albumu. Mam szczęście, że piszę nasze utwory razem z Kostą. Potrafi złożyć każdą aranżację. Nauczył się tego oglądając dobre thrashowe zespoły ze starych czasów, więc pisze w taki sposób, który pasuje do moich wokali. Według mnie, gość będzie jednym z najlepszych kompozytorów w Nowej Fali Thrashu. Jest niesamowity.
Na albumie jest sporo fajnie napisanych tekstów. Są one głównie zorientowane wokół ostatnich wydarzeń, lecz nie tylko. Co innego wpływa na twoje teksty?
Piszę o mrocznych aspektach, które znajdują się w kręgu moich zainteresowań. Żaden temat nie jest poza moim zasięgiem. Po prostu zawsze przyciągała mnie mroczna strona natury ludzkiej egzystencji. Na tym albumie są utwory w których są takie motywy jak domek zabójcy w lesie, skorumpowani politycy, koniec świata i wiele innych.
Twój głos nadal brzmi niesamowicie, nie wyszedłeś z formy ani na jotę. W jaki sposób utrzymujesz swoje struny głosowe w tak dobrej kondycji?
Zawsze śpiewam. Śpiewam pod prysznicem, śpiewam w domu, śpiewam, gdy prowadzę samochód - zawsze śpiewam z radiem. Ponadto gram w cover bandzie AC/DC. Śpiewając tam nie tylko dobrze się bawię, ale także trenuję swój głos. Nie piję alkoholu, nie palę i staram się często biegać, by podtrzymać moją wytrzymałość fizyczną. To naprawdę stanowi dużą różnicę. Myślę, że mój głos brzmi teraz lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Utwór otwierający album dotyczy regulacji prawnych dotyczących posiadania broni w USA. Co sprawiło, że postanowiłeś stworzyć utwór dotykający tego tematu? Przy okazji - czy sam jesteś posiadaczem jakieś spluwy?
Nie posiadam broni, jednak mocno wspieram konstytucję Stanów Zjednoczonych, w której wyraźnie stoi, że mamy prawo do jej noszenia. Pisałem utwór mając to na myśli, jednak zawarłem w nim także myśl o tym, że powoli jesteśmy obdzierani z naszej wolności przez rząd.
"Superkillafragsadisticactsaresoatricious" jest piekielnie długim tytułem. Widzę, że postanowiłeś zabawić się w thrashową Mary Poppins.
Jest to najdłuższy tytuł jaki widziałem. Gdy wymyśliłem ten tytuł, to spodziewałem się, że jeżeli nagram taki utwór, każdy dziennikarz muzyczny będzie się mnie pytał o niego. I się nie pomyliłem! Jest to swojego rodzaju parodia Mary Poppins. Wydaję mi się, że ten rodzaj humoru był ostatnimi czasy traktowany mocno po macoszemu w muzyce metalowej. Kiedyś w Exodus pisaliśmy bardzo dużo takich utworów z przymrużeniem oka. Dzięki temu thrash metal był zabawny. Miałem więc w głowie dużo oldschoolu, gdy wymyślałem pomysł na ten utwór.
A te zakrzyki "Free Pussy Riot" pod koniec?
Ten utwór jest o zepsuciu światowych przywódców i o tym, że zawsze na koniec upadają ich reżimy. W trakcie rejestrowania tego albumu Pussy Riot nadal tkwiły w więzieniu za swą obrazoburczość. Pomyślałem, że fajnie będzie, jeżeli wstawimy ten motyw jako nasz krzyk wsparcia dla nich. Do czasu wydania albumu zostały już co prawda wypuszczone. Zapewne dlatego, by przywódca ich kraju lepiej wyglądał podczas igrzysk olimpijskich.
Dlaczego trzymacie flagę swojego kraju do góry nogami na okładce "Heroes of Origin"? Czy mieliście z tego powodu jakieś nieprzyjemności. czy ktoś was posądzał o antypatriotyzm?
Ta flaga, którą trzymamy miała być flagą naszego zespołu. Są tam pentagramy na niej, a nie tradycyjne gwiazdki jak na amerykańskiej fladze. Jednak zostaliśmy przez to trochę zmieszani z błotem. Będziemy teraz powoli starali się odstawić to zdjęcie na jakiś dalszy szereg. Zrobiliśmy to na początku istnienia naszego zespołu i już trochę się bardziej rozwinęliśmy od tamtej pory. Jednak nigdy nie miał to być żaden sposób na wyrażenie braku szacunku dla naszego kraju. Kochamy USA. To rząd jest tym, czego nie szanujemy.
Jakie macie plany koncertowe zaplanowane w najbliższej przyszłości?
Robimy objazd po Europie z Artillery i Onslaught co jest według mnie zabójczym połączeniem. Następnie będziemy kręcić DVD tutaj na lokalnym koncercie w Kalifornii. Będzie to we wrześniu podczas występu na którym będziemy supportować D.R.I. - moich starych kumpli z dawnych czasów. Pracujemy nad dopięciem trasy po Ameryce Południowej na jesień. Po tym wszystkim zamierzamy nagrać trzeci album!
Czy ktoś już przy tobie porównywał Hatriot z Exodusem? Często się z czymś takim spotykasz?
Codziennie! No bez jaj, każdy thrash metalowy riff z moim wokalem będzie brzmiał trochę jak Exodus! Tak już zawsze będzie i jest to w opór spoko! Tworzyłem charakterystyczne brzmienie Exodus i przenosi się to na to, co teraz robię w Hatriot. Do tego Kosta tworzy riffy rodem prosto z lat osiemdziesiątych. Nie dziwota, że są tutaj wyraźne podobieństwa i jest to całkiem fajne.
Tak z czystej ciekawości - skąd się wziął twój przydomek?
Dostałem go, po pewnym tripie na kwasie. Gdy miałem piętnaście lat, po wzięciu kwacha, zacząłem mówić "Zet... Zet... Zet..." i tak w kółko i w kółko. Moi kumple stwierdzili, że jest to najśmieszniejsza rzecz pod słońcem i od tamtej pory zaczęli mnie nazywać Zet. Po jakimś czasie wyewoluowało to w Zetro i tak już pozostało.
Jak wygląda twoja relacja z twymi poprzednimi kapelami? Jesteś w kontakcie z typkami z Exodus i Testament?
Ludzie z Testament to moi przyjaciele. Zawsze nimi byli. Jesteśmy braćmi i jesteśmy w stałym kontakcie. Podobnie z Exodus. Cała zła krew, która między nami była, już dawno wyparowała. Przynajmniej z mojej strony. Przyznałem się do wszystkich błędów, które wtedy popełniłem i idę dalej.
Jak wygląda aktualna sprawa z Tenet? Nadal grasz w tym zespole?
Z Tenet już jest właściwie koniec. To nigdy w sumie nie był pełnoprawny zespół. Raczej taki poboczny projekt Jeda Simona. To jego twór. Ta płyta na której tam śpiewałem, to jedyny album na którym jestem wokalistą i jednocześnie nie piszę tekstów. Śpiewałem to, co zostało już przygotowane. Szczerze uważam, że Tenet to już przeszłość, ponieważ nasze harmonogramy są już zbyt napięte. Miałem jednak dużo zabawy z nagrywania "Sovereign". Na pewno bym się zgodził, jakby trafiła się okazja, by nagrać następną płytę. Wszyscy członkowie tego zespołu to niesamowici ludzie.
Masz naprawdę odjechane tatuaże na swych ramionach. Który z nich jest twoim ulubionym?
To byłby zapewne mój tatuaż z Barnabasem Collinsem. Uwielbiam Wampiry i wszystko, co związane z "Mrocznymi Cieniami". To poryty tatuaż!
Przyszedł czas na sławne ostatnie słowa dla czytelników. Wielkie dzięki za to, że zechciałeś nam poświęcić odrobinę swojego czasu. Co chciałbyś przekazać fanom thrash metalu z Polski?
Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy trwają wiernie przy mnie. Hatriot powraca niczym mściciel i nigdzie się nie zamierza już wybierać. Proszę, zakupcie "Dawn of the New Centurion" i sprawcie by tak się właśnie stało. Podejrzewam, że większość z was zobaczę wkrótce na trasie. Keep thrashing!
przeprowadzono: kwiecień 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz