wtorek, 23 maja 2023

Tysondog – Beware of the Dog

 



Tysondog – Beware of the Dog
1984, Neat Records

Będzie krótko i na temat. Już od pierwszych dźwięków wyrywających się na wolność z głośników wiadomo, że to nie jest płyta, którą można zlekceważyć. Klasyczne brzmienie NWOBHM, tak archetypowe jak tylko się da, esencjonalne do granic wytrzymałości – to jest właśnie debiutancki krążek Tysondog z 1984 roku. Wiadomka, wszyscy kojarzą brytyjski metal z początku lat 80tych: Maidenów, Saxów, Judas Priest, Diamond Head, może ktoś nawet troszeczkę głębiej zajrzał w nieprzebrane odmęty NWOBHM, ale prawdą jest, że nazwa Tysondog nie jest jedną z pierwszych, która przebije się z undergroundu, a przecież nie jest to przecież muzyka, którą można zignorować, jeżeli lubi się tego typu granie. Także, jeżeli szukacie czegoś, co może stać stylowo obok Blitzkrieg, Cloven Hoof, Grim Reaper i wczesnego Iron Maiden (zwłaszcza pod względem riffów), to Tysondog jest najlepszym wyborem.

To w jaki sposób „Dead Meat”, „The Inquisitor” i „Hammerhead” rozpruwają czasoprzestrzeń, to klasyczna elegancja NWOBHM najwyższych lotów. Mamy tutaj chwytliwe riffy, mocarne zaśpiewy, męskie melodie i dynamiczne imprezowe zacięcie. A żeby było zabawniej, Tysondog nie goni w piętkę, bo każdy pojedynczy wałek ma coś innego do zaoferowania. Ponadto, wieńczący całość „In The End” świetnie pokazuje, że kapela sprawdzała się także w bardziej wolniejszych i emocjonalnych kompozycjach.

Tysondog, oprócz swego debiutanckiego Beware of the Dog, nagrał w latach osiemdziesiątych jeszcze drugą płytkę, której kompozycje można określić jako nieco bardziej ambitniejsze i dojrzalsze, jednak nadal zachowujące tę samą moc tradycyjnej metalowej artylerii. Też warto obadać.

Polecam serdecznie.

Ocena: 5,5/6

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz