Sabbat - Dreamweaver
1989/2007, Noise Records
Pomysłowe riffy i przejścia, rozbudowane struktury utworów,
wymyślne teksty, to jest coś, co zawsze jednoznacznie kojarzyło się zarówno z
pierwszym, jak i drugim albumem Brytyjskiego Sabbat. To wszystko zostało
przyobleczone w świetną produkcję, w której przestrzeni znalazły swoje wyraźne
miejsce wszystkie instrumenty - w końcu Andy Sneap, co nie? Aczkolwiek
„Dreamweaver” nie został w nią tak dobrze uzbrojony jak debiutancki krążek.
Widać to zwłaszcza po gitarach solowych, które zostały trochę zbyt schowane z
tyłu, ale warto przy tym nadmienić, że to jakoś nie razi to szczególnie.
Fakt iż jest to album koncepcyjny, narzucił nieco ograniczeń
na muzykę i teksty. “Dreamweaver” został zainspirowany książką Briana Batesa The Way of Wyrd (która, o ile się
orientuję, nadal nie ukazała się jeszcze w polskim przekładzie), w której akcja
dzieje się w VI wieku w Anglii i koncentruje się wokół chrześcijańskiego mnicha
poznającego tajemnice pogańskiego szamanizmu. Sabbat idealnie sportretował tę
stylistykę i atmosferę niesamowitości pierwotnego mistycyzmu oraz poetyckiego
sentymentalizmu, jednocześnie pędząc na piątym biegu z riffami ostrymi jak
frisbee z żyletkami.
Zadziwiające jest to jak Sabbat potrafi być jednocześnie
magiczny i poetycki, a zarazem pełen brutalności. Inteligentny thrash, który
nie wpada w żadne progresje czy z dupy wzięte motywy, by pokazać złożoność i
kunsztowność poszczególnych kompozycji.
Mimo iż zdecydowanie bardziej preferuję debiutanckie dzieło
Brytyjczyków, to nie odmówię “Dreamweaverowi” klasy i artyzmu. Sabbat tu nie
spuszcza swojej maestrii nawet na jotę i nadal poraża swoją biegłością
wykuwania genialnej muzyki. Misterne i potężne kompozycje takie jak “Wildfire”,
“Mythistory”,
“The
Best
Enemies”,
“The
Clerical
Conspiracy”
i koncertowy klasyk w postaci “Do Dark Horses Dream
of
Nightmares?
(ta gra słów!) to uderzenia mocne i błyskotliwe zarazem. Może nie jest to
album, który znalazłby się w top 10 thrashu, ale na pewno stanowi silną
pozycję, której niewiele zabrakłoby do takiego zestawienia.
Ocena: 5/6